Problemy wynikające z podstaw metafizycznych
Sposób formułowania prawd o medytacji wynika przede wszystkim z założeń antropologicznych oraz kosmologicznych, to znaczy przede wszystkim należy odpowiedzieć na pytanie, jaka jest natura stworzenia? Odpowiedź na to pytanie formuje postawy modlitewne.
Stosunek do stworzenia
Większość wschodnich propozycji medytacyjnych opiera się na koncepcji stworzenia jako iluzji. Na przykład buddyzm wyznaje doktrynę pustki uniwersalnej, która stoi u podstaw całej jego metafizyki. Utrzymuje, że wszystkie rzeczy są puste, nieosobowe w swej naturze, zwłaszcza pustka “Ja” (Atman) i osoba (pudgala). Oznacza to, że rzeczy są pozbawione substancji, istnieją na zasadzie iluzji, nie posiadają własnej istoty. Ostateczna natura wszystkich rzeczy jest pustką. Naturą rzeczy jest iluzja. Wyciągając z tego wnioski, wypada stwierdzić, że zarówno Bóg, jak i człowiek ostatecznie pozostają iluzją. Również hinduizm uważa rzeczywistość za złudzenie (maja). Niedocenianie elementu stworzonego, negatywna jego wizja, może wzmacniać postawy odcinania się od wymiaru doczesnego, spirytualizacji na modlitwie, a nawet postawy niechętnej stworzeniu, typu manichejskiego.
Św. Teresa chce żyć mocno oparta o rzeczywistość. Świat doczesny nie jest dla niej iluzją, ale źródłem medytacji, jest pełen Boga. “W każdej rzeczy, tym samym że ją stworzył Bóg tak wielki i tak nieskończenie mądry, muszą zawierać się niezliczone tajemnice, z których rozważania możemy odnieść dla siebie pożytek” (T IV 2, 2).
“Mnie… — pisze na innym miejscu — dopomógł widok pól, wody, kwiatów; w tych rzeczach znajdowałam pamięć na Stworzyciela, one mnie pobudzały i do skupienia ducha mi pomagały i za księgę mi służyły” (Ż 9, 5).
Pewien fragment Księgi życia stanowi znakomity komentarz do omawianego tematu: “Raz, będąc na modlitwie, otrzymałam w jednej chwili objawienie, w jaki sposób wszystkie rzeczy są widzialne w Bogu, i wszystkie się w Bogu zawierają” (Ż 40, 9). Medytacja doprowadza do dostrzeżenia, rozpoznania Boga w stworzeniu oraz wypływającego z tego hymnu uwielbienia.
Tajemnica człowieka
Uogólniając wschodnie koncepcje antropologiczne, należy stwierdzić, że człowiek jest zlepkiem przywiązań, od których należy się uwolnić. Człowiek — jak to mówi jeden z buddyjskich mistrzów — to “kurczowe trzymanie się zmyślonego ja“. Ponadto kwestionuje się obiektywizm jakiejkolwiek prawdy, a zwłaszcza dobra i zła: “Dla istoty wyzwolonej zło i dobro to nic nie znaczące słowa”. Antropologia typu buddyjskiego nie pozwala znaleźć dla medytacji wspólnej płaszczyzny z chrześcijaństwem. Drogą medytacyjną dla buddyzmu nie może być stworzenie, rzeczy naturalne, człowiek, ponieważ z założenia są one odrzucane. Inaczej jest u św. Teresy.
Dla rozmodlonej Teresy żywy Bóg jest sercem rzeczywistości. Nie tylko Bóg jest osobą, ale i człowiek nie może być pusty — jest pełen Boga. Przytoczmy kilka kluczowych fragmentów jej pism:
“Wiedziałam, że mam duszę, ale marnościami tego życia przesłaniając sobie oczy jak przepaską, nie wiedziałam, jaka jest jej cena i jaki wielki Gość w pośrodku przebywa. Gdybym wówczas była znała tę prawdę, tak jak dzisiaj ją znam, że w tym maluczkim pałacu duszy mojej tak wielki mieszka Król, snadź nie byłabym Go tak często zostawiała samego” (D 28, 11).
“Daremnie szukam i nic nie znajduję, do czego by można było porównać przedziwną piękność i ogromną pojemność duszy ludzkiej. I w rzeczy samej, jak umysł nasz, jakkolwiek by był bystry, nie zdoła pojąć Boga, tak również ledwo może pojąć wielkość duszy, którą Bóg, jak nam to własnym słowem oznajmia, stworzył na swój obraz i podobieństwo” (T I, 1, 1).
Główny wysiłek medytacyjny św. Teresy zmierza do odkrycia tajemnicy życia Bożego w człowieku. Dobry to i doskonały sposób rozmyślania, bo opiera się na tej niezawodnej prawdzie, że Bóg mieszka w naszym wnętrzu … (T IV, 3, 3).
Medytacje typu pozachrześcijańskiego nie potrafią dotrzeć do prawdziwego, wewnętrznego piękna człowieka, nie potrafią wydobyć całej rozległej przestrzeni jego duchowej tajemnicy. Doświadczenie i świadectwo św. Teresy osiągają znaczenie niezwykłej dokumentacji człowieczej drogi w głąb własnej tajemnicy.
“Trudności z medytacją, a zwłaszcza brak zainteresowania nią, wynika z nieznajomości piękna ducha ludzkiego. Jeżdżąc po różnych stronach kraju i spotykając tylu ludzi, nieraz mimo woli, patrząc na ich życie i słysząc ich rozmowy, myślę sobie, że ludzie chyba są gorsi od niewinnych zwierząt; tak mało czujemy i rozumiemy nadziemską godność naszej duszy”.
Zupełnie odmienne jest również rozumienie wewnętrznej pustki. Pustka chrześcijańska rodzi się wskutek oderwania od świata, następnie od siebie samych, a to umartwienie i wyrzeczenie się siebie jest rzeczą gorzką i przykrą, bo bardzo lgniemy do siebie i bardzo siebie kochamy (D 10, 2). Jeżeli szkoła karmelitańska mówi o duchowym ogołoceniu, to nie ma na myśli pustki samej dla siebie, ale jak to Teresa precyzuje, człowiek ogałaca się ze wszystkiego dla lepszego napełnienia się miłością Boga (Ż 11, 1).