„Boże mój, Panie i Oblubieńcze!
Jeżeli jeszcze pamiętasz o mych grzechach, aby nie spełnić tego, o co Cię proszę, niech się dzieje Twa wola, gdyż tę kocham ponad wszystko. Okaż swoją dobroć i miłosierdzie, abyś był w nich poznany.
A jeśli, o Panie, czekasz na moje czyny, by przez nie spełnić me prośby, daj mi je, działaj je we mnie, daj również cierpienia, jakich pragniesz i niech się dzieje Twa wola!
Jeśli zaś nie czekasz na me czyny, czego oczekujesz, najmiłościwszy Boże, czemu zwlekasz?
Gdy bowiem łaska ta, o którą Cię proszę, jest tylko z Twego miłosierdzia weź nicość moją, której pragniesz, a daj mi skarby, których również pragniesz dla mnie (…)” (S 26).
Modlitwa duszy rozmiłowanej ukazuje modlitwę i pragnienia św. Jana od Krzyża. Najbardziej rzuca się w niej prośba o wypełnienie woli Bożej ponad wszystko, bez żadnych kompromisów w tym względzie.
Wydaje mi się, że rzadko zanosimy szczerze taką prośbę. Przeważnie chcemy pełnić własną wolę, w skutek czego nasza modlitwa zdecydowanie różni się od tej przedstawionej przez Świętego. To my proponujemy rozwiązania i ściśle oczkujemy ich wypełnienia myśląc, że zasługujemy na realizację naszych planów za czas poświęcony modlitwie i kilka dobrych uczynków. Nawet jeśli pójdziemy o krok dalej, prosząc o wypełnienie woli Bożej, to często stawiamy jakiś warunek, nawet podświadomą granicę („Niech się stanie Twoja wola, ale…”). Autor jest diametralnie inny, ma świadomość swoich grzechów, zerowej wartości czynów (pomimo gorliwej służby Bożej). Zdobywa się jednak na odwagę i prosi by Najwyższy za darmo dał mu największe dobro – swoją wolę.
Pouczeni tą modlitwą zaufajmy Bogu i zapytajmy szczerze czego On pragnie. Nie bójmy się prosić, by ofiarował nam wszystko co dla nas dobre, a co jak wskazuje dalszy fragment tej myśli, leży na wyciągnięcie ręki.
br. Szymon od Krzyża Zbawiciela