Chciałbym pochylić się wraz z wami nad Romancą św. Jana od Krzyża „O Trójcy Przenajświętszej” . Ukazując w niej historię zbawienia mówi o Bogu Trójjedynym jako o uosobieniu, najwyższym wyrazie miłości. Bóg Ojciec, czysta miłość rodzi w wieczności Syna, bo chce by On był uczestnikiem Jego szczęścia i Chwały, a jedynym Jego szczęściem jest miłość do swego Syna. Miłość chce się dzielić tym co najlepsze, chce się udzielać, dawać, czynić uczestnikiem swego szczęścia innych. Z miłości do swego Syna Bóg stwarza, wywodzi z nicości świat, którą nazywa oblubienicą dla swego Syna. Niebo zapełnia przeczystymi duchami aniołami, natomiast ukoronowaniem ziemskiego świata jest człowiek.
Bóg obiecuje, że tym, którzy będą kochać Jego Syna tak jak On go kocha, uczyni go uczestnikiem swego szczęścia. Warto zaznaczyć, że Bóg rzeczy stworzone podzielił na świat górny, czyli niebo i aniołowie i świat dolny, czyli ziemia i człowiek. Człowiek będąc na nizinach może poznawać Boga jedynie przez wiarę. Między nim a Bogiem jest przepaść, która naturalnie dzieli Stwórcę i stworzenie.Dlatego kolejnym etapem historii zbawienia jest Wcielenie Syna Bożego drugiej Osoby Trójcy Świętej. Jest to odpowiedź Boga na usilne prośby, błagania, ale też nieudane próby, z góry skazane na niepowodzenie, by o własnych siłach zbliżyć się do Boga, osiągnąć z nim zjednoczenie, przebłagać Go za swoje grzechy. Czyni to poprzez ofiary, modlitwy, kult świątynny.
Bóg sam, powodowany jedynie Miłością do człowiek – jako korony stworzenia – pokonuje dystans, który od wieków dzieli Stwórcę od Jego stworzenia i On odwieczny, przyjmuje ludzkie, śmiertelne, poddane cierpieniu ciało ludzkie, stając się prawdziwym człowiekiem, nie przestając być prawdziwym Bogiem. Bóg przychodzi do swego stworzenia, daje się położyć w stajennym żłobie, na barłogu ubogim, by dzielić wraz z człowiekiem, jego bóle i strapienia. Czy może być większy dowód miłości.
br. Tomasz Kozioł OCD