Odpowiedź – jak na wszystkie pytania – znajduję w Piśmie Świętym.
Wszyscy, niemalże na pamięć znamy Hymn o Miłości z Listu do Koryntian (1 Kor, 13, 1-13).
Jest piękny, nie bez przyczyny najczęściej odczytywany w Liturgii Słowa podczas ceremonii ślubnych.
Ale kto tak naprawdę zastanawia się nad jego sensem i znaczeniem?
W obecnej kulturze, w świecie, który stara się wszystkimi dostępnymi kanałami, Internetami, serialami, reklamami wtłoczyć nam pewien schemat i łatwą definicję kochania, Hymn o Miłości jest zapewne śmiesznym archaizmem.
Święty Paweł jednak w ponadczasowy sposób, bardzo jasno i konkretnie określa przymioty miłości a ja wierzę Mu bez wahania.
Codziennie, siedząc przy moim białym biurku i zapalonej lampce wpatruję się w wiszący na ścianie tekst Hymnu i próbuję odpowiedzieć sobie na pytania:
Czy jestem cierpliwa i łaskawa?
Czy nie jestem zazdrosna? A jeśli jestem to tylko o czas, a nie o to, że On daje komuś coś, czego mi nie daje.
Czy nie szukam poklasku, a więc czy nie staram się na siłę i w nieprawdzie przypodobać Drugiej Osobie?
Czy nie unoszę się pychą i nie dopuszczam się bezwstydu?
Czy nie szukam swego i nie unoszę się gniewem?
Czy nie pamiętam złego i czy współweselę się z prawdą?
Czy wszystko znoszę, wszystkiemu wierzę i czy we wszystkim pokładam nadzieję?
Jeśli któregoś wieczora patrząc na biel tej kartki uda mi się w pełnej prostocie i spokoju serca, choć w połowie odpowiedzieć twierdząco, będę miała pewność, że kocham. I że ta miłość rzeczywiście przetrwa najcięższe próby. Ona rzeczywiście wszystko przetrzyma i nigdy nie ustanie.
Z takim, obustronnym mam nadzieję wynikiem.. prosto przed ołtarz pójdę POWIEDZIEĆ: TAK!
Dzisiaj, zachęcam wszystkich zakochanych: postawmy sobie te pytania, weryfikujmy siebie na bieżąco i, jak mówi Papież Franciszek: NIE BÓJMY SIĘ MARZYĆ O WIELKICH RZECZACH!
Ktoś powie, że to niedościgniony ideał.
Tak. Zgadzam się.
Być może nigdy do niego nie doskoczę. Ale mam nadzieję, że nigdy nie przestanę skakać!
Blanka Mazur