Głos serca Karmelu w Charkowie

Ave Maria!

Sobotni, zimowy wieczór, już “po modlitwach ” – jestem w celi. Za oknem srogi mróz i obfity śnieg, roziskrzone niebo, w dali migoczą światła Charkowa, głęboka cisza, przenikająca Obecnością: JESTEŚ…

Trwam w TEJ MIŁUJĄCEJ, TROISTEJ OBECNOŚCI razem z Maryją, Matką Najmilszą…

Przewijają się w sercu strzępy ostatnich rozmów, wiadomości o wojnie, “widzę” kartki z prośbami o modlitwę, “słyszę” szloch kobiety w naszej kaplicy, myślę o bezdomnych, których w Charkowie jest coraz więcej…, a żołnierze na froncie –  czy mają ciepłą odzież, czy mają co jeść?…

Wojna codziennie zbiera swoje okrutne żniwo: zabici, ranni, ciężko kontuzjowani – młodzi mężczyźni, mężowi, ojcowie i synowie, za którymi tęsknią matki, żony, dzieci, płacząc gorzkimi łzami…

Zbieram te “bolesne okruchy” w chleb modlitwy i składam przed Panem, błagając o cud przemiany, błagam razem z Maryją, Matką Pocieszenia. Modle się za naszego księdza Biskupa Stanisława Szyrokoradiuka, człowieka wielkiego serca, zatroskanego o najuboższych. Niedawno został otworzony pod Charkowem już drugi dom samotnej matki, prowadzony przez Siostry Orionistki z Polski.

Charkowska „Caritas” dostarcza wodę pitną, żywność, odzież dla żołnierzy i ludności cywilnej na terenie objętym wojną. W tzw. “szarej zonie”, strefie dzielącej strony walczące, którą się nikt nie zajmuje pracują księża z różnych konfesji, pastorzy, wspomagani przez świeckich wolontariuszy; zajmują się edukacją dzieci, wspomagają chorych, starych i samotnych ludzi, pozbawionych elementarnej opieki. Dowożą żywność wodę do picia i lekarstwa. Głoszą Jezusa, świadcząc o Nim swoim życiem.

Wiem, że żyją w bardzo ciężkich warunkach… Wiem, że toczą także duchową walkę, by trwać “na posterunku”, by nie zdezerterować…

Dramat wojny trwa… Napisałam trzy słowa, a jakiż bezmiar cierpienia zamykają w sobie?!

Dotykamy w naszej codzienności struktur grzechu, za którym czają się niecne moce ciemności. Szczególnie bezlitosna jest korupcja, zbierająca konkretne ofiary w ludziach, szczególnie starszych i bezbronnych… Demoralizacja szerzy się pod różnymi “płaszczykami”…

“Panie, któż się ostoi?” Ufam, że światło nie zgaśnie w tych ciemnościach – ufam, że Twoja Krew Jezu nas ocali, zanurzam w Niej każde serce bijące na Ukraińskiej Ziemi i wołam o łaskę opamiętania… także dla siebie!

Jako 16-letnia dziewczyna, będąc na Oazie w Krościenku, zostałam obdarzona taką wewnętrzną wizją. Świat ducha zobrazował mi się, jako waga: na jednej szali tej wagi “leżał” grzech, potworny grzech, ciążący w dół. Zapytałam Jezusa: co trzeba położyć na tej drugiej szali, by ją zrównoważyć i usłyszałam odpowiedź: “zakony kontemplacyjne”. Powiedziałam: zapewne ich modlitwa? – usłyszałam odpowiedź: “nie”; a więc: pokuta i milczenie? i znowu: “nie”, no więc, co Jezu? I Pan dał mi odpowiedź: “TO, ŻE SENSEM ICH ISTNIENIA JESTEM TYLKO I WYŁĄCZNIE JA, NIKT I NIC POZA MNĄ I TO WŁAŚNIE ODDAJE MI NAJGŁĘBSZĄ CHWAŁĘ: ISTNIENIE TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA MNIE”. Westchnęłam: JEZU, jak dobrze, że są takie zakony, dziękuję Ci za braci i siostry w nich żyjących. Zupełnie nie przypuszczałam, że za kilka lat dołączę do ich szeregów.

I właśnie dzisiaj, w ten sobotni wieczór, po wielu latach życia w Karmelu, “za kratą”, pytam siebie: JAKA JEST JAKOŚĆ MOJEGO ISTNIENIA DLA BOGA?

Och, jak bardzo trzeba mi uniżyć się przed Tym PRZENAJŚWIĘTSZYM, KOCHAJĄCYM BOGIEM i kruszyć swoje serce przepraszając za każde zło i zaniedbane dobro, i błagać o Miłosierdzie.

Łączę się z Tobą, Jezu i wołam: Ojcze, przebacz nam, bo nie wiemy, co czynimy… Niepokalane Serce Maryi bądź naszym ratunkiem. Proszę Was, Kochani, o modlitwę – wspomóżcie nas.

Dziękuję!

Wasza siostra, karmelitanka bosa z Charkowa