Zakonnik i student – na uniwersytecie w Salamance

Kryzys



Tego najmniej można by się spodziewać: brat Jan od św. Macieja przeżywa kryzys powołania. Nikt by w to nie uwierzył, gdyby informacja nie była z pierwszej ręki i całkowicie pewna. Jest na ten temat formalne świadectwo Matki Teresy od Jezusa, która słyszała o tym bezpośrednio z jego ust. Podczas pierwszej rozmowy zdobyła zaufanie Jana i wydobyła z niego wyznanie: “Jestem bardzo zadowolona z niego po rozmowie, jaką odbyliśmy, a w której powiedział mi, że miał zamiar udać się do kartuzji” (Księga fundacji 3,17).

Spotkanie odbyło się na przełomie września i października 1567, gdy Jan skończył trzeci rok teologii. Co się wtedy wydarzyło? W nowicjacie w Medina czuł się dobrze. W Salamance poświęcił się studiom i prowadził intensywne życie pokutnicze. Wybrał świadomie życie Karmelu spośród wielu innych możliwości i do tej pory nie nastąpiło poważniejsze zderzenie pomiędzy jego aspiracjami a rzeczywistością. Przeciwnie, wszystko zdawało się układać według jego pragnień. Otwierała się przed nim interesująca przyszłość. Jasne jest jednakże, że młody karmelita przeżywa kryzys i chce odejść. Nie mówił o tym nikomu. Wydaje się, że jego towarzysze niczego nie podejrzewali. Może słyszeli, jak coś na ten temat mówił, ale nie przywiązywali do tego wagi.

Trudno w tej sytuacji odgadnąć, co było przyczyną jego kryzysu. Czy nie miał możliwości, aby z bliska sprawdzić i wypróbować ideał i rzeczywistość życia w Karmelu podczas roku nowicjatu, przed profesją, kiedy to wymawiał słowa ślubów z taką nadzieją w głosie? Dlaczego teraz rozczarowuje go ten Karmel, w którym żyje i którego cząstkę stanowi? Czy karmelici zawiedli go? Czy życie w kolegium w Salamance nie zadowoliło go, czy zadowoli go życie w innych klasztorach prowincji, dokąd może będzie przeniesiony po zakończeniu studiów?

To są pytania, na które nie możemy dać wyczerpującej odpowiedzi. Możemy jedynie wyjaśnić częściowo okoliczności, które temu towarzyszyły. Rozczarowanie Jana nie rodzi się z faktu, że odkrył Karmel, w którym uprawia się naukę i prowadzi życie apostolskie, podczas gdy on marzył o życiu pustelniczym, jak w nowicjacie. Właśnie klasztor w Medina, założony trzy lata przed jego wstąpieniem, był zobowiązany do stałego posiadania dwóch mistrzów, członków wspólnoty, aby nauczali zakonników i miejscową ludność.

Trudno nam sobie wyobrazić, jak bardzo odczuwał on brak “obserwancji zakonnej” w Kolegium św. Andrzeja. Był w nim przecież dość wysoki poziom wierności wymogom życia zakonnego. Pod tym względem ostatnia wizytacja ojca Rossi stała się jeszcze jednym bodźcem. To, co nas zmusza do szukania korzeni tego niezadowolenia, znajduje się na poziomie jeszcze głębszym. Przyczyna kryzysu tkwi wprawdzie w otoczeniu, ale jeszcze bardziej w samym bracie Janie. Otoczenie go rozczarowało, w pierwszym rzędzie uniwersytet. Większa część studentów teologii i wielu zakonników wyznaczało sobie jako główny cel zdobywanie tytułów, promocji, urzędów, katedr. Dla wielu zakonników i kapłanów kariera zajmowała pierwsze miejsce w ich skali wartości. To nieprzyjemne doświadczenie przerywa w Janie spokojny proces dojrzewania powołania.

Z drugiej strony rozczarowanie to ma źródło w niedojrzałości samego Jana. W Medina del Campo pierwsze cztery lata poświęcił intensywnym studiom, następnie podczas roku nowicjatu oddał się kontemplacji. Czuł się dobrze i na swoim miejscu. Lecz w Salamance rzeczywistość była inna: musiał godzić ze sobą na równi studia i kontemplację. Można by powiedzieć, że człowiek kontemplacji poświęcił się studiom, bo kontemplacja była jego pierwszym powołaniem. Nasz młody karmelita nie miał jednak wystarczającej ilości czasu na dokonanie syntezy tych dwóch rzeczy. Jest on szczery i radykalny, ale trochę nieśmiały i niedoświadczony w obliczu rzeczywistości. Ideał eremicki Kartuzów i zgoda na projekt terezjański rozjaśniają ostatecznie naturę tego kryzysu.