Polegli z rąk Moskali
Jakkolwiek materialnie Moskale – używając terminologii tamtych czasów – zadali śmierć trzem naszym współbraciom, o męczeństwie in odium fidei (z nienawiści do wiary), ze wszystkimi tego oznakami, możemy mówić tylko w przypadku jednego, mianowicie o. Salezego od św. Piotra Nolasco (+1866). Przywołajmy jednak imiona i okoliczności śmierci dwóch wcześniejszych zakonników. Chodzi więc najpierw o o. Atanazego od Opieki św. Józefa (Franciszka Dubielskiego), ekonoma klasztoru św. Michała w Krakowie. Wracając ze Skawiny, gdzie załatwiał sprawy klasztoru, odwiedził swoim zwyczajem tynieckie opactwo benedyktynów, w którym jeszcze bronili się konfederaci. Wzięty przez nich za szpiega rosyjskiego został uwięziony w wieży klasztornej. Jakkolwiek wkrótce uznano go za niewinnego, nie wypuszczono go jednak z opactwa, i w okoliczności zbliżającego się ataku Moskali nakazano mu opiekować się wieżą i strychami klasztoru. W czasie ataku, 9 lipca 1772 r., strychy stanęły w ogniu. O. Atanazy pragnął ratować zegar na wieży, lecz było już za późno i zginął w płomieniach (1).
Drugim karmelitą bosym przyprawionym na śmierć przez Rosjan był o. Dominik Sarnicki, wywieziony w 1876 r. w głąb Rosji, tj. do guberni archangielskiej. Później przewieziono go do Cahrkowa, gdzie zmarł z wycieńczenia w 1881 r. (2)
Niezaprzeczalne cechy męczeństwa posiada jednak dopiero śmierć wspomnianego już o. Salezego od św. Piotra Nolasco (Józefa Martusiewicza). Pochodził on z Wołynia, urodził się w 1801 r., uczył się w Kamieńcu Podolskim, a do zakonu wstąpił w Wiśniowcu 30 stycznia 1821 r. Pierwsze lata kapłaństwa spędził w Berdyczowie, gdzie wrócił w 1834 r. i przebywał chyba aż do męczeńskiej śmierci, będąc obrany przeorem klasztoru w 1863 r.
Męczeństwo o. Salezego opisuje w liście do św. Rafała Kalinowskiego o. Bartłomiej Brydycki: “Śmierć jego jest okropna. Kilkanaście ran przecięło pasmo jego życia doczesnego we własnej jego celi. Był to zakonnik cichy, pokorny, simplex, a jednak zły człowiek znalazł przyczynę zamordowania go. Morderstwa dokonano w jego celi w dzień uroczysty przy końcu sumy w sposób niezmiernie krwawy. Miało ono charakter wściekłej nienawiści ku Kościołowi na osobie o. Salezego wykonanej i było zapowiedzią bliskiej kasaty klasztoru berdyczowskiego. Jak do tego doszło? Właśnie w tym okresie po powstaniu styczniowym kasowane były przez rząd carski wszystkie klasztory na tych ziemiach. Tak sławny klasztor jak berdyczowski był szczególnie znienawidzony przez zaborców. Na te trudne czasy wypadły rządy o. Salezego w Berdyczowie. Generałem Gubernatorem kijowskim był wtedy Bezak, który szczególnie nienawidził katolicyzmu. Stąd jego zawzięta nienawiść do Berdyczowa. Często przyjeżdżał do klasztoru, a jego wizyty miały groźny charakter. W końcu o. Salezy otrzymał list anonimowy, pełny dzikiej nienawiści do religii katolickiej, do czci Najśw. Maryi Panny i pełen bluźnierstw i straszliwych pogróżek. Była to groźba. Wrogowie chcieli strachem zmusić przeora do opuszczenia klasztoru. Na razie o. Salezy nie zwracał na to uwagi. Kiedy jednak drugi raz otrzymał taki sam list, zrozumiał o co idzie. Jako odpowiedź kazał powiesić u siebie w celi obraz św. Anioła Męczennika naszego Zakonu. Wyraził przez to, że raczej umrze, ale Berdyczowa nie opuści. Widzimy zatem, że zdecydował się na śmierć, by nie opuścić tej placówki Królowej Karmelu. Morderstwa dokonano w dzień świąteczny w czasie sumy (15 sierpnia? 1866 r.), kiedy zakonnicy byli w kościele zajęci pracą duszpasterską” (3).
(1) Księga zmarłych, I/3-4, s. 163.
(2) Tamże, II-IV, s. 227.
(3) Tamże, s. 248-249.