o. Paweł Urbańczyk OCD
Kim jest oblubieniec? Tym, który „oblubia”… Słowo trudne… Słowo zadziwiające… Słowo piękne… w swej prostocie i zachwycie nad tym co nazywamy miłością.
Jest odwrotnością wyświechtanego i obecnie wszędobylskiego, tak łatwo wypowiadanego, zbyt szybko obiecywanego, a czasami tak nachalnie narzucanego lub oczekiwanego słowa… miłość. „Oblubiać” znaczy coś więcej niż lubię, a jednocześnie jest czymś bardziej tajemniczym i głębszym niż kocham.
I choć czasownik „oblubiać” nie występuje w słowniku języka polskiego, to być może właśnie on jest w stanie najpełniej opisać istotę relacji między tymi, co się prawdziwie w sobie kochają i szanują, którzy są wobec siebie jak oblubieniec i oblubienica.
Józef był Oblubieńcem Maryi. Liturgia Kościoła podkreśla to w sam dzień św. Józefa 19 marca, która nosi oficjalnie nazwę Uroczystości św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. Od ponad 8 lat zgodnie z dekretem Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów z dnia 1 maja 2013 r. w modlitwach eucharystycznych II, III i IV jest wymieniane imię świętego Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, zaraz po imieniu Najświętszej Maryi Panny. Pokazuje to, jak mocno w tradycji Kościoła zakorzenione i utrwalone jest przekonanie o oblubieńczym związku Józefa i Maryi, a także jak bardzo potrzeba nam, współczesnym ludziom, wzoru prawdziwej miłości na kształt oblubieńczej relacji tych dwóch prostych mieszkańców z wioski Nazaret.
Terminy oblubieniec i oblubienica mają swoje korzenie w przekazie biblijnym. Stary Testament w wielu miejscach podkreślał wyjątkowy, to znaczy oblubieńczy charakter relacji między Bogiem a ludem Starego Przymierza. I tak u proroka Ezechiela w 16 rozdziale możemy odczytać dzieje Izraela z alegorii miłowania i zaślubin. Według Ezechiela lud Izraela jest szczególnie umiłowany przez Boga-Oblubieńca i dlatego staje się jego oblubienicą, tą, która zostaje wybrana, przyozdobiona klejnotami, otoczona troską i wszelkim dobrobytem. Bóg jako Oblubieniec jest tym, który kocha ją wiernie i to na przekór jej niewierności, odstępstwom i uprawianemu przez nią nierządowi z obcymi bóstwami. I choć Bóg zsyła na swą oblubienicę karę wygnania, to nie po to, by ją wyniszczyć i zatracić, ale – przeciwnie – by ją doprowadzić do nawrócenia, położyć kres nierządowi i by ją sobie poślubić na nowo i odnowić z nią swoje przymierze oblubieńczej miłości: „«Ja jednak wspomnę na przymierze, które z tobą zawarłem za dni twojej młodości, i ustanowię z tobą przymierze wieczne. Ty zaś ze swej strony wspomnisz na swoje postępowanie i zawstydzisz się […]. Odnowię bowiem moje przymierze z tobą i poznasz, że Ja jestem Pan, abyś pamiętała i wstydziła się, i abyś ze wstydu ust swoich nie otwarła wówczas, gdy ci przebaczę wszystko, coś uczyniła» - wyrocznia Pana Boga” (Ez 16:60-63). Również prorocy Jeremiasz i Izajasz wielokrotnie odwołują się do relacji oblubieńczej, w której ukazują Boga jako miłującego i wiernego Oblubieńca.
W Nowym Testamencie możemy wielokrotnie usłyszeć metaforę oblubieńczej miłości między Jezusem (jedynym Oblubieńcem) a wybraną przez Niego i powołaną oblubienicą, którą jest Kościół – On w swej nieskończonej miłości oddaje za nią życie, a później ją żywi i pielęgnuje, by nie ustała w drodze (por. 2 Kor 11, Ef 5).
Boży Duch prowadzi tych, którzy uwierzyli
Jak zatem widzimy, związek oblubieńczy Józefa z Maryją ma swoje ugruntowanie w tradycji Izraela, a jednocześnie całkowicie ją przekracza i wynosi na inny poziom, odsłaniając nowe horyzonty i nadając znaczenie, które Kościół przez ponad dwa tysiące lat swojej refleksji i modlitwy stara się wciąż na nowo odkrywać. Nie jest to zadanie łatwe, gdyż w historii świata nie było nigdy takiego związku i takiej miłości małżeńskiej, jaka istniała między Józefem a Maryją. Między Józefem, mężem sprawiedliwym, mężczyzną silnej wiary i prawego sumienia, a Maryją, kobietą, której całe serce skierowane było od samego początku ku Bogu i nastawione na pełnienie we wszystkim Jego woli.
A mimo to, nie był to związek łatwy, tzw. idylla, jak czasami sobie pobożnie wyobrażamy. Relacja Józefa z Maryją przechodziła przez wiele prób, bolesnych zmagań, ciemną noc wiary, trudne wybory i konieczność podporządkowania swoich planów temu, co dla nich przygotował Bóg. A to co przygotował, objawiał im stopniowo, nie dając od razu poznać wszystkiego i pozostawiając często w mroku niezrozumienia („Jakże się to stanie skoro nie znam męża?”) oraz w lęku przed wyrządzeniem krzywdy drugiemu („Mąż Jej Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym nie chciał narazić jej na zniesławienie, dlatego postanowił oddalić ją potajemnie”).
Interwencja Boga, choć przyniosła światło, które zstąpiło w łono Maryi, przyniosła jednocześnie ze sobą ciemność, która okryła domostwo dopiero co poślubionych sobie małżonków oraz pozostawiła po sobie wiele pytań, na które nie potrafili sobie od razu odpowiedzieć: Co to wszystko znaczy? Jak mamy teraz żyć? Kim jest to dziecię? Skąd tyle przeciwności w naszym życiu? Czy to wszystko wydarzyło się naprawdę?
Oblubieńcza miłość Józefa i Maryi od samego początku jawi się jako znak miłości ukrzyżowanej. Miłości, która choć ufna i szlachetna, a także zafascynowana swoim wzajemnym pięknem, jest jednak bardzo bolesnym doświadczeniem. Próbą staje się ubóstwo („nie było dla nich miejsca w gospodzie”), tułaczka („weź dziecię i Jego matkę i uciekaj do Egiptu”), zewnętrzne oznaki potwierdzeniach dokonywał się on i realizował w głębi ludzkich serc, gdzie pod wpływem Jego łaski przeprowadza Swoje dzieło poprzez to, co w nas tak bardzo ludzkie, zwyczajne i proste.
Powyższy tekst jest fragmentem artykułu pochodzącego z półrocznika „Głos Karmelu" nr 94.
Czasopismo do nabycia za pośrednictwem Wydawnictwa Karmelitów Bosych.