W Rwandzie spotykam ludzi, którzy szukają Boga. Szukają kontaktu z Nim i chcą się uczyć modlitwy. Chcą rozmawiać z Bogiem, którego nazywają Imana.
Obserwując wchodzących do kaplicy, często widzę gest twarzy ukrytej w dłoniach. Zarówno młodzi, starsi jak i dzieci przysiadają na chwilę, aby w ten właśnie sposób zanurzyć się w obecności Imana. Gest, który przy tym czynią, zdradza jeden z najbardziej osobistych aktów człowieka. Jest nim modlitwa.
Jak modlą się Rwandyjczycy? Modlitwa to dla nich czynność intymna, ale także królewska tzn. stanowi wydarzenie społeczne. Wystarczy spojrzeć na Liturgię, taniec, śpiew, które odbywają się w rytm królewskich bębnów. Ingoma – oznacza bęben, tam-tam. Ingoma oznacza także królestwo. Ingoma y’Imana – to królestwo Boże. Wszystkie bębny w kraju należały do króla. Brzmienie królewskich tam-tamów ogłaszało pokój i zwoływało na wojnę. Bębny zawsze były królewskie, tak jak Boży jest człowiek – umuntu w’Imana.
Każdy człowiek, który pragnie i szuka Boga jest piękny. Jest ujmujący w swojej prostocie. Mamy w sobie coś, co urzeka Wszechmogącego. Jedno z rwandyjskich przysłów mówi: Imana yirirwa ahandi igataha i Rwanda (Bóg przemierza całą ziemię, ale na noc wraca do Rwandy). Oznacza to, że Bóg nie opuszcza swej umiłowanej ziemi. Na czas trudny – na noc, wraca do Rwandy. Imana pozostaje również ukryty w naszych sercach, które są Jego ziemią obiecaną. Tam powraca i przebywa. Tam, jest całkowicie dyspozycyjny jako Osoba. Modlitwa przysposabia nas do tego, aby być dostęnym dla Niego.
o. Paweł Porwit OCD