Słusznie Teresa została nazwana mistrzynią modlitwy maestra de oración. Uczy przez pięćset lat nowe pokolenia chrześcijan sposobu komunikacji z Bogiem i z człowiekiem. Autentyczne nauczanie i niezwykle uniwersalny charakter, przekraczający kultury i czasy, potwierdził Kościół w 1970 roku, przyznając jej uroczysty tytuł Doktora Kościoła tzn. nauczyciela nas wszystkich. Swoją lekcje Teresa nie zaczyna od abstrakcyjnych definicji, lecz od życia czyli od konkretnych chwil, które opowiada i interpretuje. Sposób opowiadania jest jedną z wyraźnych cech jej twórczości: snuje wątek biograficzny, wtrącając własne przemyślenia oraz modlitwy. Łączy ze sobą fakty, nie zważając na chronologię, lecz mając na myśli przeżycia, które w pamięci grupują się wokół ważnych tematów i często wiążą się na zasadzie wspólnego mianownika. Dlatego w każdym jej tekście modlitwa jest przestawiona z innego punktu widzenia: niekiedy to wątek biograficzny, innym razem wykład systematyczny albo oficjalna relacja dla cenzorów. Teresa kilkakrotnie dziękuje w swoich pismach za niezliczone możliwości poznania Jezusa. Od najwcześniejszych lat, wzrastając w wierzącej rodzinie, mogła usłyszeć o Bogu, wspólnie modlić się do Niego i samej przeczytać o jego dobroci i miłosierdziu.
Żyła w trudnych czasach dla Hiszpanii i całej Europy. W 1517 roku swoim wystąpieniem Marcin Luter podpalił lonty w całej Europie. Niezadowolenie społeczne, spowodowane potężnym rozwarstwieniem, głodem, chorobami, niesprawiedliwością, znalazło okazję do wybuchu. Kozłem ofiarnym krytyki feudalizmu stał się Kościół. Wśród samych chrześcijan dostrzegalny był coraz bardziej polaryzujący się podział między tymi, którzy chcieli wykorzystać religię i swoją pozycję oraz tymi, którzy chcieli radykalnie naśladować Jezusa. Jaskrawe słabości duchowych, którzy nieczęsto byli jednocześnie przedstawicielami władzy świeckiej, doprowadziły do niesprawiedliwego uogólnienia.
Reformacja miała również podłoże polityczne: mniejsze królestwa i księstwa odczuwały coraz to większy ciężar przynależności do „rzymskiej” Europy, chodziło oczywiście o nakłady pieniężne na utrzymanie samej struktury, której symbolicznym zwornikiem był papież i wiara katolicka. Biorąc pod uwagę chroniczny głód, choroby, oraz lokalne konflikty zbrojne, trudno się dziwić tym wybuchom niezadowolenia.
Reakcją na tę sytuację były wojny domowe i narodowe kościoły chrześcijańskie, niezależne od Rzymu. W skrajnych wypadkach dokonywano redukcji doktryny i etyki chrześcijańskiej. Nieco późną lecz niewątpliwie adekwatną reakcją Kościoła był Sobór w Trydencie (1545-1563). Podczas wieloletnich obrad ojcowie powrócili do źródeł tradycji Kościoła, podejmując szereg niełatwych decyzji, które pozwoliły na przywrócenie ewangelicznego obrazu Jezusa i wspólnoty jego uczniów, rozwijającej się przez wieki. W tym kontekście uwypuklone zostało zastanie Inkwizycji, jako organizmu badającego błędy. Chociaż motywacja była pozytywna, zaangażowanie świeckich władz w działalność rozsianych po Europie trybunałów doprowadziło do licznych nadużyć w celach politycznych i personalnych. Inkwizycja badała nowe ruchy w kościele, brała pod lupę powstające rodziny zakonne oraz traktaty teologiczne i ascetyczne. W samej Hiszpanii lęk przed procesem nie był powszechnie odczuwalny, jednak Teresa nie raz była ostrzegana o zainteresowaniu, jakie budzi w oczach swoich zwierzchników. Dodajmy tylko, że na fali odnowy rozpowszechniały się ruchy modlitewne, które chciały odtworzyć doświadczenie Ducha Świętego pierwszych wspólnot chrześcijańskich: dzieliły się na tych, którzy podkreślali zadanie umysłu w modlitwie i tych, którzy nobilitowali wolę czyli biblijne serce.
To wszystko musiało mieć wpływ również na Teresę, która od najmłodszych lat słuchała o Bogu i wiele o nim czytała. Nowe książki na temat modlitwy powstawały już w języku ojczystym Teresy, co również było symbolicznym zerwaniem z łaciną – językiem, którego już nie rozumiano, lecz domyślano się przez analogię do potocznej romańskiej mowy. Przewodniki po modlitwie, jak sławne dzieło Franciszka de Osuny, przybliżały przede wszystkim techniki skupienia. Przeczytała go dwukrotnie, za każdym razem w okolicznościach choroby. Podarował ją jej wujek Piotr de Cepeda, w drodze na kurację, po której była na skraju wyczerpania.
Niektórzy komentatorzy wiązali żydowskie pochodzenie rodziny Teresy z jej przywiązaniem do Biblii. Matka Teresy przekazała swojej córce umiłowanie Maryi, praktykę różańca, ale również upodobanie do samotności Księga Życia – długich godzin spędzonych tylko ze swoimi myślami. Matka często wycofywała się do świata myśli, zaczytując się w rycerskich powieściach, co z perspektywy lat Teresa starała się usprawiedliwiać, dostrzegając jednak w jej zachowaniu znamiona ucieczki. Wielkim sojusznikiem w młodzieńczych poszukiwaniach był jej ukochany brat Rodrigo: razem oddawali się lekturze żywotów świętych i snuli odważne plany o śmierci męczeńskiej. Pośród lektur obowiązkowych Teresy były listy świętego Hieronima. Jego przekonywujące słowa o przemijalności świata i prawdziwym sensie życia ostatecznie zrodziły w tej młodej kobiecie zamiar wstąpienia do klasztoru (Księga Życia 3, 7). Wspomina również o <em>Moraliach</em> Grzegorza Wielkiego do Księgi Hioba. Po wstąpieniu do klasztoru Wcielenia jedną z pierwszy jej lektur musiała być Reguła Pierwotna Karmelu z jej znamienną parafrazą psalmu pierwszego, zachęcającą do nieustannej modlitwy dniem i nocą.
Wyjątkowym przewodnikiem i opiekunem na drodze modlitwy wewnętrznej stał się święty Józef. Był dla niej inspiracją do wyciszenia i dystansu wobec świata. Mądrość opiekuna Jezusa była dla niej cechą kontemplacyjną. Rozumiała, że wszelka prawdziwa wiedza i dary pomagające dobrze wybierać pochodzą od Boga i wymagają skupienia, aby ich nie przeoczyć. Józef był dla niej wzorowym pracownikiem, potwierdzeniem jej intuicji dotyczące ścisłej relacji między modlitwą i życiem – czasu zarezerwowanego dla Boga i działaniem.
Nade wszystko ceniła słowa Jezusa (Droga Doskonałości 21, 4). Ponieważ On stał w centrum jej zainteresowania, On ją pierwszy ukochał, On był jej rozmówcą, Przyjacielem i Oblubieńcem. Teresa cytowała z pamięci słowa Jezusa, interpretowała jego czyny i – co wyjątkowe – starała się nazywać jego uczucia i je naśladować.
o. Damian Sochacki OCD