Ogromnie podoba mi się moda na świętość już tu. Teraz, natychmiast, na ziemi.
Są wokół mnie Ludzie, którzy pokazują w totalnej pokorze i skromności (cechy na których tak strasznie mało się znam!), że jest to możliwe. Pierwsza żyjąca (dla mnie santo subito), Pani Wanda Półtawska. Ale są też dzięki dobremu Bogu jeszcze bliżsi, świadomie dążący do świętości. Widać to w ich twarzach, jasnych oczach, dobrych słowach, nieustannej pracy nad sobą i wielkiej wytrwałości. To Ludzie, którzy idą absolutnie w poprzek całemu światu.
Hubert. Zwykłam nazywać Go Mężczyzną, z którym się spotykam. Jeszcze nie (i nie wiem czy kiedykolwiek) mój. Jest Kimś, Kto niemal codziennie swoją postawą, swoją jakością, swoją miłością i czułością, równo rozdawaną absolutnie i bez wyjątku KAŻDEMU napotkanemu Człowiekowi, zbliża mnie do nieba. Nawet wtedy, gdy spóźnia się 10, 20, 30 minut, a ja zmuszona jestem w swojej niecierpliwości, uczyć się cierpliwości i całej reszty miłosnych przymiotów opisanych w Hymnie o Miłości.
Potrafi spóźnić się albo wcale nie przyjść na koncert, bo spotkał Bezdomnego Człowieka, któremu trzeba było opowiedzieć o Bożej miłości.
Potrafi organizować rekolekcje taneczne, bez połowy środków i nie wstydzi się prosić o pomoc.
Potrafi z dnia na dzień podjąć decyzję: Jedziemy z Basią i Kinią stopem do Rzymu! Będziemy opowiadać o JESTEM.
Potrafi przekonać mnie, że lepiej jechać na Siedem Aniołów niż opalać się i odpoczywać nad morzem.
Mając tonę własnych projektów, być zaangażowanym w organizację pomocy Dzieciom Autystycznym, z którymi pracuję.
Podczas gdy w moim pokoju stoją dwa łóżka, On w obronie czystości duszy, ducha i ciała, śpi w samochodzie cztery osiedla dalej.
Mimo szalejącego wokół zła, przypomina mi i stawia przed oczy przecudowny sens życia i miłości.
Kiedy upada, powala wciąż na nowo podnosić się Temu, Który czyni Go mocniejszym.
Boże, nie wiem ile jeszcze dni, miesięcy, a może lat ze sobą spędzimy, ale już dzisiaj dziękuję za tęsknotę za Tobą, którą niejednokrotnie rozpalasz w moim sercu za pośrednictwem Huberta. Że dzięki Niemu wyratowałeś mnie z wielu wielu pułapek, w które nieświadomie wchodziłam (albo raczej schodziłam!).
Dzięki Ci za tych współczesnych, żyjących superbohaterów. Za taki poziom zachwytu Tobą, że niczym tego ognia ugasić się nie da!
Że rozpalasz pragnienia świętości.
Jestem ogromnie wdzięczna, że otwierasz na nią serca, głowy i nasze chcenie. Że jest dostępna dla wszystkich.
,Bo jaki może być większy zysk nad taką pociechę, dającą duszy niejakie świadectwo, iż jest przyjemna Bogu? Kto więc tej łaski dostąpi, niech za nią wielbi Boga, ile zdoła. Niech uważa siebie za wielkiego dłużnika Jego boskiej dobroci, gdyż Pan chce go mieć swoim domownikiem i przeznacza go do swego królestwa, byleby się nie cofał’.
św. Teresa od Jezusa
Blanka Mazur