Rozdział IX
Mówi o tym, jak pożądania brudzą duszę. Na potwierdzenie przytacza porównania i dowody z Pisma świętego.
1. Czwarta szkoda, jaką pożądania wyrządzają duszy, jest ta, że ją brudzą i plamią. Wskazuje na to Eklezjastyk w słowach: qui tetigerit picem, inquinabitur ab ea; “Kto się smoły dotknie, pomaże się nią”. A wtedy się ktoś smoły dotyka, gdy jakimś stworzeniem nasyca pożądanie woli. Godne uwagi jest to, że Mędrzec porównuje stworzenia do smoły. Większa bowiem zachodzi różnica pomiędzy wzniosłością duszy a tym wszystkim co w stworzeniach jest nawet najlepsze, niż pomiędzy lśniącym diamentem lub szczerym złotem a smołą. I jak złoto lub diament położone w stanie gorącym na smole, brudzą się i kalają, gdyż gorąco łączy je ze smołą, tak również i dusza, jeśli jest rozpalona pożądaniem do jakiegoś stworzenia, żarem tego pragnienia wchłania w siebie nieczystość i brud. Większa też jest różnica pomiędzy duszą i stworzeniami materialnymi niż pomiędzy najczystszym płynem a brudną kałużą. I jeżeli czysty płyn wlany w kałużę musi się zbrudzić, to również i dusza kala się przez przywiązanie do stworzeń, czyni się bowiem do nich podobną. Wreszcie, jak najpiękniejsze i najdoskonalsze oblicze można zeszpecić, brudząc je sadzą, tak również i duszę, będącą najpiękniejszym i najdoskonalszym obrazem Boga, szpecą i brudzą nieuporządkowane przywiązania.
2. Prorok Jeremiasz, płacząc nad szkodą i obrzydliwością, jaką sprawiają w duszy nieuporządkowane pożądania, podkreśla najpierw piękność duszy, a potem jej brzydotę, mówiąc: Candidiores sunt Nasaraei eius nive, nitidiores lacte, rubicundiores ebore antiquo, saphiro pulchriores. Denigrata est super carbones facies eorum et non sunt cogniti in plateis. “Włosy jej, tj. duszy, bielsze nad śnieg, jaśniejsze nad mleko, bardziej rumiane niż stara kość słoniowa, piękniejsze niźli szafir. Sczerniało nad węgle oblicze ich i nie poznano ich na ulicach”. Przez włosy rozumie się tutaj afekty i myśli duszy, które uporządkowane i skierowane do tego, do czego Bóg je skierował, to jest do Niego samego, stają się bielsze niż śnieg, jaśniejsze niż mleko, bardziej rumiane niż kość słoniowa i piękniejsze niż. szafir. Przez te cztery rzeczy rozumie się wszelką piękność i wzniosłość stworzeń materialnych, ponad którymi jest dusza i jej władze, określone tu wyrazem “nazarejczycy” albo “włosy”. Jeżeli to działanie duszy będzie nieuporządkowane i skierowane do tego, do czego Bóg go nie przeznaczył, tj. do używania stworzeń, oblicze jej – jak mówi Jeremiasz – będzie czarniejsze od węgla.
3. Całe to zło i spustoszenie w piękności duszy sprawiają nieuporządkowane pożądania rzeczy tego świata. Gdybyśmy chcieli ten brzydki i brudny obraz duszy, jaki mogą utworzyć pożądania, zestawić z czym innym – nie znaleźlibyśmy rzeczy tak plugawej i pełnej robactwa, trupiej odrazy czy innych nieczystości i obrzydliwości, jakie w tym życiu można spotkać czy sobie wyobrazić, do której moglibyśmy go przyrównać. Bo chociaż jest prawdą, że nawet dusza nieuporządkowana pozostaje co do swego bytu naturalnego tak doskonałą, jak ją Bóg stworzył, to jednak, jako istota rozumna jest wtedy zeszpecona, odrażająca, brudna i zaciemniona tym wszystkim złem, które tu opisuję, i jeszcze więcej ponadto. Bowiem jedno tylko nieuporządkowane pożądanie, choćby nie było grzechem ciężkim, wystarczy, jak to później objaśnimy, by skrępować duszę i uczynić ją tak brudną i brzydką, że w żaden sposób nie będzie mogła dojść do zjednoczenia z Bogiem, dopóki się z tego pożądania nie oczyści. Jakaż tedy musi być obrzydliwość duszy, która we wszystkich swych namiętnościach i pożądaniach jest nieposkromiona i na ich łup wydana? Jakże daleka jest od Boga i od Jego czystości!
4. Nie można wyrazić słowami ani pojąć umysłem wszystkich rodzajów brudu, jaki różne pożądania wnoszą w duszę. Gdyby to można było uczynić, byłoby zaiste rzeczą zdumiewającą i godną litości ujrzeć, jak każde pożądanie, odpowiednio do swej wielkości i większego lub mniejszego natężenia, czyni na duszy skazy oraz zbiorowiska brudu i ohydy. Jak bowiem dusza człowieka sprawiedliwego w jednej tylko doskonałości, którą jest prawość duszy, posiada niezliczone, najbogatsze dary i wiele najpiękniejszych cnót, a każda odmienna i pełna wdzięku wedle wielkości i różnorodności afektów miłości ku Bogu – tak, przeciwnie, dusza nieuporządkowana posiada w sobie, wedle rodzaju pożądań stworzeń, wiele wszelakiej nędzy, brudów i nieczystości, którymi ją oszpecają wspomniane pożądania.
5. Ta różnorodność pożądań jasno jest wyrażona u Ezechiela, gdzie jest opisane, że Bóg ukazał temu prorokowi namalowane wokół, na wewnętrznych ścianach świątyni, wszelkie rodzaje pełzających po ziemi płazów i wszelką obrzydliwość zwierząt nieczystych. Wówczas rzekł Bóg do Ezechiela: “Czy widzisz, synu człowieczy, co ci działają w ciemności, każdy w skrytości komory swojej?”. A gdy Prorok wszedł na rozkaz Pański głębiej do świątyni, mówi, iż ujrzał tam większe obrzydliwości, a mianowicie kobiety siedzące i płaczące nad bożkiem miłości, Adonisem. A gdy na rozkaz Boga wszedł jeszcze głębiej, mówi, że ujrzał tam jeszcze większe obrzydliwości, tj. dwudziestu pięciu starców obróconych plecami do świątyni.
6. Owe różne “płazy i nieczyste stworzenia” – namalowane w pierwszej komorze świątyni – to obraz myśli i pojęć, które rozum zwraca ku niskim rzeczom ziemskim i ku wszystkim stworzeniom, które takie, jak są, odbijają się w świątyni duszy, gdy ona nimi zajmuje swój rozum, będący jakby pierwszą komorą duszy.
“Kobiety” w głębi świątyni, płaczące w drugiej komorze nad Adonisem – są obrazem pożądań drugiej władzy duszy, tj. woli. Pożądania te płaczą niejako, pożądają tego, do czego skłania się uczuciowo wola, to jest do owych płazów odmalowanych w rozumie.
“Mężowie” wreszcie, którzy byli w trzeciej komorze świątyni, to wyobrażenia i kształty stworzeń; przechowuje je i strzeże trzecia władza duszy, pamięć. Kształty te, jak powiedziano, zwrócone są plecami do świątyni, ponieważ można powiedzieć, że gdy dusza swymi trzema władzami zwraca się całkowicie do jakiegoś stworzenia, jest odwrócona plecami do świątyni Boga, to jest do zdrowego rozumu duszy, który nie znosi w sobie rzeczy stworzonej.
7. Dla ogólnego zrozumienia tego smutnego nieładu duszy w jej pożądaniach na teraz wystarczy to, cośmy powiedzieli. Gdybyśmy bowiem chcieli zastanawiać się kolejno nad ową brzydotą najmniejszą, którą sprawiają rozliczne niedoskonałości, następnie nad tą o wiele większą, którą sprawiają grzechy powszednie, w końcu nad ową największą i całkowitą brzydotą duszy, spowodowaną przez grzechy ciężkie, oraz nad wszystkimi objawami i stopniami tej potrójnej brzydoty, nie skończylibyśmy nigdy. Nawet umysłu anielskiego nie starczy, by to pojąć. Chcę tu jedynie podkreślić, zgodnie z moim założeniem, że wszelkie pożądanie, choćby było najmniejszą niedoskonałością, kala i brudzi duszę.