Zakonnik i student – na uniwersytecie w Salamance

Św. Teresa zastawia sidła



W tym samym czasie przybywa do Medina matka Teresa z zamiarem zorganizowania pierwszej fundacji. Rozmawiała w Avila z ojcem Rossi, od którego otrzymała zezwolenie i zachętę do realizacji dzieła. Ojciec generał był przychylnie usposobiony do jej planów; po wyjeździe napisała do niego z prośbą o pozwolenie założenia również klasztoru braci zreformowanych, żyjących na sposób mniszek. Otrzymała zezwolenie. Potrzebna była jeszcze zgoda prowincjała, jego poprzednika oraz oczywiście odpowiedni dom i pieniądze. Nie stanowiło to jednak dla Teresy problemu.

Teraz jej główną troską było znalezienie odpowiednich ludzi. Nie było to łatwe. Jako pierwszy ofiarował się ojciec Antoni Heredia, przeor karmelitów w Medina, człowiek w podeszłym wieku, obdarzony dużą kulturą osobistą i wykształcony. Cieszył się sławą miłośnika nauki, który najchętniej przebywa w swej celi. Teresa nie ufa mu zbytnio, myśli nawet, że ten żartuje ofiarowując się na inicjatora reformy. Troszczy się o swoją osobę i swoją celę, ale czy wytrzyma wzgardę świata i cierpienie? O. Antoni nie rezygnuje i wyznaje Teresie, że myśli o przejściu do Kartuzów. Teresa na razie akceptuje jego kandydaturę, ale nie przerywa poszukiwań kogoś solidniejszego, kto mógłby stanowić kamień węgielny nowego gmachu.

I znajduje go już na progu klasztoru. Poprzez współtowarzysza ojca Jana, który wraz z nim przybył do Medina odprawić pierwszą Mszę św., może Matka Reformatorka zapoznać się z życiem młodego, dobrze zapowiadającego się karmelity. Nie może go od razu poprosić do rozmównicy, ale niedługo spotyka się z nim i przedstawia swoje plany. To on właśnie odpowiada jej pragnieniom.

Tak o tym opowiada: kiedy byłam w Medina “przybył tam pewien młody ojciec, który studiował akurat w Salamance, wraz ze swoim współtowarzyszem. Ten ostatni opowiedział mi wielkie rzeczy o życiu, jakie tamten prowadził. Nazywał się Jan. Dzięki czyniłam Panu. Podczas rozmowy zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. On sam powiedział mi, że pragnie zostać kartuzem. Przedstawiłam mu więc moje plany i bardzo go prosiłam, aby zaczekał, aż Pan da nam jakiś klasztor. Wyraził radość, że mogłoby zostać uwieńczone jego pragnienie osiągnięcia większej doskonałości w jego własnym Zakonie. W ten sposób mógłby lepiej służyć Panu. Wyraził zgodę o ile przedsięwzięcie to nie będzie się przeciągało w czasie” (Księga fundacji 3, 17).

W następstwie tego spotkania latem 1567 każdy z zainteresowanych udaje się do swoich zadań. Ojciec Antoni musi przygotować się do życia w ubóstwie, które będzie teraz prowadzić, i do zrzeczenia się przeoratu. Ojciec Jan udaje się natomiast do Salamanki, aby zakończyć swe studia. Matka Teresa kończy załatwiać formalności związane z powstaniem nowego klasztoru.