Wcale nie uważam, że przyczyną ludzkich nieszczęść jest głupota, trudna sytuacja, relacja czy zrządzenie losu.
Myślę, że przyczyną jest nasza ciągła nieumiejętność przyjmowania miłości Ojca i permanentne poddawanie w wątpliwość naszej Tożsamości, którą mamy w Nim – jako Jego Dzieci.
Dzisiaj dziękuję za to, że jestem Jego Córką (1J 3, 1). Codziennie staję przed tą Prawdą i próbuję Ją przyjąć.
Chciałabym aby stała się moją optyką patrzenia na wszystko co we mnie, na wszystko w czym mam swój udział i na drugiego Człowieka. Dlaczego?
Bo jest gwarancją życia w wolności, której wszyscy panicznie szukamy.
Bo nadaje i potwierdza moją niczym nie zachwianą wartość.
Bo zaspakaja wszystkie pragnienia mojego serca i utwierdza w przekonaniu, że to czego potrzebuję do szczęścia – mam w Nim!
Bo wiem, że jeśli przyjmę Prawdę o mojej Tożsamości, nigdy z premedytacją nie skrzywdzę ani drugiego Człowieka ani siebie.
Jan w kolejnym wersecie (1 J 3, 2) napisze: ,,Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, ze gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest.”
Ta wizja mnie szalenie pociąga. Czujecie to? Być kimś więcej niż Jego Dzieckiem?
BĘDZIEMY DO NIEGO PODOBNI.
Nie mogę się doczekać.
Blanka Mazur