Motywy pokory

z duchowych pism św. Marii od Jezusa Ukrzyżowanego

Bóg jest autorem wszelkiego daru

“Popatrz na owoce, które są pod ziemią: rosną, nikt nie cieszy się ich widokiem. Popatrz teraz na krzew różany wystawiony na widok wszystkich: tworzy pąki, które zamieniają się na piękne róże. Ich woń ogarnia wszystkich, którzy się doń zbliżają. Ta woń nie jest dla krzewu, ale dla innych: dla siebie krzew różany ma jedynie drewno i kolce.

Podobnie i ja szukam dusz, by w nich zostać uwielbionym. Dary zewnętrzne, które im udzielam nie są dla nich, ale dla innych. Te dusze zachowują jedynie cierpienie, które jest jak kolec róży. Jednak po tym, jak zniosą wiele cierpień, będą tak jak róża, która się otwiera: rozleją moją woń i rozkwitną w niebie.

Popatrz na pszenicę. Wrzuca się ziarno w ziemię; ono gnije, umiera, a potem wschodzi; tworzy się kłos na końcu łodygi z mojej mocy. Ci, którzy go widzą podziwiają Opatrzność Bożą i Jego dobroć.

Ani kłos, ani róża nie rosną same z siebie; potrzebują ziemi, która ich karmi, ciepła słońca i rosy, by wzrastały. Podobnie i dusza sama z siebie nic nie może uczynić dla Boga. To Bóg pracuje w niej, rośnie w niej, w miarę jak dusza się usuwa, znika, unicestwia.”


Nicość

Wiem dobrze, że Bóg wydobył nas z nicości. Jeśli chodzi o mnie, to myśl, że jestem nicością przyprawia mnie o drżenie… Och!, jaka jestem smutna, że nie mogę uczynić więcej dla Tego, który mnie stworzył, kiedy spoglądam na nicość i to, że pycha nie chce służyć Panu… Jak bardzo jestem smutna, kiedy widzę swą pychę!…


Nic

Złoczyńcy mówią: Boga nie ma, Bóg umarł, nie słyszy, nie widzi. Biedni ślepcy! Nie, On nie umarł, ale jest cierpliwy; chce zobaczyć dokąd dojdziecie; czeka, aż miara się wypełni. Tak, ujrzycie Go pewnego dnia.

O mój Boże, jestem ślepa, nie słyszę, ale chcę iść Twoimi śladami, za Twoją wonią…

Tak, udręki Boże są dla mnie rozkoszą, a rozkosze złoczyńców są dla mnie udręką.

Panie, chcę iść za Tobą. Kiedy upadnę, podniesiesz mnie. Nawet gdyby całe moje ciało było rozpalone, szłabym za Panem.

O Boże. Ulituj się nad Twym kulejącym dzieckiem.

Ale pokładam ufność w Tobie. Jestem czymś mniejszym niż mróweczka, niż małe nic. Ale pójdę Twoimi śladami i zostanę uzdrowiona Twoim cieniem, wonią Twego cienia. Twoja woń mnie nasyca…

Jak to jest, że nawet mały robaczek, który idzie w cieniu swego króla, nie jest rozdeptany?

Tak, jestem cieniem Króla królów…


“Ja”

Owo ja prowadzi świat do zguby. Ci, którzy mają swoje ja niosą ze sobą smutek, lęk.

Nie można mieć jednocześnie Boga i swojego ja. Jeśli mamy swoje ja, nie mamy Boga; a jeśli mamy Boga, nie mamy swojego ja.

Nie macie dwóch serc, macie tylko jedno serce…

Wszystko się udaje temu, kto nie ma swojego ja, ze wszystkiego jest zadowolony…

Tam, gdzie jest swoje ja nie ma pokory, ani łagodności, ani żadnej cnoty. Modlą się, błagają, ale modlitwa nie unosi się, nie dochodzi do Boga…

Ten, który nie ma swojego ja posiada wszystkie cnoty, pokój i radość.


Pycha

Widziałam, że pycha jest źródłem wszystkich grzechów, a pokora źródłem, podstawą wszystkich cnót. Pycha zatraciła najpiękniejszego anioła: upadł z powodu pychy… Gdyby się upokorzył, gdyby przyniósł Bogu to wszystko, czym jest, stałby się jeszcze piękniejszym; pycha uczyniła z niego szatana. Gdyby Adam i Ewa, po tym jak zgrzeszyli, upokorzyli się, Bóg przebaczyłby im. Sam Judasz, gdyby się upokorzył, otrzymałby przebaczenie.

To pycha gubi nas wszystkich; to z powodu pychy wola człowieka buntuje się przeciwko Bogu.

Dusza pokorna staje się światłem; ona żyje w prawdzie; dochodzi do Boga, i Bóg pochyla się ku niej. Pokora wytycza mu drogę, by dojść do innych cnót.

Powiedziałam Jezusowi wiele rzeczy, których nie potrafię powtórzyć. Zobaczyłam, że we wszystkim była moja pycha; prosiłam Jezusa o to, by dał mi pokorę i postanowiłam ćwiczyć się w tej cnocie we wszystkim. Och!, jak bardzo pragnę pokory, pogardy od stworzeń! Bóg jest gotów przebaczyć grzesznikowi, który się upokorzy; patrzy z większą miłością na duszę, która powraca do niego przez pokorę niż na duszę, która patrzy z upodobaniem na swoje cnoty. Ta dusza może zatracić się przez pychę, podczas gdy grzesznik otrzymuje miłosierdzie, kiedy się upokorzy.


Grzechy

Panie, który jesteś tak czysty, jak możesz znosić przy swoim stole Twoją małą służebnicę w brudnej szacie? A na dodatek, kiedy przychodzisz do mnie spożywać wieczerzę, wchodzisz do mego serca tak ubrudzonego. Zlituj się nade mną, że ośmielam się przyjmować jak członka rodziny, Ciebie, który jesteś wielkim królem.

A jednak, przyjmuję Cię tak, jak dziecko przyjęłoby swego ojca, przyjaciel swego przyjaciela, tak po prostu, jak w rodzinie…


Niedobry owoc

Jestem niedobrym owocem, owocem zgniłym, wyrzuconym na gnój moich grzechów. Kto będzie chciał tego owocu zgniłego, cierpkiego? Nikt nie chce go mieć na stole; zostawcie go na gnoju…

Ale Ty, Ogrodniku, popatrz: w tym owocu Pan włożył małe ziarenko. Weź je, zrób otwór, wsadź je, pokryj go dobrą ziemią; poczekaj, miej cierpliwość, z tego ziarenka wyrośnie drzewo; przyniesie dobre owoce dzięki Twojej trosce, i podasz ten owoc na stół Pana. Wszyscy go zobaczą, spożyją je i będą wychwalali Pana.


Proch grzechu

Idę za Jezusem; chciałabym bardzo iść za nim zawsze; ale wszędzie się kłuję. Szczęśliwe dusze, które są bez grzechu!

Idę, a ciernie kłują mnie w stopy; odwracam się i kłuję się w ręce…

Spojrzałam na Jezusa, a proch moich grzechów sypie mi się do oczu.

Oto, co może zrobić grzech… Szczęśliwe czyste dusze. Ulituj się nade mną, mój Boże!

Jaka jestem słaba, mój Boże! Jestem najsłabsza ze wszystkich… Chciałabym, żeby wszyscy mnie poznali, żeby moja słabość, moje tchórzostwo były wypisane na murach i drzwiach klasztoru… Och! Jak mi wstyd przyjmować Jezusa w Komunii świętej, kiedy mam tyle nędzy!…