W wielu regionach Polski trwają szkolne ferie, to czas na wypoczynek, na oddech od miastowego smogu – jeżeli ktoś ma szczęście wyjechać w zdrowsze okolice. A dla tych, którzy po prostu chcą odetchnąć przy lekkiej i wciągającej lekturze książki chciałbym polecić powieść Doroty Krawczyk „Jesień w Ubedzie”. To zbeletryzowana historia ostatnich miesięcy życia św. Jana od Krzyża. Autorka w bardzo umiejętny sposób przekazuje nam nie tyle suche fakty z życia świętego, co raczej zaprasza w podróż do świata Jana od Krzyża. Świata poezji i świata prozy – bo takie było życie doktora nocy ciemnej. Poezją jest pogoda ducha płynąca z zawierzenia całkowicie swego życia Oblubieńcowi, prozą – cierpienie, które go nie omijało, i w którym potrafił odnaleźć Krzyż Chrystusa.
Na zimowe wieczory polecam „Jesień w Ubedzie” by w ten sposób przywitać zapewne już wytęsknioną wiosnę.
Gdy wychodził ze skryptorium, usłyszał dźwięk dzwonu wzywający na południowy posiłek. Wolnym krokiem skierował się w stronę refektarza, rozglądając się po korytarzu, jakby kogoś szukał. Wreszcie w oddali pod filarem zobaczył drobną postać siostry Anny Marii. Przyspieszył kroku. Gdy podszedł do zakonnicy, ta podniosła głowę i uśmiechnęła się.
– O, jak dobry jest Pan Jezus, wielebny ojcze. Czy dacie wiarę, że gdy po naszej rozmowie byłam w kaplicy, ujrzałam, zupełnie bez lęku, ukrzyżowanego Pana?
– Czy takiego? – spytał Jan, wyjmując z kieszeni karteczkę.
Siostra Anna Maria spojrzała na rysunek i z trudem powstrzymała się od okrzyku.
– To dla ciebie, córko moja. Niech ci przypomina, jak wyborną rzeczą jest krzyż, choć tak wielki powoduje ból. A ilekroć na niego spojrzysz, proś Chrystusa, by dał ci łaskę ustrzeżenia się przed grzechem, którym mogłabyś spotęgować Jego męki.
– Dobrze, wielebny ojcze, tak będę robić, nie chcę obrażać mojego Jezusa nawet najdrobniejszym grzechem. Dziękuję, och, bardzo dziękuję, wielebny ojcze.
– Możesz również prosić o jeszcze większą łaskę, jeśli chcesz – dodał Jan.
– O jaką, ojcze?
– O tę, abyś, będąc bez winy, odczuwała skruchę za wszelkie błędy, które mogłabyś popełnić, gdyby łaska Boża cię nie wspierała.
– Ale… ale czy to możliwe?
– O, tak, córko moja, zapewniam cię, że tak. – Jan zamyślił się. – Chcę ci zdradzić pewien sekret – dodał po chwili. – Otóż ja sam, podczas swojej Mszy prymicyjnej w Medinie, właśnie o taką łaskę prosiłem – i, jak mi się zdaje, otrzymałem ją. O, jakże wielka to łaska! Dzięki niej człowiek przybliża się do krzyża i miłuje go ponad wszystko, co jest na tym świecie.
– Czy to dlatego przyjęliście, wielebny ojcze, imię Jan od Krzyża? – Siostra Anna Maria spojrzała na zakonnika. Jego twarz była spokojna i skupiona, lecz widać było na niej jakieś rozpromienienie, które zdawało się rozświetlać swoim delikatnym blaskiem mrok, jaki panował pod kolumną. Siostra Anna Maria poczuła, jak jej serce wypełnia przyjemne ciepło.
– Tylko nie zdradzaj, córko, nikomu tej mojej tajemnicy – odezwał się Jan po chwili. – Nie każdy jest w stanie ją zrozumieć, tylko ten, komu Bóg zechce udzielić podobnej łaski, a jestem pewien, że chce jej udzielić tobie. I obiecaj mi, że gdy już jej dostąpisz, będziesz modliła się o moje zbawienie. A teraz chodźmy do refektarza. Ciało również potrzebuje pokarmu.
Publikacja:
Dorota Krawczyk, Jesień w Ubedzie. Opowieść o świętym Janie od Krzyża, Kraków 2016.
o. Piotr Hensel OCD