Danuta Piekarz
Księgą Nowego Testamentu, która najszerzej zajmuje się kwestią prześladowania wiernych, jest niewątpliwie Apokalipsa św. Jana. Wbrew pozorom (i utartym opiniom) celem tej księgi nie jest straszenie czytelników straszliwymi wizjami, ani zniechęcanie ich niezrozumiałymi symbolami. Apokalipsa to księga nadziei; ma dawać otuchę wiernym, którzy doświadczają ucisku i zdaje się im, że Bóg o nich zapomniał, że bieg historii jakby dawno zatracił swój sens, zdany na łaskę szaleńców dzierżących władzę.
Dlatego głównym celem autora jest ukazanie czytelnikom Bożego spojrzenia na historię i na ich konkretne życie. Zasadnicze przesłanie Apokalipsy można by streścić w następujących słowach: “Nawet gdyby na świecie działy się najstraszniejsze rzeczy, pierwsze i ostatnie słowo należy zawsze do Boga, to On jest Panem dziejów i On gwarantuje, że po bolesnych doświadczeniach doczesności nastanie nowa, wspaniała rzeczywistość”.
To dlatego w Apokalipsie znajdujemy tyle opisów kataklizmów i innych nieszczęść: są one znakiem ostrzegawczym dla grzeszników, wezwaniem do nawrócenia, ale ostatecznie uwieńczeniem księgi jest przepiękna wizja Niebieskiego Jeruzalem.
W samym centrum księgi (rozdz. 12-13) znajdujemy niezwykłe obrazy, które są kluczem do rozumienia tajemnicy Kościoła. (Nie czas tu i miejsce na wyjaśnianie całej bogatej symboliki tych rozdziałów, ale spróbujemy uchwycić ich główne przesłanie).
Oto pojawia się Niewiasta obleczona w słońce (czyli jaśniejąca Bożym światłem). Jako że w liturgii Słowa słyszymy ten fragment Apokalipsy w święta Matki Bożej, przyzwyczailiśmy się do wyłącznie maryjnej interpretacji tej postaci. Wydaje się jednak, że w Niewieście trzeba dostrzegać równocześnie Maryję i Kościół. Maryja jest przecież wzorem, “zwierciadłem” dla Kościoła, który patrząc na Nią, lepiej rozumie swoją misję; w szczególny sposób było to udziałem wspólnoty, która gromadziła się wokół św. Jana i mogła uczyć się wiary, patrząc na Maryję, bo “uczeń wziął ją do siebie” – nie tylko do swojego domu, ale też do swojego grona uczniów.
Dlatego z jednej strony możemy tu widzieć Matkę Chrystusa, bo to Ona “porodziła Syna – Mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasał rózgą żelazną” (ten obraz z Psalmu 2 był interpretowany jako zapowiedź królewskiej władzy Mesjasza) i to Ona pozostała wolna – jak powiemy dalej – od wpływów Smoka-Szatana.
Z drugiej strony w tym obrazie możemy też dostrzec Kościół, który w bólach prześladowań woła – ogłasza światu Chrystusa, a im większe są te bóle, tym – paradoksalnie – skuteczniejsze okazuje się głoszenie Ewangelii (dlatego są to prawdziwie “bóle porodowe”).
Niewiasta wie, że należy do Tego, który jest Panem dziejów, więc nie przeraża jej przemijanie, upływ czasu. To właśnie wyraża symbol księżyca pod stopami Niewiasty: księżyc był dla starożytnych symbolem zmienności i przemijania, a położenie na czymś stopy było gestem władzy. Jakże to pocieszające dla nas, ludzi wierzących: choć przybywa nam lat i zmarszczek, to nic, bo nasze życie będzie trwało w wieczności! Upływ czasu nie jest powodem do rozpaczy, ale do radosnej nadziei!
A oto przed Niewiastą pojawia się Smok-Szatan, pragnący pożreć Jej Dziecię. Złudne nadzieje: Syn Niewiasty zostaje uniesiony do Boga. Łatwo odczytać ten symbol: Szatan łudził się, że odniósł zwycięstwo w chwili śmierci Chrystusa, tymczasem Jego zmartwychwstanie i wniebowstąpienie ukazały, że jest dokładnie na odwrót.
Smok-Szatan przegrał więc pierwszą walkę, dlatego postanawia pokonać Niewiastę. Ona jednak otrzymuje od Boga wielkie skrzydła i ucieka na pustynię, gdzie jest bezpieczna, bo choć Smok wypuści rzekę z gardzieli, ziemia pochłonie tę rzekę, by ocalić Niewiastę.
Oto druga przegrana walka Szatana: nie mogąc zniszczyć Chrystusa, chce zniszczyć Jego Kościół, ale Bóg chroni Kościół przed wpływami Szatana, zapewnia mu bezpieczeństwo.
Co zatem zrobi Smok? Oto dotykamy zagadnienia, które dotyczy już nie tylko Kościoła jako całości, ale też każdego z nas indywidualnie: Smok “odszedł prowadzić walkę z resztą jej [Niewiasty] potomstwa, z tymi, co strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa” (12,17). Smok zaczyna trzecią walkę: skoro nie można zniszczyć Kościoła jako całości, może uda się choć osłabić go, pokonując poszczególnych jego członków. To partyzantka pokonanego, który na dodatek “pała wielkim gniewem, świadom, że ma mało czasu”. Oto zasadnicza różnica między Smokiem a Niewiastą mającą księżyc pod stopami: Niewiasta nie lęka się przemijania, bo już jest “zanurzona” w wieczności i z radością oczekuje ostatecznego szczęścia; Smok natomiast wie, że możliwości jego działania są ograniczone – jego “partyzantka” może potrwać tylko do Dnia Ostatecznego.
Dlatego dopóki jeszcze może działać, szuka sobie pomocników, i oto wychodzą mu na spotkanie dwie Bestie.
W tym punkcie jest bardzo ważne, byśmy nie skupiali się na dosłownej, ogromnie “widowiskowej” warstwie tego opisu dwóch przedziwnych rogatych potworów, ale byśmy odczytali głębokie i jakże – niestety – aktualne przesłanie, które autor kieruje do nas poprzez te obrazy.
Pierwsza Bestia to obraz władzy politycznej wrogiej Bogu i Jego wiernym, władzy, która sama oczekuje uwielbienia od swoich poddanych. Autor pisze: “cała ziemia w podziwie powiodła wzrokiem za Bestią; i pokłon oddali Smokowi, bo władzę dał Bestii, i Bestii pokłon oddali, mówiąc: Któż jest podobny do Bestii…” (13,3n). Oto parodia prawdziwego kultu: “Któż jest jak nasz Pan Bóg…”. W czasach, gdy powstawała Apokalipsa, władcą Rzymskiego Imperium był Domicjan, którego poddani otaczali kultem (w Efezie wybudowano mu świątynię i postawiono wielki posąg). Myliłby się jednak ten, kto sprowadzałby symbol Bestii jedynie do dawnego Imperium. Jest to symbol ponadczasowy: w każdej epoce może się zdarzyć, że władza polityczna będzie uzurpować sobie prawa niemal boskie, prawa do decydowania o tym, co dobre i złe wbrew Bożym przykazaniom, oczekując przy tym służalczej czci od poddanych. A jeśli ktoś wierny Bogu powie kategoryczne “Nie!”? Oto co go czeka od Bestii: “Jeśli kto do niewoli jest przeznaczony, idzie do niewoli; jeśli kto na śmierć od miecza – musi od miecza zginąć”. Oto metody walki pierwszej Bestii: miecz, więzienie… W ilu krajach także dziś chrześcijanie doświadczają takich prześladowań! Za wierność Chrystusowi wciąż płaci się cenę krwi.
Ale autor podaje nam też sposób zaradczy wobec działań Bestii: “Tu się okazuje wytrwałość i wiara świętych”. Wytrwałość – oto jedno z kluczowych słów Apokalipsy. Greckie słowo hypomone dosłownie można by przetłumaczyć jako “trwanie pod”, wytrwanie pod ciężarem ucisku. Trzeba przetrzymać terror Bestii dzięki żywej wierze.
A oto z ziemi wychodzi druga Bestia… Zdawać by się mogło, że mniej groźna, bo ona nie walczy mieczem, nie zabija. Tymczasem jest ona chyba jeszcze bardziej niebezpieczna: “miała dwa rogi podobne do rogów Baranka (czyli Chrystusa), a mówiła jak Smok”. Jak łatwo można dać się oszukać: uwierzyć zewnętrznym pozorom łagodności oraz dobra i nie rozpoznać głosu Smoka-Szatana. Ta Bestia, Fałszywy Prorok, a zarazem “propaganda pierwszej Bestii” (“sprawia, że ziemia i jej mieszkańcy oddają pokłon pierwszej Bestii”), nie stosuje przemocy fizycznej, ale ogłupia, “zwodzi mieszkańców ziemi”. Potrafi nawet czynić niezwykłe znaki, by jej działanie było bardziej przekonujące.
Dlatego autor zaznacza, że aby obronić się przed jej wpływami, “jest potrzebna mądrość” – potrzebna, by umieć rozpoznać jej fałsz, zdemaskować zło strojące się w pozory dobra i prawdy.
Powiedzmy szczerze: może dziś nikt nie grozi nam śmiercią czy więzieniem za naszą wiarę (przynajmniej tutaj, w Polsce, bo jak mówiliśmy, w niektórych krajach za przynależność do Chrystusa wciąż można zapłacić najwyższą cenę), ale jakże aktualne jest to zagrożenie ukazane w obrazie drugiej Bestii: oddziaływanie na sposób myślenia, wartościowania… Jakże często dostrzegamy te dążenia, by wszyscy myśleli i oceniali tak samo, według kryteriów odmiennych od tych ewangelicznych… A kto ośmieli się myśleć inaczej, jest uznawany za zacofanego dziwaka. Nie straci życia, ale może stracić pracę, możliwość robienia kariery. “Nikt nie może nic kupić ani sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii” (w starożytności kupcy i rzemieślnicy zrzeszali się w korporacje, którym patronowały pogańskie bóstwa, stąd chrześcijanie nie zapisywali się do nich, pozostając na marginesie życia zawodowego). Można stracić uznanie, przyjaciół, ale pozostaje się wiernym temu najwierniejszemu Przyjacielowi, jedynemu, który oddał za nas życie.
I znów: druga Bestia to nie tylko propaganda Rzymskiego Imperium połączona z wpływami wschodnich kultów, ale jest to znak ponadczasowy, bo przez całe wieki historii Kościoła trwa ta walka o każdego człowieka wiernego Chrystusowi, o każdego z nas, dzieci Niewiasty – Kościoła. Wciąż walczy z nami Szatan przez swoje pokusy, ale też nieustannie posługuje się on swoimi “ziemskimi pomocnikami”, by albo otwarcie prześladować uczniów Chrystusa, albo też, uśpiwszy ich czujność pozornym spokojem, stopniowo deformować ich światopogląd. Dlatego tak bardzo trzeba nam wytrwałości i mądrości, by nie dać się ani zniechęcić, ani oszukać.
Wtedy będziemy naprawdę zwycięzcami, o których tak często mówi Apokalipsa; będziemy należeli do grona tych, którzy “zwyciężyli dzięki krwi Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa i nie umiłowali dusz swoich – aż do śmierci”. A do takich “należy królestwo niebieskie” (Mt 5,10).
Głos Karmelu, 2/2010