Dotyk Słowa
Słowo trzeba ukołysać w sercu. Nie wystarczy intelektualne rozważanie, zostawione w sferze intelektualnej szybko wyblaknie. Trzeba je cierpliwie kołysać w sercu, aż się tam uleży. Jeśli Słowo, które usłyszysz w niedzielę weźmiesz na najbliższy tydzień, może Cię przeprowadzić przez kolejne dni. Święty Bernard mawiał, że „jeśli zachowywał i strzegł Słowo, tak, że zstąpi ono w głębię twojej duszy i przeniknie do twoich uczuć i obyczajów, to niewątpliwie ty będziesz przez nie zachowany”. Może w niedzielę będzie brzmieć tajemniczo, po kilku dniach zobaczysz do czego Cię przygotowało i przez przeprowadziło.
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło.
Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego:
Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać.
Jezus powiedział do swoich uczniów: Słyszeliście, że powiedziano: „Oko za oko i ząb za ząb”. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nastaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz.
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze.
Błogosławieństwa nie mówią: stań się smutny, ubogi, spragniony, głodny. One nie budują programu, one stwierdzają prosty fakt: ty taki jesteś. Szczęśliwy możesz być nie wtedy, gdy okażesz się już fajny w swoich oczach, ale gdy uwierzysz, że w każdym z przeżywanych stanów należy do ciebie obietnica Jezusa.
Galilea, do której poszedł Jezus, była postrzegana jako gorsza część kraju, ostatnie miejsce, pogardzane przez pobożną Jerozolimę. Jeśli czujesz czasem, że jesteś taki ostatni, gorszy, jeśli wątpisz w swoją wartość, to właśnie tam jest twoja Galilea. I tam Jezus umówił się z tobą na spotkanie.
Zielony owoc jest niedojrzały; by był pożywny, musi dojrzeć. Okres zwykły w Kościele, zielony czas między świętami jest czasem naszego dojrzewania. Bóg jest miłośnikiem procesu, wie, że to co ma być prawdziwe, dojrzewa powoli.
Nasz pogrzeb już się odbył, niebo mamy otwarte, od chrztu rozpoczęliśmy życie wieczne. Nie przez bycie fajnym chrześcijaninem osiągamy niebo, tylko dzięki Jezusowi.