W poszukiwanie prawdy
3 sierpnia 1916 r. we Fryburgu, dokąd przeniósł się prof. Husserl, Edyta Stein broni pracę doktorską “O zagadnieniu wczucia”, w której omawia ten szczególny akt poznania drugiego człowieka. Spełniło się także jej marzenie – została uczennicą, a następnie asystentką profesora. Prowadziła zajęcia dydaktyczne oraz przygotowywała rękopisy swojego mistrza do druku.
Oto jedna z wypowiedzi prof. Husserla na temat swojej asystentki: “Jeżeli droga kariery uniwersyteckiej miałaby zostać otwarta dla kobiet, to mógłbym na bezwzględnie pierwszym miejscu jak najgoręcej polecić Edytę Stein jako kandydatkę do habilitacji”.
Z kolei Roman Ingarden pozostawił takie świadectwo o Edycie: “Widziałem w niej zawsze człowieka czystego, o bogactwie wewnętrznym i powadze, któremu we wszystkim można zaufać”.
Prawdę i przejrzystość jej bycia i filozofowania podkreśla w swych wspomnieniach (z 1931 roku) prof. Koch z Wrocławia, który pragnął, by Edyta Stein wykładała fenomenologię we Wrocławiu: “Edyta Stein wywarła na mnie głębokie wrażenie przez swój prosty sposób bycia. Była już przecież bardzo znana, a czuło się w niej brak wszelkiej pozy…”.
Nie tylko praca naukowa wypełniała czas Edycie Stein. “Jako gimnazja-listka i młoda studentka byłam radykalną bojowniczką o prawa dla kobiet” (była członkiem Pruskiego Związku Prawa Głosu dla Kobiet). Przekonana, że żadna kobieta nie jest tylko kobietą” i może na równi z mężczyzną podejmować zadania społeczne, starała się kobiecie ukazywać takie ideały, które by ją twórczo rozwijały, chroniąc przed utratą kobiecości.
Odkrywanie Boga
Już w Getyndze nauczyła się pokory wobec problemów wiary i ludzi wierzących, i razem z przyjaciółkami chodziła czasem do protestanckiego kościoła. Zapewne wielkie znaczenie miała fenomenologia Husserla, która wiodąc poprzez wielką otwartość ducha, wolną od przedwczesnych osądów i wniosków, doprowadziła wielu jego uczniów do wiary chrześcijańskiej. Husserl kiedyś powiedział: “Życie ludzkie, nie jest niczym innym, jak drogą do Boga. Ja staram się osiągnąć ten cel bez dowodów, metod i podbudówek teologii, to znaczy dojść do Boga bez Boga”.
Edyta była jego najwybitniejszą uczennicą. I tak podsumowała znaczenie myśli swojego mistrza dla uczniów: “Trzeba powiedzieć o Husserlu, że sposób w jaki kierował on ku samym rzeczom, wychowując, by z całą ostrością zwracać na nie uwagę umysłu oraz opisywać je trzeźwo, wiernie i sumiennie, sposób, w jaki uwalniał od samowoli i pychy w poznaniu, prowadził do skromnej, posłusznej rzeczom i w tym właśnie pokornej postawy poznawczej. Prowadził on również do wyzwolenia się z przesądów, do nieskrępowanej gotowości przyjęcia tego, co naocznie zrozumiałe. I to nastawienie, wyzwoliło wielu z nas i pozbawiło uprzedzeń wobec katolickiej prawdy, tak iż cały szereg jego uczniów zawdzięcza mu również i to, że odnaleźli drogę do Kościoła, której on sam nie znalazł”.
Bolesnym, ale jednocześnie ważnym wydarzeniem na drodze do wiary była śmierć przyjaciela Edyty i asystenta profesora Husserla, Adolfa Reinacha, który zginął w 1917 r. na froncie. Później napisze o tym sama Edyta: “Śmierć na wojnie Adolfa Reinacha i postawa jego żony były dla mnie pierwszym spotkaniem z Krzyżem i Boską mocą, przekazywaną przez niego tym, którzy go niosą. Po raz pierwszy zobaczyłam przed sobą w sposób namacalny Kościół rodzący się z cierpienia Zbawiciela, z jego zwycięstwem nad cieniem śmierci”.
Kolejnym, zapamiętanym zdarzeniem było przypadkowe wejście razem z Paulina Kemach do kościoła katolickiego we Fryburgu. Późniejsza relacja Edyty tak je przedstawia: “…gdyśmy tam pozostawały w nabożnym milczeniu, weszła jakaś kobieta obarczona koszykiem i uklękła w jednej z ławek na krótką modlitwę. Było to dla mnie coś zupełnie nowego. Do synagogi i zborów protestanckich, do których chodziłam, szło się tylko na nabożeństwo. Tu ktoś oderwał się od wiru zajęć, aby wstąpić do pustego kościoła, jakby na jakąś poufną rozmowę. Tego nie mogłam zapomnieć”.
Początki nawrócenia
Jeszcze jako ateistka znalazła u swojego księgarza “Ćwiczenia Ignacjańskie”. Zainteresowała się nimi wyłącznie jako psycholog. Po ich przejrzeniu zauważyła jednak, że “Ćwiczeń” nie można jedynie czytać; należy je wprowadzać w czyn. Rozpoczęła więc przy pomocy tej książeczki rekolekcje i skończyła je po 30 dniach z postanowieniem nawrócenia.
W połowie roku 1921 skorzystała z zaproszenia swojej przyjaciółki Jadwigi Martius-Conrad (również filozofa), by spędzić kilka miesięcy w jej domu w Bergzabern. Po niepowodzeniach z habilitacją (odmawiano jej tego, bo była kobietą i Żydówką), była to okazja na odzyskanie równowagi wewnętrznej. Przyjaciółka zaprosiła ją pewnego dnia do biblioteki, aby wybrała sobie jakąś lekturę. “Sięgnęłam po jakąś książkę na chybił trafił. Nosiła tytuł Życie św. Teresy z Avila napisane przez nią samą. Zaczęłam czytać. Urzekła mnie! Czytałam jednym tchem do końca. Gdy ją zamknęłam, powiedziałam sobie: to jest Prawda”. Olśnienie z odkrycia tak długo szukanej Prawdy zmieniło całe jej życie, prowadząc już bez wahań do Kościoła katolickiego.
U źródła wód życia
Tych kilka faktów rzuca nieco światła na jej niemal 10 lat trwającą drogę do wiary i przyjęcia chrztu w Kościele katolickim w dniu l stycznia 1922 r.
Dla Edyty Stein wiara i wolność były nierozłączne. Po latach od owego dnia w Bergzabern napisała: “Prawo rozstrzygania o sobie przysługuje każdej duszy. Jest to tak wielka tajemnica osobistej wolności, że nawet sam Bóg to respektuje”. I kontynuuje jeszcze: “Dzieci tego świata uważają się za wolne, gdy im nikt nie przeszkadza spełniać wszystkich ich pragnień i upodobań. Dzieci Boże natomiast czują się wolne, gdy niczym nie skrępowane mogą podążać za wezwaniem Ducha Świętego”.
Chrzest nie był dla Edyty tylko formalnością – oznaczał zasadniczą przemianę w całym jej życiu. Już wtedy nosiła się z myślą o wstąpieniu do klasztoru. Jednak w roku 1922 rozpoczęła długoletnią pracę pedagogiczną. Udała się do Spiry, gdzie do 1931 r. pracowała jako nauczycielka historii i języka niemieckiego w liceum i seminarium nauczycielskim. Obie placówki prowadzone były przez dominikanki. Edyta zamieszkała przy klasztorze, w skromnie urządzonym pokoiku znajdującym się w internacie. Siostry dominikanki w swoich wspomnieniach podkreślały, że “Dla wszystkich była jaśniejącym wzorem. Cicho kroczyła po drodze swoich obowiązków, czyniąc to ze skromnością i prostotą, zawsze stała, przyjacielska, otwarta na wszystkich, którzy potrzebowali jej pomocy”.
Droga do Karmelu
Trudności w pogodzeniu pracy pedagogicznej i naukowej spowodowały, że zrezygnowała z posady nauczycielki w Spirze i jeszcze raz podjęła próbę habilitacji. Po niepowodzeniach na uniwersytetach we Fryburgu i Wrocławiu przyszła propozycja objęcia stanowiska docenta w Instytucie Pedagogiki Naukowej w Münster. Podejmuje tę pracę wiosną 1932 r., ale już w następnym roku, wraz z przejęciem władzy w Niemczech przez narodowych socjalistów, wchodzą w życie ustawy antyżydowskie. Edyta nie może kontynuować swojej pracy w Munster. Ostatni wykład przeprowadziła 25 lutego 1933 r., a miesiąc później wyjechała do Beuron, gdzie spędziła Wielki Tydzień i rozmawiała o swojej decyzji wstąpienia do Karmelu z ojcem Raphaelem Walzerem, opatem benedyktyńskim. Edyta wybrała Karmel, gdyż jego duchowość ze swoim prostym, służebnym sposobem życia i nieustanną modlitwą – zwłaszcza wstawienniczą – pokrywała się z jej wewnętrznym ideałem owocnej służby prawdzie.
Rezerwa kapłanów wobec powołania zakonnego Edyty była podyktowania nie tylko jej pozycją w świecie nauki, ale także myślą o jej matce, pani Auguście Stein. Przejście córki na katolicyzm było strasznym ciosem dla tej mocnej kobiety.
W połowie sierpnia 1933 r. Edyta ostatni raz wybrała się do Wrocławia, a 12 października, w ostatnim dniu pobytu w domu rodzinnym, obchodziła swoje 42 urodziny. W tym dniu matka udała się do synagogi na nabożeństwo. Edyta towarzyszyła jej. W drodze powrotnej, którą wraz z 84-letnią Augusta przeszły pieszo, odbyła się ich ostatnia rozmowa. “Dlaczego ty Go [Chrystusa] poznałaś? Nie chcę mówić nic złego przeciwko Niemu. Mógł być nawet bardzo dobrym człowiekiem. Ale dlaczego czynił się Bogiem?” Takimi słowami, w relacji Edyty, Matka zwróciła się do niej na dwa dni przed jej wstąpieniem do Karmelu.
Nie tylko matka była przeciwna jej wstąpieniu do Karmelu. Niektórzy członkowie rodziny zarzucali jej, że zdradza prześladowanych Żydów przez zmianę wiary i chce ratować siebie wstępując za klauzurę Karmelu. W odpowiedzi Edyta pisze: “Me weszłam do niego dla jakiejś korzyści, czy pociągnięta przez innych, ale dlatego, że jego nauka i wiara w sakramenty stały się dla mnie niezbędne. W ciągu 11 lat (od chrztu) doświadczyłam tak obfitego błogosławieństwa Kościoła, że nic nie jest w stanie od niego mnie odłączyć. I gdyby na świecie nikt się już nie znalazł, kto by życiem zaświadczył, co żywa wiara może uczynić z człowieka, czułabym się zobowiązana dać świadectwo”.
Wobec prześladowania
Edyta zwykle milcząca, umiała z mocą podnosić głos przeciw niebezpieczeństwu faszyzmu, które przewidywała na długo przed 1933 rokiem. W związku z nasilającymi się prześladowaniami Żydów odważyła się przesłać Piusowi XI list z prośbą o encyklikę w sprawie nadużyć reżimu narodowo-socjalistycznego wobec niemieckich Żydów, przeciwko rasizmowi i antysemityzmowi.
We wspomnieniach napisała: “Już wcześniej słyszałam o surowych działaniach przeciwko Żydom. Ale teraz otworzyły mi się oczy na to, że to Bóg znowu położył rękę na swój naród i że los tego narodu był także moim losem. Zasięgnięte przeze mnie informacje w Rzymie przekonały mnie, że z powodu wielkiego napływu pielgrzymów nie ma żadnych widoków na audiencję prywatną. Chciano mi tylko dopomóc w uzyskaniu Ťmałej audiencjiť (tzn. w małej grupie). To mi nie odpowiadało. Zrezygnowałam więc z podróży do Rzymu i przedłożyłam swą sprawę Ojcu Świętemu pisemnie. Wiem, że mój list doręczono Ojcu Świętemu zapieczętowany; otrzymałam też wkrótce jego błogosławieństwo dla siebie i dla moich bliskich. Nic więcej”.
Trudno w owym – “nic więcej” – nie wyczytać goryczy. “Myślałam później często – kontynuuje – czy ten list nie przychodził mu niekiedy na myśl, gdyż w następnych latach krok po kroku spełniło się to, co przepowiadałam już wtedy na temat przyszłości katolików w Niemczech”. Cierpiała nad tym, że chrześcijanie niemieccy ściągają na siebie straszliwą winę unicestwienia narodu żydowskiego. Pytała: “Kto odwróci tę przerażającą winę, zmieniając ją w błogosławieństwo dla obu narodów? Czyż nie ci, którzy nie dozwolą, aby zadane przez nienawiść rany zrodziły nową nienawiść […] Nienawiść w świecie nigdy nie może mieć ostatniego słowa!”
O prześladowaniach Żydów Edyta pisze jeszcze tak: “To jest cień krzyża, który kładzie się na mój naród. Gdybyż on mógł się opamiętać. To spełnia się przekleństwo, które na siebie ściągnął. Kain musi być prześladowany, ale biada temu kto tknie się Kaina. Biada bo za to, co dziś dzieje się Żydom przyjdzie na to miasto i ten kraj pomsta Boża”.
Prześladowanie Żydów zacieśniło jej więzy z własnym narodem, któremu dana była obietnica Zbawiciela. Stwierdziła kiedyś: “Nikt nie uwierzy, co znaczy dla mnie być córką Narodu Wybranego i należeć do Chrystusa nie tylko duchowo, ale również według krwi”.
W klasztorze Edyta nie myślała początkowo o kontynuowaniu swojej pracy intelektualnej. Jednak ojciec Prowincjał, znając wartość jej umysłu zarządził, by Edyta – już jako siostra Teresa Benedykta od Krzyża – miała dostateczną ilość czasu na pracę naukową. Łączyła zatem życie religijne z pracą naukową. “W okresie tuż przed i jeszcze długo po swoim nawróceniu sądziłam, że prowadzić życie religijne oznacza porzucić wszystko, co doczesne, i żyć tylko Bogiem. Stopniowo jednak zrozumiałam, że na tym świecie żąda się od nas czegoś innego i nawet w życiu kontemplacyjnym nie wolno zrywać kontaktu ze światem. Że naukę można traktować jako służbę Bożą, zrozumiałam jasno przy lekturze św. Tomasza i dopiero wtedy mogłam podjąć decyzję zabrania się znów poważnie do pracy naukowej…”
W roku 1936 w listach przychodzących do Edyty z Wrocławia zaczęły pojawiać się dopiski uczynione ręką matki, a w czerwcu tego roku otrzymała pierwszy po wielu latach list od matki. Kilka miesięcy później Augusta Stein zmarła. Edyta napisała później: “Matka do końca pozostała przy swojej wierze. Ale ponieważ wiarę i ufność w Bogu zachowała od najwcześniejszego dzieciństwa aż do osiemdziesiątego siódmego roku życia, a to zaufanie pozostało w niej żywe w chwili ciężkiego zmagania się ze śmiercią, jestem pewna, że znalazła łaskawego Sędziego, i że w tej chwili jest moim najwierniejszym pomocnikiem, bym i ja doszła do celu”.
W kwietniu 1938 roku odbył się zarządzony przez Hitlera plebiscyt dla podkreślenia legalności jego władzy po zajęciu Austrii. Wydało się wtedy, że jedna z sióstr nie głosowała, bo jako nie-Aryjka nie miała prawa głosu. Z 9 na 10 listopada tego samego roku miała miejsce tzw. “noc kryształowa”, w czasie której dokonano pogromu Żydów w Niemczech. Narastające niebezpieczeństwo skłoniło przeoryszę kolońskiego Karmelu do przeniesienia siostry Teresy Benedykty do klasztoru w małym holenderskim miasteczku Echt. W 1939 roku do Echt przybyła jej siostra, Róża, która po śmierci matki również przyjęła chrzest.