POKORA – TRZECI FILAR ŻYCIA DUCHOWEGO
Człowiek duchowy, według św. Teresy od Jezusa, rozpoczynając swoją przygodę z Bogiem wchodzi na drogę pokory. Ta fundamentalna postawa będzie jego nieodłącznym towarzyszem na wszystkich etapach drogi doskonałości i we wszystkich mieszkaniach twierdzy wewnętrznej. Temat ewangelicznej cnoty pokory rozbrzmiewa praktycznie na przestrzeni wszystkich dzieł terezjańskich. Nie jest to dziwne, gdyż dla Teresy pokora stanowi fundament pod budowlę modlitwy: „Cała ta budowla duchowa oparta jest na pokorze. Im bliżej dusza przystąpi do Boga, tym więcej ta cnota pokory rosnąć w niej powinna, w przeciwnym razie całe budowanie rozsypie się w gruzy” (Ż 12,4). „Ale to zrozumiałam i to wiem, że cała ta budowa modlitwy wewnętrznej wspiera się na pokorze” (Ż 22,11).
Jak wyznawcy Chrystusa, pokornego Baranka rozumieją cnotę pokory? W jaki sposób zagraża nam fałszywa pokora i jakie maski przybiera? Jak możemy odróżnić pokorę prawdziwą od fałszywej? Od czego zacząć i jak pogłębia bycie uczniem pokornego Zbawiciela? To są pytania, jakie chcemy zadać św. Teresie od Jezusa na tych następnych kilku stronach.
1. Dobrze zrozumieć bycie pokornym
Nie rzadko możemy spotkać infantylne rozumienie cnoty pokory, jako wycofanie z życia, poddawanie się innym, brak inicjatywy, nieustanne nadstawianie drugiego policzka. Droga jaką wskazał nam Chrystus nie ma z tym nic wspólnego. Św. Teresa od Jezusa dobrze to zrozumiała, przypominając przy różnych okazjach swoim siostrom, że pokora to cnota poszerzająca horyzonty i pozwalająca żyć w wyzwalającej prawdzie.
1.1. „Pokora to chodzenie w prawdzie”
W Twierdzy wewnętrznej Teresa od Jezusa zostawi nam swoje słynne stwierdzenie: „pokora to chodzenie w prawdzie”. Kontekst tej frazy jest następujący: „Gdy pewnego razu zastanawiałam się, z jakiego powodu nasz Pan jest tak wielkim miłośnikiem cnoty pokory, nasunęło mi się, że jest tak, ponieważ Bóg jest najwyższą Prawdą, a pokora jest chodzeniem w prawdzie, a bardzo dogłębną prawdą jest to, że niczego dobrego nie mamy z nas samych, a jedynie nędzę i bycie niczym. A ten człowiek, który tego nie rozumie żyje w kłamstwie” (TW VI 10,7).
To poznanie siebie samego oczyma Boga, który jest Miłością, nie dokonuje się jedynie na poziomie intelektualnym, ale przemienia się w normę codziennego życia. Nie tylko przyjmuje światło, ale chce żyć w świetle. Dlatego cnota pokory w przekonaniu Teresy „jest przecież główną i inne [cnoty] w sobie zamyka” (D 4,4). Pokorne spojrzenie na Stwórcę i Zbawiciela Bóg zmienia perspektywę ludzkiego życia. Bóg chce, byśmy kochali Go w prawdzie. W ten sposób mówi o tym Świętej: „O córko, jak mało jest takich, którzy by Mnie kochali w prawdzie! Gdyby Mnie kochali, nie ukrywałbym przed nimi swoich tajemnic. Czy wiesz, co to znaczy kochać mnie w prawdzie? Znaczy to: rozumieć, że wszystko, cokolwiek Mnie się nie podoba, jest kłamstwem” (Ż 40,1).
Kiedy spojrzymy na życie św. Teresy z Awila to zobaczymy, że było ono nieustannym poszukiwaniem prawdy. Szukała jej na różnych drogach: Pismo Święte, książki religijne, spowiednicy, głosiciele słowa czy teologowie. Poznanie siebie było jednym z trudniejszych wysiłków, jakie podjęła Teresa na swojej drodze komunii z Bogiem. Proces ten trwał praktycznie aż do jej śmierci.
1.2. „Sokratyzm terezjański” – poznanie siebie samego
W kontekście tematu pokory wśród terezjanistów rozwija się najczęściej wątek poznania samego siebie. Święta mówi o tym na tyle często i praktycznie na wszystkich etapach życia duchowego, że nazwano tę postawę „sokratyzm terezjański”. Poznać siebie to dostrzec ludzką biedę, prawdziwą kondycję ludzką, choć bez wpadania w czarnowidztwo. Człowiek duchowy dostrzega wyraźnie wielką godność swej duszy stworzonej na obraz i podobieństwo Boga (por. TW I 1,1). Jedynie światło, które pochodzi od Boga pozwala zrozumieć prawdę o człowieku. Teresa wyrazi się na ten temat w słowach: „Dopóki żyjemy na tej ziemi, nie ma nic, co by nam bardziej było potrzebne niż pokora. Dlatego mówiłam i powtarzam, że dobrze nam jest i nic nad to nie ma lepszego, byśmy starały się najpierw wejść do tej pierwszej komnaty, gdzie uczymy się poznania siebie, nie zrywając się od razu do lotu ku mieszkaniom wyższym, gdyż do nich właśnie ta jest droga. A jeśli możemy iść drogą równą i bezpieczną, po cóż mamy pragnąć skrzydeł i unosić się w powietrze? – raczej o to się starajmy, byśmy na tej drodze jak najdalej postąpiły. Ale to zdaniem moim rzecz pewna, że nigdy nie dojdziemy do poznania samych siebie, jeśli nie staramy się poznać Boga. Zapatrując się na Jego wielkość, ponaszą niskość. Czystość Jego nieskończona ukaże nam nasze grzechy. Patrząc na Jego pokorę, ujrzymy, jak nam daleko do tego, byśmy były pokornymi” (TW I 2,9).
2. Fałszywa pokora
Jeśli jesteśmy świadomi co św. Teresa rozumie pod pojęciem pokory, możemy domyślać się na czym polegać będzie fałszywa pokora. To chodzenie nie w prawdzie, ale w kłamstwie. Związane to będzie z istotnymi brakami w sferze poznania Boga lub poznania siebie samego. Święta będzie ostrzegać nas szczególnie przed dwoma formami fałszywej pokory, tj.: pychą duchową i strachliwością ducha.
2.1. Pycha duchowa
Pojawia się wtedy, gdy człowiek czuje się silny i nie uznaje własnych ograniczeń. Powiększa swoje dobre strony, a nie dostrzega lub pomniejsza słabości. Często określa się jako pokorny. „O wiele więcej może szatan zaszkodzić, gdy uda mu się wmówić w nas, że posiadamy cnoty, których w istocie nie posiadamy. To już prawdziwa klęska dla duszy” (D 38,5).
Pycha wyraża się również w przekonaniu, że dusza jest już na takim stopniu, aby otrzymać łaski mistyczne (por. Ż 39,15; D 17,1). Natomiast „prawdziwa pokora polega głównie na tym, byśmy zawsze ochotnie gotowi byli na wszystko, cokolwiek Pan z nami zechce zrobić” (D 17,6).
Wielkim niebezpieczeństwem takiego stanu jest regres w życiu duchowym, powrót do grzechów i wad dawnego życia. „Inną, jeszcze bardziej niebezpieczną pokusę podsuwa wam nieprzyjaciel, gdy wzbudza w nas zuchwałą ufność i zbytnią pewność siebie, że za nic na świecie nie powrócilibyśmy do zdrożności dawnego życia. «Poznałem już, mówi taki, i wiem, co to jest świat, żadnego on już dla mnie nie ma powabu, cieszą mnie tylko rzeczy Boże». Groźna to pokusa, szczególnie dla początkujących, bo ufając sobie, niechybnie znowu narażają się na okazje, a narażając się na nie, znowu upadną i daj Boże, by jeszcze powstali z tego upadku” (D 39,4).
Na bazie pychy duchowej pojawia się również osądzanie innych i wywyższanie się ponad nich. Prawdziwa pokora inaczej się zachowuje. „Człowiek bowiem prawdziwie pokorny nigdy nie dowierza zupełnie swym cnotom, ale za pewniejsze i doskonalsze uważa te, które spostrzega u swych bliźnich” (D 38,9), co więcej cieszy się z postępu w cnocie swoich bliźnich.
Człowiek pyszny duchowo zawsze będzie starał się wyeksponować, podkreślić na zewnątrz swoje duchowe zalety. Pokora natomiast ukrywa się przed tym, który ją posiada. Nigdy do końca nie uwierzą w swoją pokorę. „Cnoty te mają tę właściwość, iż ukrywają się przed tym, kto je posiada, tak że nie uwierzy, że je ma, choćby mu to mówiono. (…) Cnoty te tak jawnie się w skutkach okazują, że choć sam o tym nie wie, od razu biją w oczy każdego, kto z nim obcuje” (D 10,4).
2.2. Strachliwość duchowa
Drugą postacią fałszywej pokory w jaką wpada człowiek objawia się w strachliwości. Dusza poznaje swoje prawdę o swojej słabości, ale nie podnosi swoich oczu na Boże miłosierdzie. Lęk wobec własnej słabości paraliżuje i nie pozwala rozwinąć skrzydeł duchowych, aby kosztować rzeczy, jakie przygotował mu Pan (por. Ż 7,1-11; TW I 1,3).
Największą szkodą, jaką może spowodować ten rodzaj fałszywej pokory jest porzucenie modlitwy. Teresa opiera się w tym względzie na własnym, bolesnym doświadczeniu z klasztoru Wcielenia. „Jakąż to pokorę, tak zuchwale pyszną wynalazł we mnie szatan, bym zaprzestała opierać się na tym filarze, na tej łasce modlitwy wewnętrznej, która jedna mogła podtrzymać mię i uchronić od ciężkiego upadku! Dziś jeszcze na to wspomnienie żegnam się przerażona i nie sądzę, bym kiedy w życiu swoim przebyła tak groźne niebezpieczeństwo, jak wonczas gdy zły duch zwodził mię tym zdradzieckim, pod pozorem pokory wynalazkiem swoim. Podsuwał mi takie myśli: jakże to stworzenie tak niecnotliwe, pomimo tylu łask mu użyczonych, śmie porywać się na rozmyślanie?” (Ż 19,10).
Powiększając swoje słabości i nie patrząc na nie w świetle Paschy Pana człowiek opuszcza przyjmowanie sakramentów i zaczyna wątpić w Boże miłosierdzie. „I gdy takie dusze przystępują do Komunii św., cały czas, w którym mogłyby tyle łask otrzymać, spędzają na obawach, czy się dobrze przygotowały. Strachy te dochodzą nieraz do tego stopnia, że dusza, dla tych nędz i swoich grzechów, ma siebie jakby już za odrzuconą od Boga i niemal traci nadzieję w Jego miłosierdzie. We wszystkim co czyni, widzi same tylko niebezpieczeństwa i pewne zatracenie. Choć modli się, choć spełnia wiernie swoje obowiązki, wszystko to wydaje się jej daremne i bez pożytku. Takie ją ogarnia zniechęcenie, że ręce jej opadają do wszelkiej dobrej sprawy, bo co w innych uznaje, że jest dobrem, to
w sobie uważa za złe” (D 39,1).
Strachliwość duchowa zniekształca również pragnienie świętości i uniemożliwia realizowanie go w codzienności. „Ale potrzeba tu, byśmy poznać umieli, jaką ma być ta pokora, bo wielu duszom – mniemam – oddanym modlitwie wewnętrznej diabeł szkodę wyrządza i przeszkadzaim do wyższego postępu, poddając im fałszywe o pokorze rozumienie
i wmawiając w nie, że pragnąc wielkich rzeczy, usiłować naśladować świętych i pożądać męczeństwa, wszystko to tylko pycha. Zaraz nam szepcze do ucha i dowodzi, że wielkie sprawy świętych nam grzesznikom podziwiać należy, ale nie porywać się do ich naśladowania. Zgadzam się na to; tylko że powinniśmy także rozróżniać, co w tych sprawach świętych jest do podziwiania tylko, a co do naśladowania” (Ż 13,4).
Prawdziwa pokora mieści się w trudnej równowadze pomiędzy własną słabością, łaskami Boga, godnością duszy i jej powołaniem do komunii z Bogiem. Odzwierciedla się w konfrontacji z Bogiem, z innymi i ze sobą samym. Człowiek pokorny wie dobrze, że nic bez Boga nie może i że wszystko dobro od Niego pochodzi. Ta umiejętność postawienia się na ostatnim miejscu, bez pretensji, bez fałszywego domagania się praw, leczy duszę człowieka. “Pokora to lekarstwo na wszelkie nasze rany. Jeśli mamy prawdziwą pokorę, Boski nasz lekarz przyjdzie w końcu niezawodnie i nas uzdrowi” (TW III 2,6).
3. Jak nie dać się oszukać – „po owocach poznacie”
Czytając spostrzeżenia Świętej odnośnie prawdziwej i fałszywej pokory człowiek w końcyu zapyta o to, w jaki sposób można je rozróżnić. To zagadnienie bardzo często jest poruszane przez spowiedników i kierowników duchowych. Odpowiedź Teresy jest nie filozoficzna, ale ewangeliczna: prawdziwą pokorę od fałszywej odróżnimy po owocach (por. Mt 7,16. 20). W tej materii mamy dwa kluczowe teksty Świętej.
W Księdze życia, odnosząc się do własnego doświadczenia, Święta porównuje obydwie pokory w taki sposób: “Ta rzekoma pokora jest sprawą złego ducha, to jasno widać z całego jej przebiegu: zaczyna się od niepokoju, zamieszania wewnętrznego i przez cały czas swego trwania trzyma duszę w nieustannym zamęcie, sprawia w niej ciemności i gnębiący smutek, oschłość i niesmak do modlitwy i do wszelkich dobrych uczynków. Dusza pod jej naciskiem, dusi się i ciało jest jakby skrępowane i do niczego niezdolne. Prawdziwa pokora przeciwnie, choć jasno stawia przed oczy duszy jej nędzę, nad nią boleje, złości swoje tak samo jak tamta maluje sobie w najciemniejszych barwach i prawdziwiej niż tamta je czuje, nie prowadzi przecież za sobą zamieszania wewnętrznego ani niesmaku, ani ciemności, ani oschłości, ale owszem, całkiem na odwrót, przynosi duszy wesele, pokój, słodycz i światło. Jest w niej ból, ale ból ten z drugiej strony duszę pociesza, gdy widzi, jak wielką łaskę Bóg jej czyni, sprawiając w niej ten ból i jak wielki z niego pożytek. Głęboki żal ją kruszy, iż obraziła Boga, ale z drugiej strony serce jej się rozszerza na wspomnienie o Jego miłosierdziu. Jasno widzi siebie, jaką jest i wstydzi się samej siebie, a zarazem wysławia łaskawość Boga, iż tak długo ją znosił. W tamtej rzekomej pokorze, którą sprawia zły duch, nie ma dla duszy światła do niczego dobrego. Boga przedstawia jej groźnego, tępiącego wszystko ogniem i krwią. Stawia jej przed oczy samą tylko sprawiedliwość, a chociaż dusza i wówczas wierzy, że jest i miłosierdzie, bo tej władzy diabeł nie ma, by jej odebrał wiarę, ale sposób, w jaki je widzi, nie zdoła jej pocieszyć, przeciwnie, wielkość tego miłosierdzia, im jaśniej je poznaje, tym bardziej jeszcze ją udręcza, bo tym jaśniej w świetle jego widzi, jak wiele winna jest Bogu” (Ż 30,9).
Jest jeszcze inny tekst, w którym Teresa zestawia prawdziwą i fałszywą pokorę. „Zrozumcie dobrze córki, że takie żywe uczucie i uznanie nędzy i swojej niegodności może być cnotą i dowodem pokory, ale może także być bardzo groźną pokusą. Wytłumaczę wam, na czym polega ta różnica, bo sama przez to przechodziłam, więc mówię z doświadczenia. Pokora, choćby największa, nie sprawia w duszy niepokoju, zamętu ani przerażenia – przeciwnie, przynosi jej pokój, słodycz i uciszenie. Chociażby kto na widok swoich grzechów uznawał jasno, że zasłużył na piekło i smucił się, i uznawał siebie za godnego wzgardy i obrzydzenia od wszystkich, i ledwo śmie błagać miłosierdzia, jednak ten ból i smutek, jeśli im towarzyszy prawdziwa pokora, taką ma w sobie słodycz i ukojenie dla duszy, iż kto ich raz zakosztował, chciałby ich zawsze doznawać. Żal więc za grzechy, przy pokorze, nie trwoży duszy ani nie przeraża, ale przeciwnie, rozszerza ją i czyni sposobną do gorliwszej służby Bożej. Ale ten drugi rodzaj żalu rzeczywiście wtrąca duszę w odmęt niepokoju i trwogi i wzburza ją całą, i gnębi ją niewypowiedzianym udręczeniem.
I to miotanie się diabeł podaje nam za pokorę, abyśmy, uwierzywszy mu, stracili wszelką ufność w Bogu” (DD 39,2).
Z dwóch powyższych, uzupełniających się komentarzy Świętej, możemy wypunktować charakterystyczne cechy dwóch rodzajów pokory.
- Fałszywa pokora: wprowadza niepokój, zamęt i smutek; tłamsi duszę i krępuje ciało; dostrzega jedynie Bożą sprawiedliwość; nie ma światła; wszystko przewraca; powoduje ciemność w rozumie.
- Prawdziwa pokora: nie niepokoi, nie wprowadzaj zamętu, nie krępuje; rozszerza duszę; pogłębia zaufanie w Boże miłosierdzie; posiada światło, pokój, łagodność, zadowolenie; nie zaciemnia rozumu; nie wprowadza oschłości; czyni zdolnym do służenia Bogu, jest odwrotnością fałszywej pokory.
4. Pedagogia pokornienia
Nasza Święta z Awila nie tylko definiuje pokorę i pokazuje jak odróżnić ją od fałszywej, ale także wskaże na pedagogię umacniania w sobie tej cnoty, zarówno od strony pozytywnej, jak i negatywnej. Zwróćmy uwagę na dwa aspekty poruszanie w Drodze doskonałości.
4.1. Ucz się od Mistrzów pokory
Św. Teresa jako wzór pokory stawia samego Chrystusa i Jego Matkę Maryję, dodając czasami jeszcze którego ze świętych. Wpatrywanie się w ich pokorną postawę wobec Ojca, bliźnich i siebie samych jest pierwszym i podstawowym źródłem, aby stać się pokornym. „Podnośmy nasze oczy na Chrystusa, nasze najwyższe dobro i na Jego świętych, a tam nauczymy się prawdziwej pokory i uszlachetni się, jak mówiłam, nasz umysł i serce, a poznanie siebie nie będzie już małoduszne i trwożliwe” (TW I 2, 11). A o Maryi pisze w ten sposób: „Starajmy się, córki moje, choć w maluczkiej jakiejś cząsteczce stać się podobne w pokorze tej Pannie Najświętszej” (D 13,3). Człowiek pokorny posiada wielkie pragnienie świętości i nie boi się go realizować. Uczy się od Chrystusa, Jego Matki
i wszystkich świętych, że pokorny posiada odwagę i ufność, że jeśli z naszej strony dokonamy wszystkiego to możemy być pewni, że Bóg nas nie zawiedzie. „Nie daj Boże, siostry, byśmy, gdy zdarzy się nam popełnić jakąś niedoskonałość, w taki sposób się tłumaczyły i mówiły: „nie jesteśmy aniołami”, „nie jesteśmy świętymi”. Prawda, że nie jesteśmy, ale nikt nam nie broni i powinnyśmy, bo to będzie dla nas bardzo pożyteczne, myśleć sobie i być przekonane, że gdy szczerze będziemy się starały, Bóg nam dopomoże zostać świętymi. Nie bójcie się, by z Jego strony zabrakło łaski, byleby z waszej strony nie zabrakło szczerej woli. A ponieważ po to tylko tu przyszłyśmy, więc przyłóżmy rękę do dzieła. Niech nie będzie rzeczy tak wzniosłej i doskonałej, na którą byśmy się w służbie Pana nie odważyły, z ufnością, że za Jego łaską wzbijemy się na tę wysokość. Taka święta zuchwałość, pragnęłabym, by zawsze panowała w tym domu. Przez nią rośnie pokora, przez nią przybywa odwagi, a to zapewnia pomoc Bożą, bo Bóg daje łaskę duszom mężnym i nie zważa na osobę człowieka” (D 16,12).
4.2. Potrójne „wyrzekam się!”
W Drodze doskonałości Teresa powie bez owijania w bawełnę o pokorze w kluczu wyrzekania się. Pokora, która jest zawsze cnotą pozytywną, zakłada dla Teresy serię różnych rezygnacji. Nie ma innej, prostszej ścieżki. Człowieka musi wyrzec się wielu dróg, wielu „ja uważam”,”według mnie lepiej by było”, które nie pozwoliłyby naśladować Chrystusa Pana w dążeniu do pełni człowieczeństwa i wypełnienia woli Ojca. W tym znaczeniu Teresa, podobnie jak liturgia chrzcielna, wkłada w usta człowieka pokornego trzykrotne wyrzekam się.
4.2.1. Wyrzekam się wywyższania
Pierwsze czego domaga się prawdziwa pokora to wyrzeczenie się wywyższania ponad innych. Teresa poruszy ten temat, kiedy będzie mówić o życiu wspólnotowym. „Nad wszelkimi poruszeniami wewnętrznymi bacznie czuwajmy, szczególnie jeśli one się obracają wokół jakiegoś wywyższenia siebie. Niech nas Pan, przez zasługi swojej Męki, raczy obronić od tego, byśmy kiedy świadomie i rozmyślnie mówiły sobie, w sercu czy ustami: „ja mam więcej lat powołania”, „jestem starsza”, „więcej pracowałam”, „tę lub ową więcej szanują niż mnie”. Takie pierwsze poruszenia potrzeba nam natychmiast w sobie stłumić. Bo gdybyśmy się przy nich zatrzymały, albo do innych takie rzeczy mówiły, istną siałybyśmy zarazę i stałybyśmy się przyczyną wielkich spustoszeń” (D 12,4). Warto podkreślić, że Teresa ukazuje tutaj sposób wypracowywania w sobie cnoty pokory. Mamy czuwać i wychwytywać w tych pierwszych poruszeniach, pierwszych myślach chęć wywyższenia się i ucinać dalszy ciąg takiego myślenia o innych.
4.2.2. Wyrzekam się posiadania racji
Druga postawa, jaką zakłada prawdziwa pokora to wyrzeczenie się posiadania racji. Pisze o tej skłonności w taki sposób: „Często wam to już mówiłam, siostry, i teraz tu dla pamięci zapisuję, by od tego domu i od każdej duszy dążącej do doskonałości dalekie były takie myśli i wyrażenia, jak: „miałam rację”, „postąpiono ze mną bez racji”, „nie miała racji ta siostra”… Od takich złych racji broń nas Panie Boże! Jak się wam zdaje, czy była słuszna racja w tych mękach, jakie zadano naszemu najwyższemu Dobru, Chrystusowi Panu, w tych obelgach i krzywdach, jakie Mu wyrządzano?” (D 13,1). Teresa przekonuje nas, że to co ważne w naszym życiu nie polega na pokonywaniu innych w dyskusji. Najważniejsze jest nauczyć się współżyć, a do tego potrzeba uczynić krok od racji rozumu do racji serca. Kiedy próbujemy wszystko racjonalizować w życiu codziennym, to zaczynamy stwarzać problemy tam, gdzie ich nie ma. Dojrzewanie człowieka polega na umiejętności nabrania pewnego zdrowego dystansu do wydarzeń życia codziennego. Do tego trzeba nauczyć się patrzeć na życie oczyma serca, i patrzeć w taki sposób na innych, oczyma samego Boga, którego Teresa nazywa Najwyższym Dobrem.
4.2.3. Wyrzekam się bronienia
Teresa rozwinie jeszcze jeden aspekt prawdziwej pokory, jakim jest wyrzeczenie się bronienia. „Wielki to istotnie dowód pokory widzieć siebie obwinianym i potępianym bez winy, a milczeć. Piękne to naśladowanie Boskiego Baranka, który zdjął z nas wszystkie nasze winy. Bardzo pragnęłabym zachęcić was do najusilniejszego ćwiczenia się w tej cnocie. Wynikające z niej korzyści są ogromne, a przeciwnie, z tłumaczenia się
i zrzucania winy z siebie nie widzę żadnej a żadnej, wyjąwszy tylko rzadkie wypadki, kiedy zamilczenie prawdy mogłoby komu sprawić przykrość albo dać zgorszenie” (D 15,1).
Za tym potrójnym „wyrzekam się”, kryje się naśladowanie Chrystusa w niesieniu chwalebnego krzyża. Człowiek pokorny jest zadowolony gdziekolwiek go poprowadzi Bóg. „Prawdziwa pokora polega głównie na tym, byśmy zawsze ochotnie gotowi byli na wszystko, cokolwiek Pan z nami zechce zrobić” (D 17,6). Człowiek pokorny potrafi w każdej sytuacji odnaleźć obecnego Boga i być mu posłusznym, nawet w wydarzeniach, które są jedynie dopustem Bożym.
Uważnego czytelnika Drogi doskonałości św. Teresa od Jezusa przekonuje, że zdrowe chrześcijaństwo należy budować na pokornym spojrzeniu na Boga, bliźniego i siebie samego. Istotą pokory jest „chodzenie w prawdzie”, która jest światłem pochodzącym od Tego, który sam nazwał się Drogą, Prawdą i Życiem. Ta cnota pozwoli nam poznać siebie samych, zaakceptować i przekraczać słabości oraz odkryć możliwości rozwoju. To prawda uczyni nas wolnymi, pod kochającym spojrzeniem Ojca. W drodze ku dojrzałości będzie trzeba zmierzyć się z pokusą fałszywej pokory: albo żebyśmy zaufali sobie a nie Bogu (pycha) albo żebyśmy ze względu na doświadczenie własnej słabości zrezygnowali z drogi ku wielkim rzeczom (strachliwość). Na te sytuacje warto wyryć w pamięci słowa Świętej, że „ta jest prawdziwa pokora, gdy dusza pozna, co może sama z siebie, a co Ja mogę” (Sd 28). Widząc jak wielkie dobro dla życia duchowego leży w cnocie pokory, może powinniśmy częściej kierować do Boga tę odważną modlitwę naszej świętej karmelitanki: „O Panie, który znasz całą prawdę i nie ma nic ukrytego przed Twymi oczyma, Ty doświadczaj nas, abyśmy i my poznali prawdę i samych siebie” (TW III 1,9).
o. Józef Kucharczyk OCD