Boskim zbiegiem okoliczności, wczesnym rankiem znalazłam się ze skrzypcami w rękach, na święceniach u Braci Kapucynów. Od momentu przejścia przez furtę robiło się coraz bardziej podniośle i uroczyście. Bracia przemierzali wąskie klasztorne korytarze z jakąś przepiękną dostojnością i spokojem.
Wciąż jestem pełna zdumienia, wciąż zastanawia mnie ta ogromna Boża siła, która pociąga, zaprasza i w końcu porywa człowieka i pozwala zostawić za sobą bez żalu wszystko co światowe. Ale jak to jest możliwe.. tak strasznie piękni, tak strasznie młodzi, z tak żywym ogniem w oczach, tak po prostu umierają dla świata?
Przed wyjściem z domu, o jakiejś turbo wczesnej porze, czytałam św. Teresę, która nazwała mi to, co poczuło potem moje serce:
,,Tak walczymy i pracujemy, oczy trzymając utkwione w prawdziwe i wieczne królestwo, które zdobyć postanowiliśmy. Jest to bodziec na wyraz skuteczny, ta ciągła pamięć na przygotowane nam królestwo, zwłaszcza w początkach. Bo później jasno się widzi, jak krótko trwa wszystko na tym świecie, jak wszystkie rzeczy ziemskie są niczym, jak mało znaczą i niegodne są uwagi wszelkie ziemskie pociechy.’’
Podczas święceń Bracia odpowiedzieli na wezwanie Biskupa głośnym i zdecydowanym <<JESTEM>>; <<PRZYRZEKAM>>; <<CHCĘ>>; <<CHCĘ Z BOŻĄ POMOCĄ>>.
Myślę i czuję, że jest to wezwanie dla nas wszystkich. Wezwanie do bycia, do zobowiązania, do świadectwa. Na każdą chwilę dnia, na każdą jego sekundę, niezależnie od stanu, w którym żyjemy.
Pozostaję pod jakimś szalonym wrażeniem piękna tych Braci o jaśniejących twarzach i długich brodach (chyba mają jakiś wewnętrzny konkurs na ich długość!. Zachwycająca jest ta pasja, życie i ognień w Ich oczach. Ich gotowość do bycia BRATEM…
Mam nadzieję, że nigdy nie skończy się we mnie podziw, wdzięczność, szacunek i coś, czego nie da się ogarnąć rozumem, a więc zamknąć w słowach, do osób, które oddają 100% siebie Chrystusowi. Stanowią dla mnie nieustające źródło inspiracji.
Maryjo, opiekunko rozeznających, strażniczko naszego powołania – módl się za nami!
Blanka Mazur