Wspomniała Siostra, że Jezus zdaje sobie sprawę z naszej niedoskonałej natury…
Oczywiście, że zdaje sobie sprawę, dlatego nie oczekuje, by w każdej sytuacji pojawiła się w ludzkim sercu, na zawołanie, wiedza i pewność, jak postąpić. On zadał trud poszukiwania. Człowiek jednak chciałby mieć wszystko gotowe, podane na dłoni, dlatego złości się na siebie, na innych ludzi, na zaistniałą sytuację, bo nie wie, co zrobić, jak pokierować swoim życiem. Sądzi, że aby pełnić wolę Bożą, potrzebna jest wiedza i pewność. Tymczasem najbardziej potrzeba mu wiary jaką odznaczał się Psalmista, gdy pisał: “Jak ojciec lituje się nad dziećmi, tak Pan się lituje nad tymi, którzy cześć Mu oddają. Wie On z czegośmy powstali, pamięta, że jesteśmy prochem”. Bóg pamięta, że człowiek jest prochem.
Jak zatem poszukiwać?
Trzeba żyć zawsze w łączności z Bogiem, słuchać słów, które objawił i przekazał, i według nich postępować. A przede wszystkim modlić się, jak Zbawiciel nauczał i co nieustannie wpaja: “Proście a otrzymacie”. Jest to najpewniejsza obietnica wysłuchania. Kto każdego dnia z całego serca powtarza: “Bądź wola Twoja” – może być pewien, że wolę Bożą wypełni, choćby niemiał co do tego subiektywnej pewności.
Czy mogłaby Siostra szerzej objaśnić te słowa?
Poszukiwanie oznacza przede wszystkim życie w łączności z Bogiem i słuchanie Jego słów. Żadne ludzkie serce nie jest dla siebie źródłem wiedzy i mądrości. Jeśli szuka w sobie odpowiedzi na pytania dotyczące woli Bożej, nie znajdzie ich. Odpowiedzi są w Chrystusie, wcielonej mądrości Ojca. To przecież Mądrość Boża mówi: “Myśli moje nie są myślami waszymi, ani wasze drogi moimi drogami. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi”. Dlatego trzeba żyć blisko Chrystusa, by móc Go usłyszeć; żyć przez sakramenty, modlitwę i lekturę Pisma św.
A inni ludzie? Na ile mogą pomóc?
Tam, gdzie brakuje własnego doświadczenia, trzeba odwołać się do świadectw ludzi religijnych, ukazanych przez Kościół jako wzory. A tych wszak nie brakuje. Wszyscy potrzebujemy wzajemnej pomocy i jesteśmy od siebie zależni.
Jesteśmy więc za siebie nawzajem odpowiedzialni…
Każdy jest odpowiedzialny najpierw za swoje własne zbawienie. Jest również odpowiedzialny za zbawienie innych i powinien upraszać przez modlitwę i spotykające go na co dzień cierpienia łaski dla drugiego człowieka. Ta modlitwa i ofiara mają być jego wolnym, nie przymuszonym czynem.
Bywa, że trudno usłyszeć głos Chrystusa, bo zagłusza go ludzka aktywność…
Istotnie, często tak bywa. Rano, gdy człowiek budzi się, usiłują go zaraz przytłoczyć obowiązki i rozmaite troski, jeśli nie odebrały mu już nocnego spokoju. Powstaje trwożliwe pytanie: jak w ciągu jednego dnia uporać się z wszystkimi kłopotami, kiedy wykonać to, a kiedy tamto, w jaki sposób zabrać się do tego czy tamtego? Ma ochotę zerwać się i natychmiast pobiec do pracy. Lecz właśnie wtedy musi chwycić cugle i powiedzieć sobie: spokojnie! Teraz nic nie może zakłócić mi spokoju, gdyż pierwsza godzina poranna należy do Pana. Dopiero z Jego pomocą wykonam zadanie, jakie na mnie nakłada.
Jest jeszcze modlitwa prośby…
Modlitwa prośby ma ogromną wartość. Nie chodzi tu jednak o prośbę skierowaną do Boga od czasu do czasu, lecz o styl życia, który charakteryzuje się stałą łącznością z Duchem Świętym. Rozwiązanie trzeba wymodlić i w wielu przypadkach szukać go na drodze posłuszeństwa. Tę radę dawałam już wielokroć różnym osobom i na tej drodze znalazły one pokój i rozeznanie.
Wielu ludzi szczerze prosi na modlitwie, ale mimo to nie znajduje światła. Czy to oznacza, że wówczas nie mają szans odnaleźć i wypełnić wolę Bożą?
Modlitwa prośby nie zawsze kończy się okrzykiem: “Już wiem!”. Często pozostaje modlącemu się poczucie bezradności i niepewności. Jezus jednak nie stawia jako warunku spełnienia Jego woli odczucia pewności. Pragnie natomiast, by człowiek pokornie szukał, to znaczy modlił się, pytał innych i ostatecznie podjął decyzję, choćby nie miał co do niej subiektywnej pewności.
Jak to rozumieć?
Po prostu trzeba zrobić to, co po cichej rozmowie z Jezusem ujrzy się jako najbliższy obowiązek. Jeśli człowiek jest prawy, choćby mu brakowało pewności, pełni wolę Bożą. Poczucie pewności jest darem. Jezus może go udzielić, ale też nie musi. Poznawanie woli Bożej wymaga pokory, a ta wyraża się akceptacją prawdy o własnej niewystarczalności i omylności. Dopiero gdy pojawi się postawa pokorna, możliwe stanie się spotkanie w wolą Bożą.
Czy na koniec rozmowy mogłaby Siostra pozostawić nam jakieś cenne pouczenie?
Na czas rozdarć wewnętrznych, braku zdrowych zasad i przekonań, bezustannego pośpiechu, wysiłku zagłuszania wewnętrznego niedosytu, lekarstwem są ludzie, którzy stoją mocno przy Maryi, opierając się na fundamencie wieczności, i nie dają się zachwiać w swoich poglądach i działaniu przez zmienne i modne opinie, teorie i błędy. Trzymajcie się mocno Maryi.
Dziękuję Siostrze za rozmowę.
Rozmawiał o. Jerzy Zieliński OCD