Na królewskim trakcie w Krakowie przy ulicy Grodzkiej stoi niewielki kościół świętego Marcina, który sprawia ważenie wklejonego w rząd kamienic. Nad wejściem widnienie wyryty w białym kamieniu napis: „Frustra vivit qui nemini prodest” (Na próżno żyje, kto nikomu nie jest potrzebny). Nie jest to złośliwa aluzja do poprzednich lokatorek, karmelitanek bosych, lecz przestroga dla wszystkich, którzy wchodzą w dom Boży. Życie sobie a muzom jest puste i ogranicza się tylko do procesów wegetacyjnych. Ilekroć mijam ten kościół, który dzisiaj należy do ewangelików, uświadamiam sobie, że również nasza praca w czasopiśmie, które popularyzuje kilkuwiekowy dorobek kultury karmelitańskiej, nie może być tylko sztuką dla sztuki. Ta narracja musi dawać odpowiedzi ludziom naszych czasów.
Od 1927 roku wiele wspaniałych polskich nazwisk pracowało na markę GŁOSU KARMELU. Chociaż cenzura przerwała to dzieło w 50-tych latach, powrót w 2005 roku jeszcze bardziej uświadomił środowiskom karmelitańskim potrzebę spójnego języka, którym w dwudziestym pierwszym wieku możemy mówić o bliskiej relacji do Boga i człowieka. Czy GŁOS KARMELU stanął na wysokości zadania? Ta cenzura należy do wszystkich czytelników i stale powiększającego się grona sympatyków duchowości karmelitańskiej.
Ponieważ święci Refundowanego Karmelu skupili swoja uwagę na przeżywaniu więzi z Bogiem, nie mogli uniknąć również szerokiego namysłu nad człowiekiem. Szkołą miłości do Boga jest przecież miłość do drugiego człowieka. Nikt dojrzały nie ulega już iluzjom religijnym, w których wystarczy rzekomo prawdziwy obraz Boga bez jakiegokolwiek odniesienia do drugiego człowieka. Gdyby tak było, wcielenie Jezusa okazałoby się zbędnym luksusem a świat, który nas otacza – tylko przykrą koniecznością, co na marginesie nie raz w historii chrześcijaństwa wyrywało się z ust manichejczyków.
GŁOS KARMELU jest dwumiesięcznikiem dedykowanym człowiekowi, który kocha i chce rozwijać swoją miłość. Zapraszam Cię do tego pociągu, na krótką podróż przez kilka stacji, żebyś skosztował jak sycące mogą być więzi z Bogiem i z człowiekiem.
o. Damian Sochacki OCD