Gdyby ktoś poprosił Siostrę o krótkie scharakteryzowanie tej poufnej rozmowy z Bogiem, jak by to Siostra uczyniła?
Powiedziała bym mu tak: Twoja modlitwa jest niepowtarzalna tak jak ty sam. Pomiędzy tobą a Bogiem istnieje więź jedyna w swoim rodzaju. Słowa “kocham” lub “proszę”, które wypowiadasz na modlitwie, chociaż brzmią tak samo w ustach innych ludzi, zawierają w sobie koloryt właściwy tylko tobie. Bóg od razu wie, że to ty mówisz do Niego. Nikt inny nie jest zdolny wypowiedzieć “kocham” lub “proszę” tak jak ty. Nikt nie może ciebie podrobić, nie może się podszyć pod ciebie. Ale też nikt nie może ciebie zastąpić w modlitwie. Zostałeś pokochany miłością jedynego rodzaju. To jest początek modlitwy, początek drogi do sekretnej komnaty Boga, którą w sobie skrywasz.
Czy oprócz modlitwy jest jeszcze jakiś inny warunek wejścia do twierdzy duszy?
Trzeba także oddać Bogu swoje życie; w każdym aspekcie: duchowym, moralnym, psychicznym, fizycznym… Człowiek wchodzi bowiem w świat, który – chociaż w nim się znajduje – w pełni do niego jednak nie należy. Ta wędrówka wymaga też sił, których nikt z ludzi w swoich rękach nie posiada, a stawiać trzeba będzie czoła szatanowi i własnej słabości.
Jakie powinno być to oddanie?
Przede wszystkim całkowite i często ponawiane. Wielu ociąga się z oddaniem siebie Bogu w sposób całkowity. Łudząc siebie, że oddali wszystko, tak naprawdę ofiarują Mu tylko dochód i owoc, a grunt i własność zatrzymują sobie.
Czy mogłaby Siostra wyjaśnić pojęcia: “dochód i owoc” oraz “grunt i własność”?
“Dochód i owoc” to wytwory rąk, umysłu i ducha, czyli dobre dzieła, które człowiek jest w stanie, z pomocą Bożą, uczynić. Najczęściej tak właśnie rozumie on oddanie: oddać dobre dzieła. Ale to jest dopiero połowa, i to nie najważniejsza. “Grunt i własność” to sam człowiek, jego wolna wola. Oddać własną wolę, to najtrudniejszy wymóg na drogach życia duchowego; to istota oddania się Bogu. Dlatego niewielu ludzi dochodzi do wielkiej zażyłości z Bogiem, bo ich oddanie się jest wybiórcze. Człowiek ofiarowuje tylko to, co nie wiąże się z uniżeniem, traceniem, upokorzeniem, byciem ostatnim.
Decyzja zaangażowania się w życie duchowe oznacza podjęcie walki. Nie należy naiwnie sądzić, że szatan będzie przyglądał się obojętnie naszym poczynaniom… Czego możemy się spodziewać z jego strony?
Zdecydowanego działania na wielu frontach jednocześnie. Głos Boga, który pociąga i zaprasza do wejścia w siebie, jest cichy i subtelny. Szatan będzie się przede wszystkim starał, by człowiek żył w zewnętrznym i wewnętrznym hałasie, zagłuszającym ten głos. Jako wartości, którym należy się bezgranicznie i nieustannie oddawać, będzie ukazywał rodzinę, pracę, przyjaciół, ciekawe zainteresowania, życie społeczne… Byle tylko człowiek trzymał się z dala od tego, co może go pociągnąć do zainteresowania się własnym wnętrzem.
Wspomniane wartości są jak najbardziej szlachetne…
Oczywiście! Pod warunkiem jednak, że nie zamykają w granicach świata materialnego. Duch ludzki, jak tlenu, potrzebuje ciszy, milczenia i okresów samotności, połączonych z refleksją sięgającą w głębię serca.
Dlaczego cisza, milczenie i samotność są tak ważne?
Tworzą one środowisko odpowiednie dla modlitwy. To środowisko jest także warunkiem pojawienia się ważnej umiejętności – wsłuchiwania się we własne wnętrze. Aby móc się modlić trzeba zasłuchiwać się we własne wnętrze, bo tam zamieszkuje Duch Święty. Jest On nauczycielem modlitwy, a także przewodnikiem po komnatach wewnętrznej twierdzy.
Cisza nie jest łatwa, szczególnie dla człowieka nastawionego na odbieranie jak największej ilości zewnętrznych doznań…
To prawda… Ciszy trzeba się uczyć, trzeba ją oswajać. Wsłuchiwanie się w siebie nie jest łatwym doświadczeniem. Zwykle rodzą się wówczas poważne pytania: Jak żyję? Dlaczego tak żyję? Czy nie powinienem czegoś zmienić? Szatan nie chce, by człowiek je sobie zadawał.
Dlaczego szatan tak zawzięcie odwodzi od wchodzenia do wewnętrznej twierdzy?
Czyni tak, ponieważ Bóg, który przebywa w głębi duszy udziela odpowiedzi na trzy najważniejsze dla człowieka pytania: Skąd się wziąłem? Kim jestem? i Dokąd podążam? Szatan nie chce, by człowiek doświadczył Boga jako swojego Ojca, bo wówczas odkryje swoje prawdziwe pochodzenie i godność. Gdy pozna swoje odwieczne korzenie w Bogu, doświadczy głębokiego pokoju w swoim sercu; pokoju, który trwa pomimo trudności. Ten pokój daje poczucie przynależności, którego nie może podarować świat. Człowiek, który przynależy do Boga, mam sens istnienia, mam pewność jutra, mam wieczną perspektywę, która nie przeminie, choć przeminie ten świat. Staje się niebezpieczny dla szatana, któremu coraz trudniej toczyć z nim walkę.
Czy to jedyny powód?
Nie… Jest jeszcze jeden, równie ważny. Im bardziej żyje ktoś skupiony w sobie, w swoim wnętrzu, gdzie przebywa Bóg, tym silniej promieniuje i pociąga innych. Człowiek o czystym sercu wyraża swą czystość również poprzez ciało. Jest prostolinijny, nieskomplikowany, przejrzysty. Czystość, jakiej nabywa jego dusza, udziela się również ciału, czyniąc je bardziej “uduchowionym”. Nie chodzi tutaj o jakieś sztuczne, teatralne gesty czynione dla doraźnych korzyści czy próżnej chwały, lecz o naturalną głębię i przenikliwość spojrzenia, o pokój emanujący z wypowiadanych słów, ujawniający się w zewnętrznym zachowaniu, o pogodę, która rysuje się na twarzy. Ludzie żyjący blisko Boga wyrywają z wpływów szatana wiele dusz, pociągając ich ku dobru. To doprowadza upadłego anioła do wściekłości.
O czym należy pamiętać tocząc walkę z szatanem?
Przede wszystkim o tym, że człowiek ma realne możliwości przeciwstawienia się szatanowi, nigdy jednak sam. Może mu się przeciwstawić tylko i wyłącznie mocą Jezusa, Jego sakramentów i krzyża, na którym upadły anioł został pokonany. Każdy, kto lekceważy tę bezcenną pomoc Jezusa obecnego w sakramencie pokuty i Eucharystii, wcześniej czy później upadnie.