Z pewnym wahaniem Teresa odpowiedziała pozytywnie na życzenie swojej siostry Pauliny, która ja poprosiła, by zechciała napisać dzieje swej duszy. Powód tego wahania był całkiem prosty: Teresa obawiała się, by opowiadając o sobie nie znaleźć się w centrum uwagi i nie skupić jej na sobie zamiast na Bogu, który zawsze powinien być na pierwszym miejscu. Człowiek odkrywa prawdziwą swoją wielkość wówczas, gdy klęczy na drugim miejscu. Teresa zachowała w sercu pragnienie swej siostry Pauliny. Jezus dał jej odczuć podczas modlitwy, jak bardzo jest zadowolony z jej prostego jak zawsze posłuszeństwa. Podczas modlitwy odczuła, że będąc posłuszną siostrze, miła jest Jezusowi:
Owego dnia, kiedy poleciłaś mi pisać, sądziłam, że to będzie rozpraszało moje serce, kiedy zajmę się sobą, ale potem Jezus dał mi odczuć, że takie proste posłuszeństwo jest jemu miłe; zresztą chcę czynić tylko jedno: opiewać to, co będzie moim zadaniem w wieczności: Zmiłowanie Pańskie.
Teresa zdaje sobie sprawę, że wielkością jej powołania na ziemi i po śmierci jest wieczne wysławianie zmiłowań Pańskich. I dlatego jej misja nie ustanie po śmierci, gdyż jej niebem będzie czynić dobra na ziemi, czyli pomaganie ludziom, by niezawodnie ufali miłosierdzi Bożemu. Ona nieustannie zgłębiała w swoim sercu miłosierdzie, na które i my spoglądamy pragnąc je zrozumieć i odkryć oblicze Boga, czyli Jego czułość i miłosierdzie. Po odkryciu własnej misji, wyraźnie mówi o modlitwie, która towarzyszy jej przy pisaniu. Jest to sprawa istotna dla właściwego zgłębienia jej tekstów. Jeśli nie będziemy ich rozważać w klimacie modlitwy, nie zrozumiemy, co Teresa zamierzała wyrazić:
zanim wzięłam pióro do ręki uklękłam przed figurą Maryi (ta, przy której otrzymaliśmy tyle dowodów matczynej opieki Królowej Nieba nad naszą rodziną) i prosiłam Ją, by pokierowała moją ręką, abym nie napisała ani jednej linijki, która by się Jej nie podobała.
Tak zatem, w klimacie modlitwy Teresa pragnie pisać to, co jej podpowie Duch Boży. Teresa podczas modlitwy odkrywa przywileje, którymi Jezus ją wyróżnił i tajemnicze drogi, na których On spotyka się ze swoimi stworzeniami, by je pociągnąć ku sobie. Teresa zastanawiając się nad tym, pragnie jedynie zgłębić to, czego Bóg w niej dokonał. Jej modlitwa przypomina tryskające źródło, bijące z głębin serca. Całe jej człowieczeństwo przeniknięte jest Bożym miłosierdziem. Modlitwa przenika całe jej życie, tak jak rytm oddechu i bicie serca. Teresa pisze po to, by kontemplować dary, jakimi Jezus ubogacił jej duszę:
On nie powołuje tych, którzy na to zasługują, lecz tych, których sam wybiera, zgodnie ze słowami Pisma św. „ja wyświadczam łaskę, komu chcę, i miłosierdzie, nad kim się lituję. Wybranie więc nie zależy od tego, kto chce lub o nie się ubiega, ale od Boga, który okazuje miłosierdzie.
To co napiszę właściwie nie będzie moim życiorysem; będą to moje refleksje o łaskach, których dobry Bóg raczył mi udzielić. Znajduję się w tym okresie życia, kiedy mogę skierować spojrzenie w przyszłość, moja dusza dojrzewała w tyglu doświadczeń zewnętrznych i wewnętrznych. Pan był dla mnie zawsze współczujący i pełen dobroci. Powolny do karcenia i pełen miłosierdzia. Tak wiec, moja Matko, z wielką radością opiewam przed Tobą zmiłowanie Pańskie. Bóg prowadził mnie delikatnie wzdłuż wód. Wiódł moją duszę, nie trudząc jej. On jest współczujący i pełen dobroci.
Prośmy zatem dobrego Boga, byśmy tak jak mała Teresa doświadczali, że On zawsze jest Bogiem o miłosiernym Obliczu.
Św. Tereso od Dzieciątka Jezus – módl się za nami!
o. Stanisław Fudala OCD