Chciałbym w bieżącym roku podzielić się z Wami doświadczeniem działania darów Ducha Świętego. Darów, które otrzymaliśmy na chrzcie świętym, a potem bardzo mocno zostały ożywione w nas w sakramencie bierzmowania. Są one w nas złożone po to, abyśmy poddając się działaniu Ducha, wiedzieli jak żyć, jakie decyzje podejmować, jak widzieć świat, siebie samych, ludzi wokół nas oraz Boga. Abyśmy nie żyli w iluzji i działali po omacku, ale umieli żyć jak wolni ludzie – synowie i córki Boga. Myślę, że warto wsłuchać się w to, co o darach Ducha Świętego mówi św. Bonawentura: „Tak oto siedem darów Ducha Świętego zwycięża siedem grzechów głównych, zastępując je siedmioma błogosławieństwami ewangelicznymi. Bojaźń niszczy pychę i przynosi łaskę ubóstwa. Pobożność niszczy zazdrość i przynosi łaskę łagodności i cichości ducha. Umiejętność niszczy gniew dzięki cnocie łez: łzy oczyszczają sumienie – nic nie jest bowiem bardziej różne od gniewu niż jasność umysłu. Męstwo znosi lenistwo i podsyca pragnienie sprawiedliwości. Rada niszczy nieumiarkowanie i przynosi miłosierdzie. Rozum niszczy łakomstwo i przynosi czystość serca. Mądrość uwalnia od nieczystości i sprowadza pokój. Tak więc siedem darów zwycięża wszelkie zło i sprowadza dobro”. Mamy tutaj w bardzo krótkiej syntezie ujęte to, co można powiedzieć o każdym darze – co on tak naprawdę nam daje. Ale aby rzecz rozwinąć i pokazać głębię oraz szczegóły działania Ducha Świętego, postaram się omówić każdy z darów.
Chciałbym za radą św. Augustyna zacząć od daru bojaźni Bożej, bo jak mówi nam Ojciec Kościoła: „Duch zstępuje na nas, poczynając od mądrości i kończąc na bojaźni Bożej, a my poczynając od bojaźni, kończymy do niego dochodzić w mądrości”. A zatem bojaźń Boża – czym ona jest tak naprawdę? Sama nazwa może budzić w nas szereg różnych pytań i wątpliwości, bo czy mam się bać Boga? Czy mam czuć przerażenie, strach, lęk i trwogę? Chyba nie. Z drugiej strony Bóg jest przecież sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze. Przecież nie przestał taki być, nawet jeśli współcześnie bardziej uwypukla się miłosierdzie Boga. I jak to wszystko pogodzić ze słowami św. Jana Apostoła, że „doskonała miłość usuwa lęk” (1 J 4,18)?
Bojaźń według znanych świętych i wielu mistrzów duchowych to okazywanie Panu Bogu należnej czci i szacunku, a także dbanie o to, by w niczym Go nie obrażać. Święta Teresa od Jezusa powie nam, że „w duszy ożywionej tym darem góruje ponad wszystkim bojaźń obrażania Boga, swego Pana i gorące pragnienie, by czynić we wszystkim Jego świętą wolę”. A zatem chodzi o to, by starać się ze wszystkich sił, by nie zranić Kogoś, kogo staram się kochać, przez kogo jesteśmy ukochani aż do szaleństwa – do oddania za nas życia, aby nie ranić Boga. Bojaźń z jednej strony ukazuje nam jaki jest Bóg, z drugiej nastawia nas na walkę z grzechem. Można ją ująć jako lęk, obawę, by nawet nieumyślnie nie zranić ukochanej osoby. Wiążę się z tym darem pewna znana nam w Karmelu cecha, tak promowana przez św. Teresę od Dzieciątka Jezus postawa dziecięctwa duchowego. Postawa naturalności, prostoty, szczerości, otwartości, ale też poczucia bezpieczeństwa i miłości. Święta Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej napisała za św. Pawłem, że to w rzeczywistości „duch przybrania za synów i [córki]”, duch wielkiej zażyłości z Bogiem, który chce przebywać razem z nami.
o. Paweł Hańczak OCD
Czytaj dalej w najnowszym numerze „Głosu Karmelu”.