Zakonnik i student – na uniwersytecie w Salamance

o. Federico Ruiz OCD, Bóg mówi pośród nocy, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 1991.

Salamanka



W ostatnich miesiącach 1564, tuż po złożeniu ślubów, brat Jan od św. Macieja udaje się do Salamanki. Wychodząc z Medina del Campo w jesieni przemierza puste pola. Krajobraz jest nizinny, czasem pofałdowany. Podczas swoich wcześniejszych podróży poznawał miasta coraz większe, coraz bardziej rozwinięte pod względem społecznym i kulturowym: Fontiveros, Arévalo, Medina. Przybywając do Salamanki dokonuje wielkiego skoku. Jak w żadnym innym miejscu, można tu napotkać tyle wyśmienitych dzieł, wspaniałych zabytków, wszystko to zgromadzone na względnie niewielkiej przestrzeni.

Przybywa do miasta w okresie jego największego rozkwitu. Salamanka w połowie XVI wieku tętni życiem artystycznym i kulturowym. Jej uniwersytet jest spadkobiercą najlepszych tradycji średniowiecznych: Bolonii, Oxfordu, Paryża, Salamanki. Sztuka, a szczególnie architektura i rzeźba odmieniają oblicze miasta. Buduje się i ozdabia pałace, szpitale, kolegia, kościoły, klasztory, fasadę uniwersytetu, pałac Monterrey… Od 1513 pełnym rytmem ruszają prace nad wznoszeniem nowej katedry. W 1524 rozpoczyna się budowa kościoła S. Esteban.

Nie ma potrzeby pytać się, dlaczego młody karmelita udaje się do Salamanki. Odpowiedź jest zawsze jednakowa dla wszystkich młodych, którzy przybywali do miasta z bagażem planów i aspiracji: studia uniwersyteckie. W tym okresie liczba studentów osiąga siedem tysięcy.

Brat Jan spędzi tu cztery lata intensywnej nauki i doświadczeń religijnych, między 22 a 26 rokiem swego życia (1564-1568). W tym okresie zdarzyło się coś, co przekroczyło wszelkie przewidywania. Przełożeni wysłali go na studia. Przeżywa on w związku z tym niepokoje wewnętrzne, związane z powołaniem do życia kontemplacyjnego. Dopiero co złożył przecież śluby. Bóg ma jednak swój plan, który zaskoczyć może zarówno jego, jak i przełożonych. Odkryjmy i my także tę niespodziankę, która rozkwitnie na polu jego duszy i wyrazi się słowami i czynami. Doprawdy, słów mówi on niewiele. Może tuzin wszystkiego. Święta Teresa przypomina sobie pewne zdanie brzemienne w skutki. Czyny jednak są wymowne. Odsłaniają intymny sekret jego serca.

Zatytułowaliśmy ten rozdział słowami samego ojca Jana: “Zakonnik i student, ale przede wszystkim zakonnik”. To motto powtarzać będzie później młodym współbraciom Karmelu terezjańskiego będąc rektorem i wykładowcą kolegium w Alcalá de Henares. Bez wątpienia jest to owoc doświadczeń zarówno budujących, jak i przykrych, których dozna w Salamance.