W ubiegłym roku doszedł do moich obowiązków jeszcze jeden, malutki – troska o stojącą na naszym cmentarzu figurę św. Józefa.
Przyznam szczerze, że św. Józef jest mi szczególnie bliski. Pewnego dnia poprosiłam, by był mi ojcem – dosłownie Go zaadoptowałam (stwierdziłam, że skoro mógł zaadoptować Jezusa, to między mną a Nim, może zaistnieć podobne wydarzenie).
I powstała między nami szczególna więź duchowa. Podnosi mnie – podprowadza do Boga Ojca. Spełnia tę rolę zwłaszcza wobec tych, którzy nie mają dobrego doświadczenia z ojcami ziemskimi…
Jest szczególnym patronem Karmelu i myślę, że przyczynił się do mojego powołania
Mamy w klasztorze kilka Jego figur, dwie przedstawiają Go z Boskim Dzieciątkiem w ramionach. Przez całe swoje życie zajęty był Jezusem.
Dziś idę po józefowych śladach…