Józef Kalinowski, zanim jeszcze osiągnął dojrzałość opuścił rodzinny dom, ucząc się i studiując, pośród obcych ludzi, w nie zawsze sprzyjających okolicznościach, nieco się pogubił. Wewnętrznie jednak czuł pewien niepokój, pewną pustkę. W liści do brata napisze:
Zawsze pozostawała jakaś próżnia, której niczym nie udało się zapełnić. Bo, co do mnie – pisał dalej w tym samym liście do brata – to czuję, że nigdy siebie nie zaspokoję, zawsze mi będzie czegoś brakować.
Ojciec przekazał mu podstawy, nakreślił kierunek, lecz resztę musiał wykonać sam, nie próżnował i po pewnym czasie stwierdził:
Każdy człowiek powinien być ambitny, ale ambicja tylko wtedy jest dobrym przymiotem, kiedy nosi w sobie zarodek ofiary z całej osobowości: jest szlachetna i wspaniałomyślna, kiedy dąży do celów szlachetnych i wspaniałomyślnych; jest zbrodnią, kiedy dąży wyłącznie do celu osobistego. Jezus miał ambicję umrzeć za ludzkość, apostołowie – być męczennikami za swoją wiarę.
Pierwszy etap swej drogi ku wolności dopełnia się, kiedy po skończonych studiach podejmuje się pracy w wytyczaniu linii kolejowej na swoistej pustyni, między Kurskiem a Konotopem, to wówczas dokonuje się jego świadoma wewnętrzna przemiana:
Powiem Wam szczerze – wyznał w liście do brata Wiktora i jego żony – że ta ciągła praca ze sobą i nad sobą, daleko od ludzi, wielką zmianę ku dobremu we mnie zrobiła. Poznałem cały ogrom potrzeby utrwalania pojęć religijnych i ostatecznie ku nim się zwróciłem. Spokojnie teraz spoglądam na życie i znaczniem zobojętniał ku jego rozkoszom. Zostaje mi jeszcze wiele do pracy nad sobą i drżę trochę za siebie, kiedy przypomnę wir stołecznego życia, zbyt dobrze znam jego pokusy.
Kalinowski ma pełną świadomość, że to dopiero początek drogi jego procesu wewnętrznej przemiany, jest jednak cierpliwy, umie czekać, nie zna jednak dokąd to go wszystko zaprowadzi.
o. Stanisław Fudala OCD