Irydion Zygmunta Krasińskiego, czyli o budowaniu na zgliszczach

“Już się ma pod koniec starożytnemu światu – wszystko, co w nim żyło, psuje się, rozprzęga i szaleje – Bogi i ludzie szaleją. Gdzie postacie, które tak dumnie i wzniośle kroczyły dawniej po twoich siedmiu wzgórzach, o Rzymie? – Gdzie patrycjusze twoi z nożem ofiarnym i włócznią w ręku, z sercem pełnym tajemnic.”

Te słowa z poematu dramatycznego Zygmunta Krasińskiego oddają atmosferę, w jakiej dzieje się akcja tego utworu. Starożytny Rzym chyli się ku upadkowi, a właściwie popadł już w ruinę. Po dawnej świetności nie ma ani śladu. Przyczyną tej druzgocącej klęski była zbytnia pewność siebie mieszkańców, samozachwyt, samouwielbienie, po prostu pycha, która unosiła się nad siedmioma wzgórzami, na których wznosił się Rzym. Tak, pycha chce być wielka, majestatyczna, nie lubi żadnych granic. Przekonanie o własnej doskonałości sprawia, że przestaje się czuwać i do czegoś dążyć. Nie dostrzega się tego, że wszystko zmierza do upadku, bo, jak mówi prorok, „duch pyszny poprzedza upadek” (Prz 16:18).

Chcąc udowodnić innym i sobie własną wielkość, prześladuje się i ciemięży tych, którzy jakoś są od nas zależni. Doświadcza tego główny bohater utworu Krasińskiego Irydion, który urodził się na wyspie Chiarze jako syn Greka Amfilocha i Germanki Grymhildy. Spełniając żądanie ojca, nienawidzącego cesarstwa za opanowanie jego ojczyzny, Grecji, poprzysiągł wieczną zemstę zaborczemu Rzymowi. Można potępić tę chęć zniszczenia tego barbarzyńskiego świata, ale przecież Pan Bóg też zesłał potop, który zniszczył zdeprawowany świat, czy deszcz ognia i siarki na Sodomę i Gomorę za już przysłowiowy sodomski grzech. O kres dla grzesznego świata prosi również św. Teresa od Jezusa w słowach „Jak to może być, Panie Boże mój? Albo już połóż koniec światu, albo ukróć te straszliwe niegodziwości, których widoku żadne serce nie zniesie, choćby tak grzeszne jak nasze. I Ty, Ojcze Przedwieczny, błagam, dłużej nie znoś tego! ” (DD 35:4).

Czy jednak coś różni postępowanie Boga, prośbę św. Teresy i postępowanie Irydiona? Oczywiście, bardzo wiele, a właściwie wszystko. Pan Bóg niczego nie ukrywał przed ludźmi, wzywał do opamiętania i nawrócenia, dając czas na pokutę. Święta Teresa prosi, można powiedzieć zuchwale, o to, by Bóg zaniechał już karania świata, żeby zniszczył to, co niszczy ten świat, żeby zgasił ten rozprzestrzeniający się pożar nieprawości. „Powstrzymaj boską mocą Twoją ten pożar, aby nie szerzył dalej spustoszeń. Pomnij, że Syn Twój jeszcze mieszka na tym świecie. W imię należnego Mu uszanowania niech już będzie koniec tym wstrętnym i sprośnym brzydkościom; boskiej piękności i czystości Jego nie przystoi mieszkać w domu, w którym takie rzeczy się dzieją” (DD 35:4).

Można rzec, że Bóg i św. Teresa grają w otwarte karty, niczego nie ukrywają. Zupełnie inaczej niż bohater poematu romantycznego, który od początku w swoim postępowaniu jest nieszczery, ucieka się do podstępu. Zamieszkał w stolicy cesarstwa w bogatym pałacu otoczony wykupionymi z niewoli barbarzyńskimi i greckimi gladiatorami. Towarzyszy mu siostra Elsinoe, która stała się obiektem rozpustnych żądz Heliogabala. Irydion poświęcając dla zemsty Elsinoe, oddaną w ręce lubieżnego władcy, wkradł się w łaski cesarza.

br. Tomasz Kozioł OCD


Czytaj dalej w najnowszym numerze „Głosu Karmelu”