Gdy przyjrzymy się uważniej pismom pozostawionym przez św. Jana od Krzyża pod kątem tego, co mówi on o Najświętszej Maryi Pannie, możemy doznać pewnego zawodu. W doktrynie Doktora mistycznego Maryja zajmuje niewiele miejsca, a na kartach jego dzieł nie odnajdziemy zbyt dużo rozważań odnoszących się do osoby Matki Bożej. Jest to dosyć zaskakujące, gdyż wśród biografów św. Jana panuje powszechna opinia, iż jego życie duchowe miało bardzo wyraźnie zabarwienie maryjne, a wybór Zakonu Karmelitańskiego był związany z faktem, że karmelici określają swoją tożsamość, odnosząc się wprost do postaci Najświętszej Maryi Panny. Wyjaśnienie, dlaczego święty Doktor Kościoła nie wspomina zbyt często o osobie Maryi, nie jest łatwe. Jak zaznaczają niektórzy badacze jego życia, Jan być może planował napisać oddzielny traktat poświęcony osobie Maryi. Inni z kolei uważają, że Maryja, choć nieobecna w pismach Jana od Krzyża expressis verbis, jest w nich obecna jako najdoskonalszy obraz Kościoła i Oblubienica Chrystusa w Pieśni duchowej i Żywym płomieniu miłości. Trzecim, może najbardziej przekonywującym argumentem jest ten, który mówi o tym, iż św. Jan od Krzyża w swej pobożności maryjnej znajdował się na samym „szczycie maryjnego nabożeństwa”, polegającym na doskonałym naśladowaniu Maryi. Żył z Nią w bardzo bliskiej łączności, w objęciach Jej czułej i delikatnej miłości matczynej. Nie potrzebował o Niej wiele mówić, bo to, co mówił o Kościele i Chrystusie oraz o rozwoju życia duchowego i zjednoczeniu z Bogiem, przedstawiał z punktu widzenia człowieka, który w sposób doskonały naśladował Maryję, Jej cnoty oraz Jej całkowitą ufność w pełnieniu woli Bożej. Wydaje się, że te trzy interpretacje się nie wykluczają i wzięte razem mogą pomóc nam w zrozumieniu sposobu patrzenia na Maryję przez Jana od Krzyża.
Z przekazów biograficznych wiemy o bardzo szczególnym i nadprzyrodzonym charakterze relacji pomiędzy Janem de Yepes a Maryją. W domu rodzinnym modlił się jako chłopak wraz z rodzicami przed ołtarzykiem poświęconym Najświętszej Dziewicy. Z lat dzieciństwa pochodzi inne szczególne wydarzenie odnoszące się do postaci Maryi. Otóż kiedyś podczas dziecięcej zabawy z rówieśnikami doświadczył szczególnego przeżycia związanego z Matką Bożą. Jak zaznacza jeden z badaczy życia ojca reformowanego Karmelu, Jan „tonąc w sadzawce, ujrzał piękną Panią, która poprosiła go, żeby podał Jej dłoń, i wyciągnęła swoją do niego, lecz on nie chciał tego zrobić, żeby jej nie zabrudzić. Wtedy nadszedł jakiś wieśniak i przy pomocy czegoś, co trzymał w ręku, pociągnął go, a następnie wydostał z wody” (Crisógono de Jess 1978:29). Na kilka lat przed śmiercią św. Jan od Krzyża wyjawił to widzenie swoim współbraciom. Maryja ocali go jeszcze z innych opresji. Karmelici z Kordoby pozostawili nam następujący opis cudownego wydarzenia: „Kiedy zakładano klasztor, robotnicy wyburzali jeden z murów, by móc budować kościół. Nagle mur się przewrócił i przywalił celę, w której znajdował się przybyły na fundację św. Jan od Krzyża. Nadbiegli robotnicy i zakonnicy, przekonani, że ojciec Jan nie żyje. Usunąwszy ziemię i kamienie odnaleźli go ukrytego w kącie i uśmiechającego się. Nie doznał żadnej szkody i oświadczył, że Pani w bieli rozciągnęła nad nim swój płaszcz” (Poinsenet 1991:199).
Jeśli idzie o osobistą pobożność maryjną, należy podkreślić dużą gorliwość św. Jana od Krzyża. Każdego dnia odmawiał oficjum brewiarzowe o Najświętszej Maryi Pannie i to na kolanach. Wiemy o tym z opowieści brata Marcina, z którym podróżował. „Podczas wspólnych wędrówek wszystkie swoje rozmowy i dyskusje poświęcał Najświętszemu Sakramentowi i Najświętszej Dziewicy oraz śpiewał hymny na Jej cześć”. Opowiadał zaufanemu bratu, że dlatego wybrał Karmel, bo był on poświęcony Maryi. Życie w pierwszym reformowanym klasztorze w Duruelo nasycone było klimatem maryjnym, gdyż żyli tam według „Reguły naszej Pani z Góry Karmel”. Święty Jan od Krzyża każdą sobotę przeżywał jako święto Maryi. Wspomnianemu bratu Marcinowi mówił, że tak wielkie i liczne były łaski, jakie od Niej otrzymał, że sam widok Jej obrazka napełniał go słodką pociechą i wlewał do duszy miłość i światło. Matka Boża była obecna również w najtrudniejszym etapie życia Świętego, podczas jego uwięzienia w Toledo, gdy to w wigilię Wniebowzięcia obiecała mu, że wkrótce znajdzie się na wolności, co zrealizowało się w samą oktawę tego święta.
Powyższy tekst jest fragmentem artykułu pochodzącego z półrocznika „Głos Karmelu" nr 93.
Czasopismo zakupić można za pośrednictwem Wydawnictwa Karmelitów Bosych.