Fragmenty książki H. J. M. Nouwena Kręgi miłości, Salvator.
Wiele naszych modlitw jest w istocie wyznaniem naszej niemożliwości modlenia się. Ale są one wyznaniem, które umożliwia przyjęcie miłosiernej obecności Boga.
Gdy nasze działania pochodzi z wdzięczności, nasze dawanie staje się otrzymywaniem, a ci, którymi się opiekujemy, zaczynają dbać o nasze potrzeby, ponieważ w samym sercu naszych starań p innych wyczuwamy pełną troski obecność, a pośród naszych wysiłków pełne zachwytu wsparcie.
… Napisano, że Jezus nie zstąpił z wysokości, aby nas wyrwać z niewoli, ale ją z nami dzielić. Współczucie Boga objawia się w służbie. Jezus został wystawiony na działanie tych samych mocy i wpływów, którym my podlegamy, cierpiał z nami w naszych lękach, niepewności i niepokoju.
W ewangelicznych historiach opisujących uzdrawianie przez Jezusa, wyczuwamy wielkie pragnienie Boga bycia blisko tych, którzy cierpią. Ale teraz dostrzegamy cenę, jaką Bóg jest skłonny zapłacić za tę bliskość. To cena nadzwyczajnej służby, cena stania się niewolnikiem całkowicie podległym nieznanym, okrutnym, obcym siłom.
Tu widzimy, co oznacza współczucie. To nie pochylanie się nad społecznie upośledzonym z uprzywilejowanej pozycji; to nie sięganie z wysoka do tych poniżej, którym się mniej poszczęściło; to nie gest współczucia czy litości nad tymi, którym nie udaje się piąć w górę. Przeciwnie, współczucie oznacza bezpośrednie wychodzenie do tych ludzi i miejsc, gdzie cierpienie jest najbardziej dotkliwe, i zbudowanie tam domu.
Wołanie do Boga życia pośród ciemności, pielęgnowanie radości podczas drogi przez dolinę łez, mówienie nadal o pokoju, gdy powietrze wypełniają odgłosy wojny – oto, czym jest modlitwa.
Chrześcijański przewodnik spełnia się tylko przez posługę.
Wspólnota chrześcijańska nie jest zatem wspólnotą uzdrawiającą dlatego, że leczy rany i uśmierza ból. Ale dlatego, że rany i cierpienia stają się otwarciem, okazją, do nowego spojrzenia.
Ludzie nadziei nie pozwalają się uwikłać w obawy o to, a jaki sposób ich pragnienia zostaną spełnione.
Nadzieja opiera się na założeniu, że otrzymamy jedynie to, co dobre. Nadzieja obejmuje otwartość, dzięki której oczekujemy na spełnienie naszego pragnienia mimo, że nigdy nie wiemy, kiedy, gdzie i w jaki sposób to nastąpi.
Osoba, która modli się z ufnością, nadal może prosić o wiele rzeczy; może prosić o wszystko, i w sposób bardzo konkretny, jak na przykład o ładną pogodę czy o awans. Ta konkretność jest nawet znakiem autentyczności. Ponieważ jeżeli prosisz jedynie o wiarę, nadzieję, miłość, wolność, szczęście, skromność, pokorę bez skonkretyzowania tego, o co prosisz … prawdopodobnie nie pozwoliłeś jeszcze Bogu wkroczyć w twoje prawdziwe życie. Jeżeli modlisz się z ufnością, wszystkie te konkretne prośby s a jedynie sposobem wyrażenia bezgranicznej ufności względem Tego, który spełnia wszystkie swoje obietnice, który pragnie cię obdarować samym dobrem, i który dla siebie nie pragnie niczego poza tym, by dzielić się z tobą swoją dobrocią.
Jesteś chrześcijaninem jedynie wtedy, gdy wierzysz, że masz do odegrania rolę przy realizacji tego nowego Królestwa, i kiedy zachęcasz świętym niepokojem wszystkich, których spotykasz, do tego, by zrobili coś, aby ta obietnica mogła się wkrótce spełnić.
To właśnie w tych chwilach, w których jesteśmy najbardziej ludzcy, gdy jesteśmy najbliżej tego, co nas łączy, odkrywamy ukrytą głębię życia.
Jednak wydaje się istotne przynajmniej zrozumienie, że ci, którzy żyją z Chrystusem, muszą być przygotowani na to, by z Nim również umierać, być gotowi przyjąć zaproszenie do współuczestniczenia w Jego cierpieniu.
Ciągle zdumiewa mnie fakt, że ci, którzy są najbardziej oderwani od życia, ci, którzy żyjąc, nauczyli się, że nie można kurczowo przywierać do nikogo ani do niczego, ci właśnie są ludźmi naprawdę twórczymi. Są wolni i mogą stale opuszczać znajome, bezpieczne miejsca, by zmierzać naprzód w nowe, niezbadane obszary życia … Myślę przede wszystkim o procesie duchowym, dzięki któremu możemy być bardziej wolni niż kiedyś, bardziej otwarci na Boże kierownictwo i bardziej chętni do tego, by odpowiadać, gdy Bóg mówi głęboko w naszym wnętrzu.
Zawsze przygotowujemy się na ewentualność, zatem rzadko w pełni oddajemy się chwili …
Staranie się o coś zakłada nie tylko aspirowanie, ale również silną determinację.
Dzięki ćwiczeniu duchowemu nie pozwalamy, aby świat wypełniał nam życie do takiego stopnia, że nie zostanie miejsca na słuchanie.
W samotności nabieramy pewnego dystansu w stosunku do wielu opinii i pomysłów innych i stajemy się bardziej wrażliwi na Boga.
My, którzy należymy do Chrystusa, należymy do całej ludzkości.
Wybrał o. Mariusz Wójtowicz OCD