o. Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus OCD
“To, co taką mi mąkę sprawiało,
snadź i was w danym razie boleśnie dotknąć może;
dlatego o tym wam mówię”. (1)
Mówiąc o modlitwie skupienia, św. Teresa czyni następującą uwagę: “Ten sposób modlitwy, bez rozumowania umysłem, ma to w sobie, że dusza musi tu dużo zyskać, albo stracić. Kiedy mówię tutaj o stratach, mam na myśli roztargnienia, jakich się tutaj doznaje” (2).
Najwyższe nawet metody, modlitwa najbardziej uporządkowana zarówno jak i uważne czytanie, nie są w stanie całkowicie usunąć roztargnień i oschłości.
Zaznacza Święta, że ciężka to próba, a niezdawanie sobie z niej sprawy powiększa cierpienia i niebezpieczeństwa. A oto co pisze na ten temat: “Najgorsze to, że mając to przekonanie, iż nie potrzeba nam żadnej innej umiejętności, prócz tej, byśmy umiały myśleć o Tobie, nie umiemy nawet pytać i prosić o radę tych, którzy mają wiedzę, ani nawet na myśl nam nie przyjdzie, by tu było o co pytać i radzić się; i tak nie znając samych siebie, straszliwe cierpimy udręczenia, i rzeczy, które nie są złe, owszem dobre, za wielką sobie winę poczytujemy. Stąd pochodzą te strapienia, których doznaje tyle dusz oddanych modlitwie, po większej części nie mających nauki, i narzekania ich na męki wewnętrzne, i melancholie dochodzące nieraz do utraty zdrowia i nawet porzucenia drogi modlitwy” (3).
Ażeby wyjaśnić sprawę tak ważną, zastanowimy się nad istotą i przyczynami roztargnień i oschłości oraz postaramy się odnaleźć środki zaradcze.
I. Istota roztargnień i oschłości
Słusznie zaznaczono, że “skupiony i roztargniony są dwoma przymiotnikami przeciwstawnymi” (4). Skupienie jest warunkiem modlitwy. Roztargnienia na modlitwie są zgoła czymś, co przeciwstawia się skupieniu. Podczas gdy skupienie na modlitwie jest ześrodkowaniem aktywności naszych władz na jakiejś rzeczywistości nadprzyrodzonej, to roztargnienie jest ucieczką jednej lub wszystkich władz ku jakiemuś innemu przedmiotowi, co niweczy skupienie.
Ucieczka jednej lub kilku władz niekoniecznie musi być już roztargnieniem. Święta Teresa zachęca nas tutaj do podjęcia analizy psychologicznej, która nam pomoże do określenia istoty roztargnień.
Przerażona rozbieganiem się we wszystkich kierunkach swoich władz, Święta ucieka się po radę do uczonych, a ci potwierdzili jej to, co sama na drodze doświadczenia odkryła odnośnie do roztargnień i niezawisłej aktywności każdej z władz duszy: “Ja przechodziłam przez to, i z takiego odmętu myśli obcych wielkie nieraz miewałam udręczenia, aż ledwo cztery lata temu, czy mało co więcej, z własnego na sobie doświadczenia zrozumiałam, że myślenie albo wyobraźnia (dla dzisiejszego określenia rzeczy tego wyrazu używam) to jeszcze nie sam rozum. Zasięgnąwszy w tym względzie rady jednego uczonego teologa, otrzymałam od niego odpowiedź, że się nie mylę, co niemałą mi radość sprawiło” (5).
Że władze duszy mają aktywność niezależną od siebie i że niektóre z nich mogą oddzielnie wyłamać się od skupienia nie niszcząc go – oto prawdy, które pocieszyły św. Teresę.
Jakież są zatem te władze, których chodzenie samopas może być kłopotliwe, ale nie sprawia jeszcze roztargnienia?
Przede wszystkim zmysły zewnętrzne, które mogą przyjmować wrażenia i przeżywać je, podczas gdy skupienie nie ulega jeszcze zniszczeniu. Mogę, np. w czasie przechadzki wśród pól, oglądać krajobraz przyjemny, słuchać śpiewu ptaków, odczuwać jakieś cierpienie fizyczne czy duchowe, a równocześnie odprawiać moją modlitwę na jakiś temat ewangeliczny całkiem różny od tych wszystkich spostrzeżeń i doznań. Oderwanie się od zmysłów spotyka się często w skupieniu. Zaznacza to św. Teresa w Twierdzy wewnętrznej: “W chwili gdy to piszę, jednocześnie mam zwróconą uwagę na to, co się dzieje w mojej głowie, na ten ustawiczny w niej szum i zgiełk, o którym wspomniałam na początku, a który mi odejmował prawie możność zajęcia się tym pisaniem, które mi nakazano. Czuję w głowie jakby nurt wielkich rzek, z hukiem fale swoje toczących, albo jakby całe stada rozmaitego ptactwa, z piskiem i świstem się trzepoczącego -wszystko to mam nie w uszach, ale w wierzchniej części głowy… Wszystek ten zamęt nie przeszkadza mi jednak w modlitwie ani w uwadze na to, co tu mówię” (6).
Wyobraźnia, której działanie tak ściśle związane jest ze zmysłami, może również wyłamać się pozostawiając duszę oddaną rzeczywistościom nadprzyrodzonym, które ją wiążą.
Posłuchajmy jeszcze świętej Teresy, której doświadczenie wyświetla tak szczęśliwie te delikatne zagadnienia: “Nieraz widziałam władze duszy mojej zajęte Bogiem i spokojnie w Nim zebrane, a z drugiej strony czułam w sobie zamęt myśli na wszystkie strony rozpierzchłych; było to dla mnie zagadką” (7).
A jak sprawa będzie się przedstawiać, jeśli chodzi o rozum, tę władzę dyskursywną w przeciwstawieniu do umysłu, który prawdę pojmuje spojrzeniem prostym i bezpośrednim?
Święta Teresa zaznacza, że podczas gdy wola uwięziona jest słodko na modlitwie odpocznienia i zażywa boskich rozkoszy, rozum może pozostawać w stanie wzburzenia: “Pozostałe dwie władze: rozum i pamięć, wspierają wolę, aby coraz bardziej stawała się zdolną używania tak wielkiego dobra. Niekiedy jednak zdarza się przeciwnie, że gdy wola tak złączona jest z Bogiem, tamte mocno jej przeszkadzają… rozum i pamięć odchodzą i przychodzą, patrząc, czy nie użyczy im wola tych rozkoszy, których używa” (8).
Wszystkie teksty św. Teresy, jakie dotychczas przytoczyliśmy, łącznie z ostatnim, mające udowodnić niezależność aktywności poszczególnych władz duszy, opisują stany czysto kontemplacyjne. I rzeczywiście, właśnie w kontemplacji – gdzie Bóg uspokaja swoim wpływem tę czy inną władzę, a pozostawia inne w stanie działania – rozdział różnych władz okazuje się jaśniej i na drodze doświadczenia.
Rozdział władz, jaśniej pojęty w kontemplacji, jest stałym faktem psychologicznym, który konsekwentnie towarzyszy wszystkim etapom życia duchowego. Zaznaczmy jednak, że bezpośrednia interwencja Boga na aktywność władz, która powoduje nadprzyrodzoną kontemplację, zmienia widocznie prawa skupienia w czasie tego właśnie okresu.
Podczas gdy kontemplacji wystarczy, aby wola tylko przylgnęła do Boga ogarniającego słodko duszę, a inne władze mogą być równocześnie w rozproszeniu – to w okresie aktywnym zdaje się, że nie może zaistnieć świadoma uwaga duszy na jakąś prawdę nadprzyrodzoną, bez zajęcia się umysłu tym przedmiotem, czy to przez rozumowanie, czy to przez proste spojrzenie.
W tym zatem okresie aktywnym, który nas obecnie interesuje, należy przyznać, że uwaga względnie skupienie są rozbite z chwilą wyłamania się z umysłu.
Poza tym, w tym okresie, niezależność aktywności władz – którą trudniej tutaj rozpoznać – jest również mniej rzeczywista. Spostrzeżenia zmysłowe i rozproszenia wyobraźni zamącą łatwiej pracę umysłu, a w konsekwencji i skupienie.
Rozproszenie będzie dobrowolne, kiedy umysł dobrowolnie i świadomie uchylać się będzie od uwagi na rzeczywistość nadprzyrodzoną, a zajmie się innym przedmiotem. Będzie natomiast niedobrowolne, kiedy to zajmowanie się innym przedmiotem będzie się dokonywać niedobrowolnie albo bez pełnej świadomości, zazwyczaj ulegając jakiemuś wrażeniu lub obrazowi. Kiedy roztargnienie nie jest tylko czymś przejściowym w czasie modlitwy, ale w następstwie niemożności skupienia się umysłu na jakimś przedmiocie i jego ruchliwości staje się jakby stanem trwałym, wtedy wytwarza stan oschłości. Oschłości towarzyszy najczęściej smutek, niemoc, pomniejszenie zapału duszy, rozproszenie i nerwowość władz.
Roztargnienie jest cierpieniem; oschłość stwarza stan zawodu. Były one najdotkliwszą próbą dla św. Teresy. Opisuje je często, aby nas natchnąć odwagą. Podczas długich lat – mówi ona opisując “pierwszy sposób nawadniania ogrodu” za pomocą dobywania wody wiadrem, co odpowiada pierwszym stopniom modlitwy – poznała dobrze trud “spuszczania często wiadra do studni i wyciągania go próżnym”. I jej zdarzyło się nieraz, że “od zmęczenia już i rąk podnieść nie zdołała ani nie mogła się zdobyć na żadną myśl pobożną…” – I wyznaje dalej Święta: “Jeśli kiedy udało mi się jedną kropelkę zaczerpnąć z owej studni błogosławionej, wydawało mi się to szczególną łaską od Boga. Są to, wiem dobrze, cierpienia bardzo dojmujące i większej zdaniem moim potrzeba odwagi do zniesienia ich niż do innych wielu utrapień, jakie są na świecie” (9).
A oto inne jeszcze wyznanie świętej Mistrzyni modlitwy, które na pewno pocieszy nas w naszej bolesnej niemocy: “W te prawdy zagłębiałam się myślą, gdy mogłam; lecz bardzo często, przez kilka lat, więcej byłam zajęta pragnieniem, by prędzej skończyła się godzina przeznaczona na rozmyślanie, i nasłuchiwaniem, rychło zegar wybije, niż dobrymi pobożnymi myślami. I nieraz ochotnie] byłabym podjęła nie wiem jak surową pokutę, którą by mi naznaczono, niż to, że miałam się skupić w duchu dla odprawienia modlitwy wewnętrznej… Taka mną ciężkość owładała w chwili przestępowania progu kaplicy, że potrzeba mi było wezwać na pomoc wszystką odwagę swoją – którą powiadają, że mam niemałą, i Bóg mi ją dał dużo większą nad zwykłą siłę kobiecą, jak się to w różnych zdarzeniach okazało, tylko że na złe jej użyłam – nie zdołałam przezwyciężyć siebie” (10).
Cierpienie, związane ze stanem niemocy i znużenia towarzyszące pustce władz, jest powiększane poczuciem bezużyteczności wysiłków i wyrażeniem ostatecznej klęski na drogach modlitwy, a w konsekwencji w życiu duchowym. Duszy oddającej się modlitwie konieczne jest wyjaśnienie i pomoc. To wyjaśnienie i pomoc znajdzie się z pożytkiem w wyjaśnieniu przyczyn oschłości i środków zaradczych.