Chrystus, który zamieszkuje serce każdego człowieka

Patrząc na cud życia, na nasze ciało tak złożone i tak dobrze „utkane” (Ps 139), wielu ludzi sądzi, że w ludzkiej istocie znajduje się coś na kształt iskry Bożej, która daje jej życie. To zdumiewające, że współczesna mentalność, tak mocno naznaczona przez naukę, dochodzi do tych samych wniosków, co „medycyna” Starego Testamentu. Tak, według Biblii Bóg daje człowiekowi Tchnienie i w tym Tchnieniu życia Bóg jest w nim obecny. Człowiek wierzący pragnie, by Bóg zamieszkał w nim przez swojego Ducha, który „jednoczy się z naszym duchem” (por. Rz 8:16), bo „Ten, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem” (1 Kor 6:17).

Po zakończeniu prac w terenie – podczas których dokonała się w nim głęboka wewnętrzna przemiana – Kalinowski powrócił do stolicy, by tam uporządkować zgromadzony materiał i potem wyjechać na wakacje w rodzinne strony. Wtedy miało miejsce wydarzenie, które w znacznym stopniu ukierunkuje jego życie i nada mu głębszy sens. Podczas rannego spaceru Józef natrafił na porzucone na ulicy dziecko. Po krótkim namyśle postanowił je adoptować. Sytuacja była bardzo nietypowa. Kalinowski miał zaledwie dwadzieścia pięć lat i był świetnie zapowiadającym się oficerem, a tu nagle taka decyzja – adopcja znalezionego chłopca i przyjęcie go za syna. Wydarzenie to Józef uznał za znak Opatrzności Bożej, która przyszła mu z pomocą, by nadać sens jego istnieniu: „Będę mieć wytknięty cel w życiu; pracować dla niego” (Listy). Z przyczyn obiektywnych nie doszło do adopcji. Chłopiec został oddany do sierocińca, a Kalinowski na własną prośbę przeniesiony do twierdzy w Brześciu Litewskim. Zapewne w decyzji adoptowania dziecka przez młodego oficera krył się motyw głęboko religijny. Józef odnalazł Boga, którego z takim poświęceniem poszukiwał, odnalazł Go w człowieku bezbronnym i bezradnym – dziecku. Można powiedzieć, że Bóg objawił mu się w osobie dziecka. To wydarzenie uświadomiło mu, że jest potrzebny, by służyć Chrystusowi, który zamieszkuje serce każdego człowieka: „Jestem głęboko szczęśliwy z tego podarku, jaki mi Opatrzność zrobiła”(Listy).

To na pozór zwykłe wydarzenie miało jednak u Kalinowskiego głębsze znaczenie. Dostrzegł w bezbronnej osobie porzuconego dziecka Boga – Boga, który przemówił do niego z niezwykłą mocą. Bóg, by przyciągnąć człowieka do siebie, często posługuje się nietypowymi znakami, wydarzeniami, osobami. To, czego doświadczył Kalinowski, przywodzi na myśl wydarzenia z życia innych świętych (np. św. Augustyn spotkał małego chłopca przelewającego muszlą wodę z morza do niewielkiego zagłębienia w piasku, św. Teresa zobaczyła małego Jezusa). Nasz Święty osiągnąwszy pewną stabilizację materialną i zawodową, poświęcił znacznie więcej uwagi sprawom religijnym, a odnalezienie Boga w dziecku było drogą do odnalezienia Boga w sobie samym. Wiele lat później – będąc już zakonnikiem – w jednej ze swoich konferencji podzieli się ze swoimi współbraćmi taką myślą: „Względem nas Bóg jest Ojcem czułym, który prowadzi swe dzieci za rękę, i nauczycielem stojącym zawsze przy uczniu swoim, aby go oświecić, kierować i dać mu uniknąć zasadzek zastawionych przez własne niedoświadczenie nasze” (Świętymi bądźcie).

Obecność Boga w nas jest także wezwaniem. Bóg wzywa nas nie tylko do tego, byśmy Go przyjmowali, ale do tego, żebyśmy stawali się podobni do Niego (1 J 3:2). Już w II w. św. Ireneusz z Lyonu odważył się powiedzieć: „Syn Boży stał się człowiekiem, żeby człowiek stał się Synem Bożym” (Przeciw herezjom III:10:2). Dzięki Synowi Duch przygotował się, by zamieszkać w każdym człowieku: „Dlatego Duch ten zstąpił na Syna Bożego, który stał się człowiekiem, żeby przez to, razem z Nim, przyzwyczajał się do zamieszkiwania w rodzaju ludzkim i spoczywania w ludziach” (III:17:1). Wiara jest aktywnym uczestniczeniem naszego pragnienia w tej przemianie. Jest ona pragnieniem, by stać się synem w Synu, by czynnie uczestniczyć w dziele Boga.

o. Stanisław Fudala OCD


Czytaj dalej w najnowszym numerze „Głosu Karmelu”