Po odkryciu w sobie Chrystusa jako Przyjaciela, pogłębieniu tej relacji, stoczeniu niejednej duchowej walki, pora na apostolskie działanie. Już w punkcie wyjścia działalność św. Elżbiety nazywam kontemplacyjną z tej prostej racji, że jako karmelitanka bosa posiada powołanie kontemplacyjne. Zatem jej apostolat nie będzie polegał na dawaniu świadectwa poprzez prowadzenie zewnętrznej działalności i różnego rodzaju dzieł. Będzie taka, jaką pełnią w Kościele zakony kontemplacyjne i konkretnie jaką św. Teresa przewidziała dla karmelitanek bosych, co zostało ujęte w ich konstytucjach. Dla ludzi z zewnątrz one nic nie robią, tylko żyją w swoich klasztorach. Nie jest to do końca prawdziwe twierdzenie, bo siostry podejmują wiele prac z myślą o innych, ale rozumiemy, że dla wielu „coś robić” wymaga wychodzenia z domu. Siostry zaś całe życie spędzają za klauzurą zakonną.
Podjęcie takiego tematu daje nam szansę zrozumienia samej istoty działalności apostolskiej wszystkich wierzących, zwłaszcza tych, którzy pełnią różne zewnętrzne posługi, bowiem każde dzieło posiada swój wewnętrzny dynamizm, który objawia się na zewnątrz w dziełach. Święta Elżbieta nie wypracowuje teologii misji, ale doskonale włącza się w dzieło apostolskie Kościoła zgodnie ze swoim kontemplacyjnym charyzmatem, jednocześnie przyczynia się do zrozumienia przez nas samej istoty misji. Wykorzystamy zatem ogólną wiedzę o apostolstwie życia kontemplacyjnego w Kościele, która stosuje się zarówno do niej, jak i wynika z jej życia.
Konieczność bycia zwięzłym każe od razu przejść do rzeczy i wymienić dwie, ściśle ze sobą powiązane, płaszczyzny dzieła ewangelizacyjnego, które uporządkują nam całą refleksję, mianowicie: być apostołem i działać jako apostoł. Widzimy od razu, że działanie z konieczności wypływa z być. Kiedy życie człowieka jest pełne treści, uwidacznia się ona w każdym działaniu, jakie podejmuje. Działanie apostolskie będzie jedynie środkiem do przekazywania treści. U karmelitanki bosej w wybitnym stopniu być i działać stają się jednością. Wielka Teresa stwierdza, że na pewnym etapie życia kontemplacyjnego, dokładnie przy trzecim sposobie nawadniania ogrodu (por. Ż 17:4) ewangeliczna Maria zdolna jest podjąć obowiązki Marty bez uszczerbku dla swojego miejsca przy Mistrzu. Rzecz godna zastanowienia: nie Marta staje się zdolna być Marią, ale Maria Martą. Zjednoczenie z Chrystusem uzdalnia człowieka do bycia jego świadkiem także wśród działania.
o. Jerzy Gogola OCD
Czytaj w najnowszym Głosie Karmelu