Wpis dostępny również w wersji audio:
„O, za jak wielką uważam moją godność, od chwili, gdy zobaczyłam mój początek – samego Boga! – i mój cel: Boga Nieskończonego. Lecz istnieje moment pomiędzy początkiem i końcem – jest nim życie. Co zatem mam czynić, dopóki żyję? Służyć, czcić, kochać i wielbić mego Stwórcę. A w jaki sposób? Oto moja wola. Jeśli jestem wspaniałomyślna, całą siebie oddam mojemu Jezusowi, który dał mi wszystko. Stworzenia i wszystko, co posiadam, dał mi Bóg. Zatem muszę ich używać tak, jakby do mnie nie należały. We wszystkim, więc muszę wypełniać wolę Boga, który jest moim Stwórcą, moim Zbawicielem, moim Wszystkim. Należę do Niego."
(D 29)
Niesamowita jest ta intuicja tej młodej Chilijki. Potrafiła spojrzeć na swoje życie i na życie wszystkich ludzi na ziemi niejako z zewnątrz. Gdy z takiej perspektywy udałoby się zobaczyć siebie, okaże się, że człowiek jest ze wszystkich stron otoczony Bogiem. On jest naszym początkiem, On jest celem naszego życia. Do tego jeszcze każda chwila codzienności jest wypełniona Jego obecnością.
Wobec takiego odkrycia człowiek może przyjąć dwie postawy. Jedną z nich jest strach – to postawa, którą przyjął Adam w raju po tym, jak zgrzeszył. Mamy bowiem świadomość, że nasza słabość i ograniczoność zupełnie nie przystoi Boskiej doskonałości i wszechmocy. Człowiek tak może zaburzyć obraz Boży w sobie poprzez grzech, że ów fakt, iż Bóg jest zawsze obecny, odczyta raczej jako zagrożenie niż powód do radości i spokoju. Możemy więc przeżywać tą Jego wszechmoc i wszechobecność jako coś niebezpiecznego i uciekać przed tym faktem przez całe życie. Tego wyboru dokonują ci wszyscy, którzy udając, że Jego nie ma, wpadają w wir różnych pożądliwości, które mają tylko jedno zadanie – zająć wolę i rozum tak, aby nie miały żadnego kontaktu z Bogiem, jedynym źródłem i celem życia.
Można jednak przyjąć drugą opcję, do której zachęca św. Teresa. Skoro Bóg otacza nas z wszelkich stron, to przecież możemy Mu zaufać, poddać się Jego działaniu i – jak sugeruje św. Teresa – pójść za Nim oddając Mu swoją wolę. Aby to zrobić potrzeba właściwie jednego, uwierzyć w Jego miłość ku nam i w to, że nie musimy się przed Nim nigdy chować, jak Adam w raju, ponieważ On kocha nas właśnie takimi, jakimi jesteśmy.
o. Marcin Fizia OCD
fot.carmeliteheritage.blogspot.com
Zobacz pozostałe wpisy:
O, za jak wielką uważam moją godność, od chwili, gdy zobaczyłam mój początek – samego Boga! – i mój cel: Boga Nieskończonego. Lecz istnieje moment pomiędzy początkiem i końcem – jest nim życie. Co zatem mam czynić, dopóki żyję? Służyć, czcić, kochać i wielbić mego Stwórcę. A w jaki sposób? Oto moja wola. Jeśli jestem wspaniałomyślna, całą siebie oddam mojemu Jezusowi, który dał mi wszystko. Stworzenia i wszystko, co posiadam, dał mi Bóg. Zatem muszę ich używać tak, jakby do mnie nie należały. We wszystkim, więc muszę wypełniać wolę Boga, który jest moim Stwórcą, moim Zbawicielem, moim Wszystkim. Należę do Niego.
(D 29)
Niesamowita jest ta intuicja tej młodej Chilijki. Potrafiła spojrzeć na swoje życie i na życie wszystkich ludzi na ziemi niejako z zewnątrz. Gdy z takiej perspektywy udałoby się zobaczyć siebie, okaże się, że człowiek jest ze wszystkich stron otoczony Bogiem. On jest naszym początkiem, On jest celem naszego życia. Do tego jeszcze każda chwila codzienności jest wypełniona Jego obecnością.
Wobec takiego odkrycia człowiek może przyjąć dwie postawy. Jedną z nich jest strach – to postawa, którą przyjął Adam w raju po tym, jak zgrzeszył. Mamy bowiem świadomość, że nasza słabość i ograniczoność zupełnie nie przystoi Boskiej doskonałości i wszechmocy. Człowiek tak może zaburzyć obraz Boży w sobie poprzez grzech, że ów fakt, iż Bóg jest zawsze obecny, odczyta raczej jako zagrożenie niż powód do radości i spokoju. Możemy więc przeżywać tą Jego wszechmoc i wszechobecność jako coś niebezpiecznego i uciekać przed tym faktem przez całe życie. Tego wyboru dokonują ci wszyscy, którzy udając, że Jego nie ma, wpadają w wir różnych pożądliwości, które mają tylko jedno zadanie – zająć wolę i rozum tak, aby nie miały żadnego kontaktu z Bogiem, jedynym źródłem i celem życia.
Można jednak przyjąć drugą opcję, do której zachęca św. Teresa. Skoro Bóg otacza nas z wszelkich stron, to przecież możemy Mu zaufać, poddać się Jego działaniu i – jak sugeruje św. Teresa – pójść za Nim oddając Mu swoją wolę. Aby to zrobić potrzeba właściwie jednego, uwierzyć w Jego miłość ku nam i w to, że nie musimy się przed Nim nigdy chować, jak Adam w raju, ponieważ On kocha nas właśnie takimi, jakimi jesteśmy.
o. Marcin Fizia OCD
fot.carmeliteheritage.blogspot.com