Każda Siostra, cyklicznie, w określonym czasie realizuje swój tygodniowy dyżur „pulsatorki” i o wyznaczonych godzinach, określonym dzwonkiem przez kilkanaście, kilkadziesiąt sekund dzwoni wzywając i wprowadzając w kolejny etap dnia całą wspólnotę.
Tuż po „wstąpieniu” miałam wrażenie, że dzwoni się „co chwilę”.
Od rana do wieczora tempo życia utrzymywane jest na wysokim poziomie.
Nie ma poślizgów nawet „pięciominutowych”, nie można dać się pochłonąć przez pracę, ciekawą lekturę, a nawet wydłużyć czasu modlitwy. Trzeba być wolnym (od swojego „chcę” i „nie chce mi się”) oraz dyspozycyjnym nieustannie!
Dyspozycyjnym na wezwanie… na głos, który mnie woła…
Gdy pisze te słowa właśnie zabrzmiał dzwon – przerywam…
Kontynuuję: Przez posłuszeństwo dzwonkom uczę się czuwania i oddawania swojego czasu. Wyrzekłam się władzy nad nim, bo pragnę, by nic mnie całkowicie nie pochłonęło, bym zawsze (zwłaszcza, gdy słyszę dźwięczny sygnał) mogła świadomie stawać w Bożej obecności, i wielokrotnie w ciągu dnia odpowiedzieć sobie na pytanie: dla Kogo tu jestem, dlaczego, po co…?
„Potrzeba dusz tak oddanych Mi, abym w nich mógł żyć wśród ludzi i błogosławić im. Pierwszą taką duszą była Maryja. Potem byli święci, w których świat rozpoznawał Mnie. Teraz pragnę ciebie i innych, w których płonie Moja Miłość zapalona przez Ducha Świętego, by zbawić wielu. Nie lękaj się swojej słabości. Ważne jest tylko twoje pragnienie i przyjmowanie drogi, jaką cię prowadzę”.
cytat z: Alicja Lenczewska „Świadectwo”
s. T.