Śmierć ojca Jana – przejście przez Ubeda

Klasztor



Jan od Krzyża wszedł do klasztoru przez bramę istniejącą do dziś i jest ona uważana za pierwotne wejście do budynku wznoszącego się na południowo-wschodnich krańcach miasta. Od czasów Henryka II Ubeda szczyci się tytułem “Muy Noble, Muy Leal y Antigua Ciudad” i posiada dwanaście lwów w swym herbie. Jan od Krzyża nie będzie mógł podziwiać piękna miasta ani zwiedzać jego kościołów: Santissima Trinidad, Santo Domingo de Silos, San Pedro, San Pablo, San Lorenzo, San Millán, Sacra Capilla del Salvador, Santa Maria de los Reales Alcárares, ani też zachwycać się pałacami Bussianos, Rambla, Vela de los Cobos, Vázques de Molina, czy też de las Cadenas (Dominikanki od Matki Bożej), Dean Ortega… Ojciec Jan przybywa śmiertelnie chory, a to będzie jego ostatnia podróż: z Ubeda do nieba.

Klasztor, w którym spędzi swe ostatnie dni, powstał niedawno. Ojciec Gracián, zaproszony do wygłoszenia kazań w miejscowym Hospital de Cobos, odniósł wielki sukces, głosił więc słowo Boże również w innych kościołach. Miejscowa ludność, ogarnięta entuzjazmem, prosi go, aby w ich mieście założył klasztor karmelitów bosych. Gracián, aby się upewnić “rozmawiał ze wszystkimi radnymi i dwudziestoma czterema członkami magistratu. Wszyscy oni, zebrani na posiedzeniu rady miejskiej, odpowiedzieli, że czują się zaszczyceni zamiarem założenia klasztoru i że uczynią wszystko, co możliwe, aby wspomóc fundację”.

W międzyczasie Gracián otrzymał zezwolenie biskupa Jaen, Francisco Sarmiento, swego dobrego przyjaciela. Po wynajęciu domu na terenie parafii San Pedro, klasztor został otwarty 13 września   1587,  i  poświęcony Matce Bożej z Góry Karmel.

Nieco później członek magistratu, Pedro de Segura oraz jego żona dona Maria, ofiarowali na potrzeby Zakonu swój nowy i obszerny dom pod warunkiem, że będzie tam prezbiterium kościoła, w przyszłości ich kaplica grobowa. Nowy klasztor wybrał sobie za patrona św. Michała, a swą sławę nieśmiertelną zawdzięczać będzie Janowi od Krzyża, tak jak miasto Ubeda, które uważa go za swego obywatela.