1.
Dokładnie czterysta lat od śmierci ta przesławna dziewica ukazuje się nam jakby opromieniona światłem Kościoła. Kiedy nasz poprzednik Paweł VI ogłosił ją w roku 1970 Doktorem Kościoła, wysunął na pierwszy plan przekazane nam przez nią wezwanie do gorliwości w modlitwie, tak “by mogła ona z tym większym autorytetem wypełnić swe zbawcze posłannictwo w swojej Rodzinie zakonnej, w modlącym się Kościele i w świecie” (por. AAS 62 1970, s. 592). W okresie odnowy po Soborze Watykańskim II czterechsetna rocznica śmierci świętej Teresy tym bardziej nas przynagla do zwrócenia się ku tym najwyższym dobrom, dla których spełniło się jej życie i które tenże Sobór powszechny przedłożył ludziom naszej epoki. Ta wyjątkowa kobieta, żyjąc w czasach Soboru Trydenckiego, duchem oddała się tak bardzo Kościołowi, że należy to oddanie nazwać charyzmatem. Uważała mianowicie Kościół za sakrament zbawienia (por. “Mieszkanie piąte”, 2, 3), działający w liturgii (por. Życie, 31, 4; przez pośrednictwo Hierarchii i kapłanów, którzy mają być “światłem Kościoła”. Dlatego pragnęła, by wszystko, czego doświadczyła i co napisała, zostało poddane aprobacie Kościoła tak ażeby jej córki przyjmując tę doktrynę trwały w pełnej wspólnocie i w posłuszeństwie Kościołowi {por. Droga doskonałości, Prolog; tamże, 30, 4). Czyniąc to, czego nauczała, mogła powiedzieć o sobie samej, że “zawsze była i jest posłuszna świętej wierze katolickiej, dla której wzrostu podejmowała swoje modlitwy i zakładała klasztory” (por. Sprawozdanie duchowe, IV, 6).
Słowa te ukazują jej miłość do Kościoła, przenikającą zarówno modlitwy, jak i czyny. Pouczenia, które przekazała swoim duchowym córkom, aby modliły się i ofiarowywały za Kościół, nie tylko ukazują kościelny cel podjętej przez nią reformy, ale także stanowią w pewien sposób znak szczególny Karmelu (por. Droga doskonałości, rozdz. I – 3); oznaczają wolę działania ze wszystkich sił po to, aby Kościół z dnia na dzień bardziej ukazywał się jako Oblubienica bez skazy czy zmarszczki (por. Ef 5, 27). Teresa odczuwała męczeństwo podzielonego i sprofanowanego Ciała Chrystusa (por. Droga doskonałości, l, 1-2) i rozumiała doskonale, że miłość Boga powinna przynaglać do wielkodusznej pracy dla Kościoła. Oto jej słowa: “Miłość nie polega na odczuciach duchowych, lecz na tym, byśmy coraz usilniej pragnęli we wszystkim podobać się Bogu i z największą, na jaką nas stać, uwagą starali się Go nie obrażać; byśmy Go też gorąco prosili o wzrost chwały i czci Jego Jednorodzonego Syna oraz o rozszerzanie się granic Kościoła katolickiego” (por. “Mieszkanie czwarte”, 1,7). Z tego też powodu w księdze Życia, po słowach poświęconych osobom rzeczywiście służącym Kościołowi, woła: “Szczęśliwe życie tych, którzy oddają się temu dziełu” (40, 15). Równocześnie, chociaż troską i obawą napawa ją podział Ciała Chrystus duch jej cieszy się widokiem nowych pól pracy misyjnej, otwierających się w Ameryce (po Księga fundacji, 1, 7). Z całą pewnością kontemplować Chrystusa znaczy dla niej kontemplować Kościół, który istniejąc w czasie, w swoim życiu wyraża Jego czyny i Jego misterium. Święta Matka, która sama gotowa była “tysiąc razy życie oddać dla uratowania i zbawienia jednej duszy” (por. Droga doskonałości, l, 2), pragnie, by jej córki dobrowolnie zgadza się znosić utrapienia, by Pan “ochraniał swój Kościół”, i aby ku temu celowi zwracały swoją gorliwość. Tak się do nich zwraca: “Jeśli nie będziecie podejmować modlitw, wysiłków, umartwień i postów dla tego celu, o którym mówiłam (to jest dla Kościoła i świętej Hierarchii), bądźcie pewne, że nie spełnicie tego zadania, dla którego Pan zgromadził was na ty miejscu” (tamże, 3, 10).
Teresa wiedziała, że powołaniem jej i obowiązkiem jest modlitwa w Kościele i z Kościołem, jest on bowiem wspólnotą modlitwy pobudzaną przez Ducha Świętego, by z Jezusem i w Jezu. uwielbiała Ojca “w Duchu i prawdzie” (J 4, 23 n). Rozważając misterium “cierpiącego” owym czasie Kościoła, zrozumiała, że zerwanie jedności, zdradę wielu chrześcijan i upadek obyczajów należy uważać za odrzucenie, zniewagę i profanację miłości; że przyjaźni Bogiem zadany został gwałt najwyższy. Ci, którzy nie przyjmują Kościoła, nie żyją z nim, nie idą za jego nauką – odrzucają Chrystusa i Jego miłość. W odpowiedzi na ten stan rzeczy – jest to szczególnie widoczne w dziele reformy Karmelu – u Teresy nie ma żadnych ataków czy oskarżeń. Jest “przyjaciółką Boga”: “celem wszystkich moich pragnień jest (… by, skoro Bóg ma tylu nieprzyjaciół i tak niewielu przyjaciół, przynajmniej ci nieliczni byli dobrzy; mocno postanowiłam wykonać to niewielkie dzieło, do którego jestem zdolna, to znaczy możliwie najdoskonalej iść za radami ewangelicznymi i pracować, by także tych kilka sióstr, które tu są, czyniło to samo” (Droga doskonałości, 1, 2).
Stąd też pragnie, by modlitwa była wielkodusznym postępowaniem za Tym, który “tak bardzo nas umiłował” {por. Życie, 11, 1), by nie była “niczym innym, jak rozmową przyjaciół, rodzinną zażyłością z Bogiem, z którym przestajemy w ukryciu, wiedząc, jesteśmy przez Niego ukochani” (por. tamże, 8, 5). W modlitwie powierzamy się tej miłości, którą Duch Święty rozlewa w naszych sercach, gromadząc nas jako braci i przyjaciół Jezu wołającego: “Abba, Ojcze!” (por. Rz 5, 5; 8, 15). Teresa była przekonana, że kiedy modli w Duchu Świętym, modli się w niej cały Kościół. Stąd więc każda właściwa forma kontemplacji pobudzanej wiarą i miłością, czy to w świętej Liturgii, czy w słuchania wielbieniu Boga, czy też w milczącej adoracji – przez którą uwielbiany jest Ojciec i przez którą nawiązuje się wspólnota z Jezusem Chrystusem jest jednocześnie “pomocą memu słodkiemu Jezusowi” podejmowaną w Kościele – jak sama święta i mistrzyni to wyraz (por. Droga doskonałości, 1, 5. 2).
Kiedy więc ktoś się modli, kiedy żyje modlitwą, kiedy w modlitwie doświadcza Boga żywego i Jemu się powierza, jednocześnie odczuwa coraz głębiej ducha Kościoła, w którym Chrystus jest nieustannie obecny przez ukryte działanie łaski; to właśnie przynagla do najgłębszej wierności wobec Oblubienicy Chrystusa, to sprawia, że w głębi duszy rodzi się pragnienie pracy i poświęcenia dla Kościoła. Gdy modlitwa, pobudzana przez miłość Boga, świadczy o ścisłej przyjaźni z Bogiem i w niej się doskonali – tak, by stała się spotkaniem zjednoczeniem miłości, w którym stworzenie powierza zupełnie swoją wolę Boskiemu Przyjacielowi – wtedy przyjaźń ta staje się zaczynem apostolstwa, źródłem radości dla Kościoła i ludzi, jakby potężnym głosem przenikającym do Serca Bożego i wyzwalającym obfitość dóbr dla całego Ludu (por. Droga doskonałości, 32, 12).
Tego uczy nas święta Teresa z tym autorytetem, który płynie z przebytej przez nią drogi, ponieważ w praktyce życiowej zrozumiała, że nie ma miłości poza Chrystusem i że tę miłość odnajduje ten, kto się poświęca Kościołowi; że nie może też istnieć posłuszeństwo Kościołowi które nie wyrażałoby się w czynach spełnianych z owym zapałem i mocą, których źródłem jest modlitwa.
Zgodnie z zaproponowaną przez samą Teresę definicją modlitwy, według której jest ona jakby rodzinną zażyłością i rozmową z Bogiem, przyjąć trzeba, że modlitwa poprzedzona jest pewni żywą obecnością, obecnością Tego, który jest źródłem owej zażyłości, który sam daje nieustannie jej początek jako przyjaciel, który przemawia “bez dźwięku słów” (Drogo doskonałości, 25, 2) i staje się darem w sposób niewypowiedziany. Święta Teresa uważa bowiem życie modlitwy za najwyższy wyraz życia teologicznego chrześcijan, którzy wierząc Bożej miłości, wyzbywają się wszystkiego, aby zyskać pełną miłości obecność samego Boga. Doświadczenie Boga jest tą cudowną z Nim wspólnotą, w której duch ludzki w pełni otwiera się na Jego działanie, a Duch Święty napełnia go wyborną mądrością, w której dusza i serce lgną do Wcielonego Słowa, do “słodkiego Jezusa”, ,,bramy”, przez którą mamy przystęp dc Ojca i przez którą Ojciec pozwala nam na rodzinną z sobą zażyłość: “przez tę bramę należ wejść – mówi Teresa – jeśli chcemy, by najwyższy Majestat otwarł przed nami swoje wielkie ukryte tajemnice. Innej drogi nie szukaj, choćbyś nawet osiągnął szczyty kontemplacji: tą bowiem drogą osiągniesz wszystko w sposób pewny. Pan nasz jest tym, przez którego zyskujemy wszelkie dobra” (por. Życie, 22, 6-7). Dlatego też mistrzyni modlitwy wewnętrznej ani na chwilę nie opuszcza tego oparcia, jakim jest Chrystus, Syn Boży, który stał się człowiekiem; Jego przyjaźń i bliskość opromienia drogę życia duchowego i prowadzi do najwyższego doświadczenia tajemnicy Trójcy Świętej, w którym stworzenie “doświadcza, że Święte Osoby nie są gdzieś daleko poza nim, lub je opuszczają, ale widzi z największa oczywistością, że przenikają One do głębi jego duszy; schodząc w głąb siebie, poznaje, że Bóg w nim mieszka i czuje Go w sobie” (por. “Mieszkanie siódme”, 1,7).
Chodzi tu o najwyższe dary Boga, które w bliskiej z Nim zażyłości, pod działaniem łaski i na skutek pewności rodzącej się z wiary i miłości, rozkwitają “pod małym niebem naszej duszy’ {por. Droga doskonałości, 28, 5). Stąd też, ktokolwiek w praktyce życiowej pozostaje wierny miłości Boga, zamieszkującego w nim, ktokolwiek z zapałem wprowadza w czyn Jego wolę, szczególnie poświęcając się braciom, może uczestniczyć w tym doświadczeniu, którego Bóg nie odmawia maluczkim w swoim Królestwie, którym Ojciec objawia tajemnice swojej miłości (por. Mt 11, 25). Bóg nie odsuwa nikogo od wód kontemplacji, jak stwierdza Teresa: “Iecz ponieważ jest większy, woła nas pełnym głosem, publicznie i otwarcie, a ponieważ jest tak dobry w niczym nie przeszkadza, raczej sam poi według potrzeby tych, którzy pragną Nim postępować, by nikt nie odszedł głodny i nieumocniony, by nie umarł z pragnienia (por.Droga doskonałości, 20, 2).
Według świętej Teresy doświadczenie Boga jest darem, który łączy się z wiernością modlitwie. Dlatego tak usilnie wzywa, byśmy “poświęcili się kontemplacji” (Droga doskonałości, 18, 3). Bóg zaś, który zawsze jest wierny, niczego bardziej nie pragnie niż napełniać swymi darami te dusze, w których widzi gotowość ich przyjęcia (por. Podniety miłości Bożej 5, 1 ). Jednocześnie “nie chce naszej duszy zadawać żadnego gwałtu, dlatego nie wcześniej daje nam się cały, niż my całkowicie powierzymy się Jemu” (Droga doskonałości, 28, 12). Tak też należy rozumieć, dlaczego święta Matka zachęca człowieka duchowego, by oddawał modlitwie, “choćby nawet miał umrzeć w drodze” (Droga doskonałości, 21, 2); “jestem pewna – mówi – że ci, którzy nie ustają w drodze, nigdy nie zostaną pozbawieni żywej wody kontemplacji” (por. Droga doskonałości, 19, 15). Oto wspaniały dar, którego Bóg udziela byśmy doświadczali Jego obecności, dar, który ubogaca człowieka i pozwala mu wzrastać coraz bardziej w tej miłości i w zbawieniu, którego sakramentem w świecie jest Kościół.