Rok 2022 został ogłoszony przez rzymsko katolicki episkopat Ukrainy „Rokiem Krzyża”. Nikt nie spodziewał się, jaką wymowę będzie miała ta nazwa…
Od ponad miesiąca trwa wojna na Ukrainie. Wojna rozpoczęta od brutalnego najazdu rosji na niezależne państwo – Ukrainę. 24 lutego około godziny piątej rano obudził mnie telefon od jednej z naszych parafianek: mówiła z płaczem, że bomby spadają na Kijów. Przewidywany od kilku tygodni scenariusz wydarzeń zaczął się spełniać na naszych oczach. Pierwsze informacje o ofiarach, szybko rozprzestrzeniający się zasięg działań wojennych, który objął wkrótce kilka miast, odbił się ponurym cieniem na życiu milionów ludzi. Życie zwykłych ludzi zamieniło się w horror.
Kilka tygodni wcześniej, podczas kazania wypowiedziałem w kontekście wzrastającego zagrożenia ze strony rosji, że czuję się zaszczycony, że w tych trudnych czasach mogę być na Ukrainie, z naszymi wiernymi. Dzisiaj jeszcze mocniej odczuwam ten przywilej. Jednocześnie nie jestem wstanie napisać nazwy agresora z dużej litery. Opisy bestialstwa ujawnione w ostatnich dniach w mediach zachodnich znaliśmy już od pierwszych dni wojny z relacji naocznych świadków uciekających z Buczy i Irpienia.
Prowadzimy nadal naszą pracę duszpasterską w Berdyczowie, w Gwozdawie i w Kijowie. W Berdyczowie jesteśmy małą wspólnotą, choć jak na warunki ukraińskie – sporą – 6 zakonników. Jeden z nas, przed wojną udał się do Polski i po wybuchu wojny pozostał w przygranicznym Przemyślu, aby koordynować pomoc dla nas, dla naszych parafian. Pozostało nas pięciu w Berdyczowie oraz dwóch ojców w pobliskiej Gozdawie. Jest z nimi również nasz postulant. Oprócz działalności związanej z wojną, o której była mowa w relacji ojca Józefa, kontynuujemy naszą działalność duszpasterską. O tej działalności w Berdyczowie i Gwozdawie dziś kilka słów i zdjęć.
Każdego dnia o 20.00 miejscowego czasu nasza wspólnota odmawia różaniec przeplatany pieśniami. Nabożeństwo to, Apel do Matki Boskiej Berdyczowskiej, jest transmitowane przez katolickie ukraińskie „Radio Maria” i katolicką telewizję. Mamy też swoich wiernych widzów na kanale facebooka, którzy przyłączają się codziennie do naszej modlitwy. Dzięki licznym wyrazom wdzięczności za tę modlitwę wiemy, że jest ona ważną formą naszej posługi.
Promień nadziei zaświecił w naszych sercach, gdy w dniu 25 marca, w jedności z Ojcem Świętym i z Kościołem na całym świecie odmawialiśmy Akt Poświęcenia Ukrainy i rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. Naszej modlitwie przewodniczył sufragan Kijowsko-Żytomierskiej Diecezji biskup Oleksander Jazłowiecki.
Biskup Kijowsko-Żytomierski Witalij Krywicki dba o to, aby kapłani naszej diecezji pozostawali w kontakcie ze swoim Ordynariuszem i między sobą. Mieliśmy od początku wojny trzy spotkania na zoomie. Również odbyło się braterskie spotkanie w naszym dekanacie.
Od początku wojny dolny kościół służy za schron podczas zagrożenia atakiem rakietowym. Ze względu na częste alarmy, zdecydowaliśmy aby Mszę świętą sprawować w tymże dolnym kościele. Jakże wymownym symbolem jest kościół-schron! W nim szukają duchowego umocnienia nasi parafianie, a także uchodźcy przybywający do naszego miasta. Duża część naszych parafian wyjechała. Niektórzy do Polski albo jeszcze dalej na Zachód, niektórzy do miejscowości położonych na zachodzie i południu Ukrainy. Wyjechała większa część dzieci i młodzieży. Spora ich grupa przebywa w domu sióstr karmelitanek misjonarek w Trzebinii koło Żywca, o czym była także relacja. Ci, którzy zostali bardzo wiernie uczestniczą w nabożeństwach i spotkaniach.
Codziennie na Mszy świętej o 8.00 i o 16.00 gromadzi się kilkadziesiąt osób. Na drodze krzyżowej w piątki jest nas około dwustu osób. Liczna jest grupa mężczyzn. Większość z nich jest zaangażowana w terytorialnej obronie. W czasie wolnym od dyżurów mają możliwość brać udział w nabożeństwach. Większość z nich odczuwa ulgę na myśl, że ich żony i dzieci są bezpieczni w Polsce, ale to nie wystarcza, by na ich twarzach zagościł radosny uśmiech. Nasz klasztor jest przedmiotem szczególnej troski ze strony terytorialnych obrońców. Odczuwamy mocno męska solidarność, świadomość, że możemy liczyć jedni na drugich – każdy wypełniając swoje zadanie. Wiemy, że sama nasza obecność – kapłanów i zakonników, bezwarunkowa decyzja o pozostaniu jest najprostszym, a jednocześnie najmocniejszym argumentem dla ich zaufania Bogu i nadziei na zwycięstwo.
W Gwozdawie – niewielkiej karmelitańskiej parafii, położonej kilkanaście kilometrów od Berdyczowa, odbywa się całodzienna Adoracja Najświętszego Sakramentu i wytrwałe błaganie przez Niepokalane Serce Maryi o ustanie wojny.
Od początku wojny każde spotkanie ministrantów i Oazy oprócz części formacyjnej ma obowiązkowo część związaną z poczęstunkiem. I to nie byle jakim – bardzo smaczna pizza na zamówienie – a jakże! Wiem, że tajemnica wspólnoty zgromadzonej wokół Chrystusa jest zakorzeniona o wiele głębiej niż spokój i dobrobyt. Wiem, że takie a nie inne doświadczenie naszych młodych parafian, przeżyte w wierze może stać się ich bogactwem, może stać się „nocą ciemną” przybliżającą do jutrzenki Zmartwychwstania. Jednak pragnę, aby jak najdłużej każde spotkanie w ramach duszpasterstwa było małym zwycięstwem nad ciemnością zła, które zagraża normalnemu rozwojowi tych młodych ludzi.
Co roku w marcu dobiega końca cykl katechez dla dorosłych, którzy przygotowują się do przyjęcia po raz pierwszy sakramentów spowiedzi i komunii świętej. W tym roku brało w nich udział około 25 osób. To już trzeci kurs z kolei, którego ukończenie stawało pod znakiem zapytania. Dwa z nich w roku 2020 i 2021, ukończone zostały w warunkach pandemii, a w tym roku … w warunkach wojny. Zawsze jednak głęboki pokój u tych osób, które w dorosłym wieku doświadczają w sakramencie spowiedzi pojednania z Bogiem jest podobny. Radość z Pierwszej Komunii w jakimkolwiek wieku jest ogromna. Dla mnie to wydarzenie nieodmiennie wiąże się z doświadczeniem wdzięczności za Boże Miłosierdzie i łaskę kapłaństwa. W tym roku jedna z osób, która wychowała się w czasach Związku Radzieckiego w domu dziecka na Dalekim Wschodzie, przyjęła sakrament chrztu świętego i bierzmowania.
W warunkach wojennych pozostajemy w ciągłym niebezpieczeństwie niespodziewanej śmierci. Zgodnie więc z dyscypliną sakramentalną Kościoła, rozgrzeszenie podczas spowiedzi świętej mogą uzyskać także wierni, którzy w normalnych warunkach mają tzw. przeszkodę, np. pozostają w niesakramentalnym związku małżeńskim. Udzielanie sakramentów w takim kontekście jest również dla nas kapłanów szczególnym doświadczeniem szafarstwa Bożego Miłosierdzia. Pary, które nie mają przeszkód, w trybie przyspieszonym przygotowujemy do zawarcia sakramentalnego małżeństwa.
Silnym przeżyciem jest dla nas udzielanie błogosławieństwa mężczyznom i kobietom, którzy udają się w rejony walk, aby bronić swojej Ojczyzny lub służyć pomocą medyczną. Widok ludzi zdecydowanych, mężnie przezwyciężających strach i okazujących zaufanie w Bożą opiekę wzbudza nieodparte wzruszenie. Chciałoby się podzielić z czytelnikami fotografiami tych twarzy, jednak ze względu na ich bezpieczeństwo rezygnujemy ze zdjęć, lub rezygnujemy z ich publikowania.
Każdy z nas jest często pod wrażeniem godności tego cierpienia, które dotyka narodu jako całości. Mam nieodparte przekonanie, że Ukraina jest teraz jak jeden organizm, jedno ciało, któremu zadawane są rany w różnych miejscach. Mogłoby się zdawać, że skoro niektórzy są daleko od miejsc najbardziej wyniszczanych, to ci cierpią mniej. Oczywiście pod wieloma względami tak jest. Jednak tak naprawdę cierpi cały naród, na różny sposób. Przybliżając się do Świętego Triduum Paschalnego chcemy w Męce naszego Pana zanurzyć całe to cierpienie, spodziewając się dla całego Narodu Ukraińskiego udziału w Jego Zmartwychwstaniu.
o. Rafał Myszkowski, Berdyczów