Niektórzy mają odwagę zapytać wprost, inni z ciekawością dopytują innych. Są jeszcze trzeci inni. Oni sami – twierdząco – odpowiedzieli sobie na to pytanie. Czy to źle?
Dzisiaj chcę Wam powiedzieć, że…
Nie tak dawno byłam gotowa pójść na noże z każdym, kto poddawał w wątpliwość sens mojej wiary.
Teraz, unoszę delikatnie kąciki moich ust, mrużę lekko oczy i znikam w modlitwie. O swoją radykalność, o gotowość przyjęcia Jego nadludzkiej miłości, o łaskę poznania BOGA ŻYWEGO, DZIAŁAJĄCEGO i PRAWDZIWEGO dla wszystkich tych, którzy mają jakiekolwiek wahania.
Lubię o Nim opowiadać. Lubię opowiadać jak o Przyjacielu, o Kimś, kogo moje serce nieustannie chce ugaszczać.
To absolutnie nie znaczy, że nie ma w moim życiu trudnych sytuacji, bólu, żalu, cierpienia. Tak, to wszystko się wydarza ale zetknięte z Miłością Ojca w modlitwie, wspólnocie, Eucharystii traci swoje destrukcyjne znaczenie. W historii mojego życia widzę jak Pan Bóg w tych chwilach działał. Mimo, iż często wydawało mi się, że stoję w głuchym pokoju bez światła, że jestem całkiem sama.. On tam był. On ma moc z najtrudniejszej sytuacji wyprowadzić dobro i błogosławieństwo. Decyzja należy tylko do mnie. Czy pozwolę się przez to przeprowadzić?
Racz o Królu mój, sprawić to, o co Cię błagam gdy z łaski i miłosierdzia Twego w chwili, kiedy to piszę, nie wróciłam jeszcze z tego świętego, niebieskiego szaleństwa, którym mnie, niegodną tak wielkiej łaski, bez żadnych zasług moich uszczęśliwiasz, spraw, proszę, niech wszyscy, z którymi mam przestawać, tak samo szaleją z miłości Twojej. (…) Bądźmy wszyscy szaleni dla miłości Tego, który dla nas dopuścił, aby Go miano za szalonego.
św. Teresa z Avila
Wracając do pytania … Czy ona zwariowała?
Tak. Zwariowała.
I chciałaby zwariować jeszcze bardziej.
Blanka Mazur