Kryzys jako droga wewnętrznego milczenia (cd.)
Konferencja druga
Za przykład wytrwałości i cierpliwości weźcie, bracia, proroków, którzy przemawiali w imię Pańskie. Oto wychwalamy tych, co wytrwali. Słyszeliście o wytrwałości Hioba i widzieliście końcową nagrodę za nią od Pana; bo Pan pełen jest litości i miłosierdzia. (Jk 5, 10-11)
Kryzys rozpoczyna się wstrząsem. Zaistniała sytuacja zabiera dotychczasową równowagę i wydaje się nie dawać żadnej alternatywy. Milczy własna mądrość człowieka; milczą bliscy, jak przyjaciele Hioba; milczeć zdaje się i sam Ojciec.
Jego milczenie nie jest jednak dowodem nieobecności. Aby to zrozumieć, przyjrzyjmy się spotkaniu, w jakim uczestniczył prorok Eliasz na górze Horeb. “A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały szła przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze – trzęsienie ziemi; Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień; Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłonił twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty” (1 Krl 19, 11-13). Żaden z żywiołów, które Prorok widzi: gwałtowna wichura, trzęsienie ziemi, ogień, nie ujawnia Boga. Dopiero gdy one przejdą i nastanie cisza, pojawia się Ten, który wypowiada się w milczeniu.
Podobnie jest w kryzysie. Żywioły pytań, które przewalają się w tobie, nie objawią ci Ojca. Dopiero gdy przeminą i ustąpią miejsca ciszy, możliwe staje się spotkanie. Stawanie się milczącym, wchodzenie w milczenie jest naturalną reakcją, pojawiającą się spontanicznie, bez twojej woli. Gdy przebrzmią pytania, na które nie znalazłeś odpowiedzi, rodzi się w tobie przestrzeń milczenia. Dopiero ona stwarza odpowiednie warunki, by Ojciec mógł się wypowiedzieć.
Poczucie zagubienia i natłoku pytań trzeba cierpliwie przeczekać, jak Eliasz przeczekał kolejne żywioły. Nie wolno wówczas podejmować żadnych istotnych decyzji prowadzących do zmian. Pamiętajmy, że czas kryzysu jest czasem głębokiego odczucia własnej nędzy oraz czasem szczególnie intensywnego działania szatana. Pragnie on przerazić cię prawdą o twojej słabości i utrwalić w postawie rezygnacji. Łatwiej mu to wówczas przyjdzie niż kiedykolwiek indziej. Nakłania zatem do wycofania się z podjętych wcześniej postanowień dotyczących służby Bożej, mówiąc, że nie mają szans realizacji. Święty Ignacy z Loyoli ostrzega nas przed taką zbyt szybką i pochopną rezygnacją i poddaniem się. “Podczas strapienia nie wprowadzać żadnej zmiany, – pisze – lecz trwać w postanowieniach i decyzji, podjętych w dniu poprzedzającym takie strapienie, albo w decyzjach, które podjęto podczas poprzedniej pociechy. Podczas pociechy bowiem bardziej prowadzi nas dobry duch i przez rady swoje nami kieruje, a podczas strapienia zły duch. Słuchając jego rad nie możemy obrać słusznej drogi”.
W natłoku pytań szatan chce przemycić do twojego serca myśl o Ojcu jako twoim rywalu, który jest ci przeciwny, który nie chce twojego szczęścia, który nie pozwala realizować ci własnej wolności. Tak przedstawił Go pierwszym ludziom w Raju. Zniszczył nić zaufania stworzenia do Stwórcy. Od tamtej chwili zaufanie jest prawdziwym trudem.
Żywioł pytań, charakterystyczny dla początkowego okresu kryzysu, stawia ci przed oczy prawdę o tym, jak bardzo jesteś jeszcze przywiązany do własnej perspektywy widzenia, jak bardzo jesteś skoncentrowany na sobie, a nie na przewidującej mądrości Ojca. Tylko trudne momenty życia mogą odkryć ci tę prawdę. Upokorzenia, cierpienia, zmęczenie, jakiekolwiek zakwestionowanie przez innych – to wszystko pomaga ci poznać siebie. Nawet drobne przykrości ujawniają skryty bunt, uświadamiając, jak trudno ci zgodzić się na coś, co uderza w twoje życie, co burzy plany i zamiary. Bardzo cierpimy, jeśli nie spełnia się to, co sami dla siebie wymarzyliśmy i zaplanowaliśmy. Święty Ignacy z Loyoli daje jeszcze jedną dobrą radę na ten pierwszy, burzliwy okres kryzysu. “Ten kogo ogarnęło strapienie niech trwa w cierpliwości, która jest przeciwna udrękom, jakie na niego przyszły i niech myśli, że wkrótce go ogarnie pociecha”. Święty chce, byś uświadomił sobie czasowość doświadczenia kryzysu i sięgnął po najważniejszy dostępny ci oręż – cierpliwość. Kłamliwe działanie szatana zmierza do wmówienia ci, że stan ten będzie trwał bardzo długo lub że nie będzie miał końca. Łatwo jest poddać się takiej sugestii. Tymczasem doświadczenie kryzysu przychodzi i odchodzi, tak jak przychodzi i odchodzi zima. Po zimie Ojciec zawsze daje wiosnę pocieszenia.
Sięgnij także po oręż ufności, która podpowiada, że na czas kryzysu masz wystarczającą łaskę i nigdy nie jesteś pozostawiony sam. Rezygnacje są najboleśniejszą raną zadawaną Sercu Ojca; są niemym oskarżeniem pod Jego adresem, że nie przyszedł z pomocą. Po wtóre, są często wynikiem uprzedzającej rezygnacji i pojawiają się na samą myśl o tym, że wytrwanie w kryzysie będzie cię trochę – a może i dużo – kosztować, że będziesz musiał zawalczyć o siebie. Świat ludzkiego wzrastania zna bardzo dobrze rezygnacje i kapitulacje na samą myśl o czekającym wysiłku walki o wytrwałość.
I trzecim wreszcie orężem, po które koniecznie musisz sięgnąć, jest modlitwa. Podejmij ją nawet wbrew sobie. W okresach kryzysów jest ona trudna, ale i decydująca dla kształtu, jaki przyjmą dalsze etapy wchodzenia w milczenie. Módl się więcej, badaj uczciwie swe sumienie i szukaj wzoru w osobie Jezusa, bo On – pisze Ewangelista – gdy był pogrążony w udręce, “jeszcze usilniej się modlił” (Łk 22, 44).
Gdy przetrzymasz ufnie nawałę żywiołów zrodzonych w sercu i myślach pod wpływem zaistniałego kryzysu, przyjdzie wyciszenie. Nie jest ono jeszcze końcem doświadczenia ani też odnalezieniem odpowiedzi. Wyciszenie jest doświadczeniem zmęczenia pytaniami; jest etapem, w którym pokonałeś pokusę rozpaczy i buntu przeciw Ojcu. Wciąż jednak stoisz nad ruinami tego, co kiedyś było twoim światem i w dalszym ciągu nie widzisz sensu tego doświadczenia; nie wiesz, dlaczego przyszło, ani dlaczego przytrafiło się właśnie tobie, ani też jak się ostatecznie zakończy.
Milczenie nie jest pustką. Wiele się w nim dokonuje. Nie jest także jakimś tylko momentem; jest kolejnym etapem do przejścia. Biblia ukazuje nam, jak różne mogą być ludzkie postawy w tym czasie. Człowiek pozostaje w pozycji leżącej na ziemi lub na łożu: “Zmęczyłem się moim jękiem, płaczem obmywam co noc moje łoże, posłanie moje skrapiam łzami” (Ps 6, 7). Idzie bez celu, chwiejąc się i potykając: “Mówię bowiem: Niech się ze mnie nie cieszą; gdy moja noga się chwieje, niech się nie wynoszą nade mnie. Bo jestem bliski upadku i ból mój jest zawsze przede mną” (Ps 38, 17). Nakłada na siebie wór pokutny lub pości zdruzgotany cierpieniem najbliższych: “A ja, gdy chorowali, wór przywdziewałem, umartwiałem się postem, chodziłem jak w żałobie po matce sczerniały i pochylony” (Ps 35, 13-14).
Przybierając tak różne postawy, Psalmista poddaje się mocy milczenia. Pozwala, by stopiło i przekształciło wszystkie jego pretensje, żale, wszelkie wierzganie przeciw temu, co przyszło z ręki Ojca. Jest to proces, który stawia cię, tak jak postawił Psalmistę, w obliczu bolesnej, ale zarazem zbawczej prawdy: jesteś człowiekiem śmiertelnym i znikomym.
Milczenie w obliczu dostrzeżonej w sobie nędzy i słabości ma fundamentalne znaczenie dla rozwoju właściwej postawy względem Ojca. Jest to punkt wyjścia na drodze duchowego dorastania. Ma różny czas trwania. Bywa krótkie lub dłuższe, a niekiedy wieloletnie. To zależy od tego, jak twardą skałę do skruszenia znajduje w tobie Jezus. Celem tego doświadczenia jest stopniowe uwalnianie cię z wrodzonej pewności siebie i zapobiegliwości. Jest to czas rodzenia się pokory serca.
“Są chwile, – zanotowała kiedyś święta Faustyna – w których nie dowierzam sama sobie, jestem przeświadczona do dna o swojej nędzy, i poznałam, że w tych chwilach mogę wytrwać tylko ufając nieskończonemu miłosierdziu Bożemu. Cierpliwość, modlitwa i milczenie – te wzmacniają duszę. Są chwile, w których dusza powinna milczeć i nie godzi się jej rozmawiać ze stworzeniami; są to chwile niezadowolenia z samej siebie”.
Milczenie kryzysu wiedzie do miejsca, w którym doświadczasz swojej nicości, w którym widzisz siebie jako przemijający cień. Psalmista w taki oto sposób opisał to doświadczenie: “Pozwól mi poznać kres mojego życia i jaka jest miara dni moich, bym wiedział, jak jestem znikomy. Oto wymierzyłeś dni moje tylko na kilka piędzi i życie moje jak nicość przed Tobą… Człowiek jak cień przemija, na próżno tyle się niepokoi” (Ps 39, 5-7).
Spotkanie z prawdą o przemijalności jest konieczne, by pojawiło się w tobie coś bardzo cennego – ciche wyczekiwanie. Ciche wyczekiwanie w atmosferze nadziei jest owocem postawy milczenia w obliczu kryzysu. Aż nadto jasno zostało ci ukazane, że ani sukces, ani wygląd, ani posiadane rzeczy materialne, ani zdolności, ani zdrowie – nic z tego nie masz na stałe. Gdy te dobra tracisz, jedyną Osobą, która może dostarczyć wówczas sensu, jest Ojciec. Jak płomyk nadziei pojawia się więc ciche wyczekiwanie, czyli zwrócenie oczu i serca na Niego. Doświadczenie znikomości w okresie kryzysu skierowuje twoją głębię do jedynego Źródła Życia. Wówczas możesz powtórzyć słowa Psalmisty: “A teraz, w czym mam pokładać nadzieję, o Panie? W Tobie jest moja nadzieja” (Ps 39, 8).
Ciche wyczekiwanie skierowuje się ku zapraszającej Miłości, która woła: Przyjdź do Mnie! Zaproszenie to wyraża Psalmista w słowach: “Uspokój się wobec Pana i Jemu zaufaj” (Ps 37, 7). Uspokój się! Niech nikt i nic nie zasmuca cię! Niech bezradność w obliczu kryzysu nie przeraża cię. Niech żaden sukces nie stanie się dla ciebie miejscem ucieczki i bezpieczeństwa. Niech żadne zło nie zamieszka w twym sercu. Nie przywiązuj się do żadnej rzeczy. Żyj w obecności Ojca; “Spocznij jedynie w Bogu, duszo moja, bo od Niego pochodzi moja nadzieja” (Ps 62, 6).
Milczenie kryzysu jest śmiertelne, ale zarazem wyzwalające. Ono uszlachetnia twoje dotychczasowe wyczekiwanie: teraz wyczekujesz wszystkiego od Ojca, jesteś milczący przed Nim. Wyczekujesz, masz nadzieję, jesteś – wszystko w ramach relacji do Niego. Właśnie ten rodzaj cichej nadziei poleca Prorok, gdy mówi: “W nawróceniu i spokoju jest wasze ocalenie, w ciszy i ufności jest wasza siła” (Iz 30, 15).
Proces wyciszenia w czasie kryzysu, który przeprowadza cię najpierw przez żywioły pytań, potem przez okres milczenia, z którego rodzi się ciche wyczekiwanie, kształtuje twoje dążenia. Najpierw zanurza je w przepaściach człowieczej niemocy i nicości, po to, by mógł zapalić się mały płomyk oczekiwania i nadziei zwróconych ku Ojcu. Ten płomyk rozwija się w ogień i wypala w tobie wszystko, co naznaczone jest piętnem niedojrzałości. Milczenie wydobywa i stawia w pełnym świetle twoje dążenia, oczyszczając je i wyzwalając.
Milczące zwrócenie się ku Ojcu jest niezastąpionym przewodnikiem ułatwiającym poruszanie się po świecie pełnym dwuznaczności, pozorów i niedoskonałości.