Otwórzcie serca



Gdzie Elżbieta szukała “duchowego pokarmu”?

Kiedy przeczytała Dzieje duszy w pierwszym wydaniu, miała dziewiętnaście lat i bardzo zafascynowała ją ta płomienna miłość, którą widziała u Teresy. Później w Karmelu przeczytała dzieła św. Jana od Krzyża. Od niego zapożyczyła mistyczne słownictwo, którym będzie się posługiwać w swoich pismach. Św. Jan od Krzyża dodał jej odwagi, aby postępowała zgodnie ze swoim ideałem. Należy jednak podkreślić, że to nie św. Jan utwierdził ją w jej ideale, ponieważ już dużo wcześniej sam Bóg utwierdził ją w tym, że jest na dobrej drodze. Rozwinęła całą duchowość zjednoczenia z Bogiem, duchowość życia kontemplacyjnego, duchowość miłosnej uwagi jaką otaczała Boga. W Karmelu Elżbieta przeczytała Nowy Testament, znała oczywiście wcześniej ewangelię, ale w Karmelu odkryła listy św. Pawła. W nich także odkryła swe imię zakonne. Imieniem tym była “Chwała łaski”. Oczywiście jej imieniem karmelitanki było imię: Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej, ale jako osobisty duchowy przydomek wybrała sobie ten, który pochodził z listu apostoła. Słów tych używa św. Paweł mówiąc, że przed założeniem świata Bóg przeznaczył nas ku chwale majestatu swej łaski (por. Ef 1, 4-6).

Elżbieta, która zajmowała się muzyką była zafascynowana pięknem. Często podkreślała piękno, świętość potrójnie świętego Boga. Cała jej dusza posiadała wielkie piękno psychologiczne, a także w swoim życiu duchowym pragnęła być bardzo piękną dla Boga, uczynić swe życie czymś wspaniałym, czymś co działałoby na chwałę Boga.

Co Elżbieta mówi o swoim miejscu w Karmelu i w Kościele?

W Karmelu Elżbieta odnalazła środowisko bardzo radykalne, oddane modlitwie. Żyła z siostrami, które posiadały ten sam co ona ideał. Widziała swoją wspólnotę jako karawanę, która razem maszeruje po pustyni, aby modlić się do Boga, wychwalać Go, zwracać całą swą uwagę na Jego miłość, na Jego obecność, a wszystko to dla Kościoła. Elżbieta nie mówiła o tym, być może, tak często jak Teresa, która zwykła była mawiać o sobie, że żyje dla dusz. Jednak mówiąc o tym, używała bardzo pięknego obrazu zawartego w słowach: “Ja będę ciągle trwać przy źródle, jak małe naczynie, które pozwala się wypełniać wodą żywą, pochodzącą ze źródła i które następnie wylewa tę wodę na dusze.” Używając tego obrazu Elżbieta mówi o tym samym o czym mówi Teresa, która pragnęła być miłością w sercu Kościoła, ponieważ to miłość sprawia, że wszystkie członki Ciała mistycznego mogą działać. Dalej Elżbieta mówi: “Małe naczynie, z którego woda się przelewa, także działa dla dobra wszystkich dusz.” W tekście, który napisała trzy lata po wstąpieniu do Karmelu, i który ponadto powstał po całym dniu modlitwy, oddaje się całkowicie Chrystusowi, aby on mógł ją przeobrazić. Nie jest to jeszcze jej ostatnia modlitwa. Swej ostatniej modlitwy Elżbieta nie spisała na papierze, ale spisała ją swoim życiem.

Jak Elżbieta przeżywała ostatnie chwile swego życia?

W tych czasach umierało na gruźlicę bardzo dużo młodych ludzi zarówno w klasztorach, jak i w świecie. W Lisieux co tydzień grzebano dwie osoby, które były ofiarami gruźlicy. Elżbieta także padła ofiarą tej choroby, będącej plagą tamtych czasów, a kiedy poczuła, że jest chora i że na pewno umrze, postanowiła zrealizować swoje ostatnie pragnienie: “Pragnę być przeobrażona już nie w Chrystusa, ale w Chrystusa ukrzyżowanego.” W swoim życiu pragnęła przeżywać na nowo cierpienia Chrystusa. Tak jak Zbawiciel, ofiarowała je za dusze. Ponieważ wiele cierpiała, była także bardzo szczęśliwa. Była niewyobrażalnie silna, nigdy się nie skarżyła, a kiedy spoglądamy na jej ostatnie zdjęcie, które zostało zrobione trzy tygodnie przed śmiercią możemy zauważyć, że trzyma się jeszcze prosto, i w swej postawie wygląda na osobę bardzo dumną.

Ostatni tekst jaki napisała, nazywamy jej ostatnimi rekolekcjami, ponieważ są to notatki z jej ostatnich rekolekcji. Możemy w nim zauważyć wiele akcentów osobistych. Mówi o sobie, że jest królową która jest dumna i szczęśliwa, ponieważ razem ze swym poniżonym i ukrzyżowanym Królem, może podążać drogą Kalwarii. Znajduje się po jego prawicy, jest wierna aż do końca. Jest wierna zanim nie zostanie przeobrażona w Chrystusa chwalebnego, wstępującego w chwałę.

Co Elżbieta i Teresa mogłyby powiedzieć współczesnemu człowiekowi?

Myślę, że razem mówią o wielkości i pięknie miłości Boga, obie także mówią, czy raczej krzyczą do współczesnych ludzi: “Prosimy was, nie zapominajcie o Bogu i nie zapominajcie o Chrystusie, który jest ikoną Bożej miłości, wyrażają i jest miłością oddającego się nam Boga”. Dlatego myślę, że zarówno Teresa, jak i Elżbieta w sposób bardzo wyraźny podkreślają miłość i wagę Boga, wagę pierwszego przykazania, którym jest kochać Boga ponad wszystko. Teresa i Elżbieta to dwie osoby, które w sposób całkowity oddały się miłości. Widzieliśmy to już w analizie tekstów ich modlitw. Są to dwie osoby, które całkowicie otworzyły się na Boga żyjącego. Dla nich Bóg nie jest jakimś abstrakcyjnym wyobrażeniem, nie jest to Bóg daleki i martwy, zagubiony gdzieś w chmurach.

Jest to Bóg, który mieszka w nas samych. Bóg jest Duchem, a one oddają się Duchowi Bożemu. Duch Święty pragnie działać i dzisiaj we mnie, w moim życiu, w tej chwili. Jeżeli pozwolimy Mu na to działanie, wejdzie w posiadanie naszego życia, przemieni je, stworzy z nas prawdziwych uczniów Jezusa, narzędzia Jego miłości w świecie, prawdziwych misjonarzy Boga, a także i wielkich mistyków, osoby całkowicie oddane Bogu. Coś takiego może się zdarzyć w każdych okolicznościach, np. w życiu konsekrowanym, ale również i w życiu świeckim. Wszędzie, w każdych okolicznościach można być uczniem Jezusa, wszędzie możemy być chrześcijanami, żyjącymi we właściwym sobie powołaniu, czy to będzie powołanie matki lub ojca rodziny, powołanie studenta, sportowca, polityka, artysty, osoby żyjącej życiem kontemplacyjnym, księdza, osoby młodej czy starszej. Duch Święty został dany wszystkim i należy się na Niego otworzyć. Jest to wielkie przesłanie Teresy i Elżbiety. Jest to krzyk, który mówi nam, że Bóg istnieje. Kochajcie Go! On pragnie działać w was, jest darem samym z siebie, jest działaniem. Przyjmijcie Go, otwórzcie drzwi waszego serca.

Uważam, że jest także trzeci aspekt, który jest dla nich wspólny, jest wspólny w ich przesłaniu, a jest nim doświadczenie Boga w bardzo młodym wieku. Obie przystąpiły do pierwszej Komunii św. w dość młodym wieku, ponieważ taki był zwyczaj w tamtych czasach. Teresa miała wówczas dokładnie jedenaście lat i pięć miesięcy, a Elżbieta dziesięć lat i dziewięć miesięcy. Obie przeżyły tę pierwszą Komunię św., to pierwsze spotkanie eucharystyczne z Jezusem jako bardzo wielką łaskę. W przypadku Teresy i Elżbiety trzeba się przyzwyczaić do tego, aby patrzeć na nie jako na młode święte. Duch Święty działa w nich, w ich dziecięcych sercach, w ich dziecięcej psychologii, w psychologii młodych dziewcząt. Tym właśnie jest młodość, i w przypadku Elżbiety i Teresy najpiękniejsze jest to, że możemy zauważyć, jak potrafiły one, w bardzo młodym wieku, oddać się całkowicie miłości Boga, ofiarować się obecności Jezusa. Pozwoliły kształtować się Jezusowi, a im wcześniej zaczynamy oddawać się w szczery, w poważny sposób Jezusowi, tym większe ma to znaczenie dla późniejszego życia.

Jakie zagadnienia są charakterystyczne dla Teresy, a jakie dla Elżbiety?

Teresa z Lisieux będzie mówiła nam o miłosierdziu Bożym, będzie mówiła o tym przede wszystkim, ponieważ jest to jej wielki charyzmat. Będzie mówiła o miłosierdziu, bez granic, ponieważ nasza niemoc nie może być granicą dla Boga, nasza słabość nie może być granicą, nawet nasz grzech nie jest granicą dla Boga, nie jest dla Niego żadną przeszkodą. Teresa mówiła: “Jeżeli popełniłabym wszystkie możliwe grzechy, wszystkie możliwe zbrodnie, zawsze będę miała tę samą ufność i czuję, że będzie to tylko kropla wody która wpada w Boski ogień, i natychmiast wyparowuje.” W ten właśnie sposób działa w nas miłosierdzie Boże. Teresa jest oczywiście doktorem miłości miłosiernej i dlatego przekazuje nam swoje przesłanie nadziei.

W naszych czasach jest wielu ludzi, którzy często z powodu zamykania się na obecność Boga, bardzo łatwo tracą nadzieję i radość, tym bardziej kiedy przychodzą jakieś trudne momenty, próby, samotność, kiedy jest się pozostawionym samemu sobie, kiedy nie ma się pracy… Teresa przekazuje nam swoje przesłanie nadziei. Najważniejsze w tym przesłaniu jest to, że ona sama przeżyła wiele prób psychicznych, wiemy, czym była dla niej strata matki i osób, które jej matkę zastępowały. Przez to stała się nadzwyczaj wrażliwa, a trwało to u niej, aż do czternastego roku życia. Mogłaby pogrążyć się w depresji, jednak ciągle miała nadzieję, ciągle modliła się, ponawiała wysiłki, i w końcu, dzięki “łasce Bożego Narodzenia” w roku 1886, odnalazła całą siłę swej duszy.

Teresa uczy nas, że nigdy nie trzeba tracić nadziei, że każdy może mieć swą “łaskę Bożego Narodzenia”. Przesłanie Teresy jest więc, przede wszystkim przesłaniem nadziei i przesłaniem miłości miłosiernej. Mógłbym jeszcze powiedzieć bardzo dużo chcąc podkreślić jej “szerokie jak świat serce”. Posiadała ona ducha misyjnego, była bardzo solidarna, modlitwą swoją otaczała cały świat. Chciałbym jednak podkreślić coś, co jest bardzo ważne, a mianowicie to, że pod koniec swojego życia przeżyła bardzo głęboką noc wiary i doświadczyła wszystkich pytań, jakie rozum może postawić wierze, wszystkich wątpliwości na temat nieba i istnienia Boga. Sama przeżyła dramat współczesnego człowieka, borykającego się z wieloma pytaniami, z licznymi wątpliwościami, i często żyjącego w środowisku ludzi niewierzących. Wspaniałe w życiu Teresy jest to, że odkrywa ona odpowiedzi zawsze w trudnych momentach. Ucieka się wtedy do Jezusa i mówi: “Kiedy przychodzi pokusa przeciwko wierze, biegnę do mojego Jezusa.” W ten sposób pogłębia jeszcze swoją wiarę w Jezusa. Teresa posuwa się naprzód w nocy, lecz w ręce trzyma zapaloną lampę wiary. Jak sama mówi: “błyszczącą pochodnię wiary.” Myślę, że jest to przesłanie głębokiej wiary, i dlatego właśnie Teresa jest osobą bardzo nowoczesną. Współczesny człowiek stawia sobie wiele pytań, i Teresa jest mu bliska, ponieważ na te wszystkie pytania znajduje odpowiedź. Odpowiedzią tą jest Jezus i jego ewangelia – pochodnia wiary. Teresa była bardzo solidarna ze wszystkimi, zarówno z osobami niewierzącymi, jak i wierzącymi, z grzesznikami i ze świętymi. Siedzi przy stole grzeszników, choć sama tak go nie nazywa. Dla niej jest to stół cierpienia, stół goryczy, przy którym siedzą grzesznicy, przy którym siedzą wszyscy ludzie. Teresa była bardzo solidarna ze wszystkimi cierpiącymi, a szczególnie z cierpiącymi osobami niewierzącymi. Elżbieta natomiast ma dla nas bardzo piękne przesłanie, które jest przesłaniem obecności Boga. Przypomina nam ona, że nie jesteśmy puści, że mieszka w nas Bóg. Bóg, który jest żywy, i który nas kocha. Często mówi o Bogu, który jest tylko miłością. Piękne jest, że ukazuje nam ona duchowość obecności dla Boga, otaczania Go coraz większą uwagą i to wszędzie, w każdym środowisku w którym się żyje. Elżbieta przeżyła swoje doświadczenie, swoje zjednoczenie z Bogiem, kontemplację w wewnętrznej celi swojego serca jako młoda, świecka dziewczyna. A wszystko to przeżywała w świecie podróżując i tańcząc. Chciała, by Bóg przez nią promieniował. Często powtarza nam ona, że to co jest najważniejsze, to nie fizyczna samotność, ale w samotności fizycznej np. w samotności karmelitanek, rzeczą najważniejszą jest wewnętrzny spokój, wewnętrzna uwaga, miłość odpowiadająca na miłość Boga. Pozwolić, aby Bóg zamieszkał w nas. Oddać się miłości. Elżbieta mówi o wzajemności miłości i wzajemności obecności dla Boga, który jest obecny wszędzie. Bóg jest obecny w taki sam sposób w samotnej celi karmelitanki, czy też w celi pustelnika, jak w pociągu lub w miejscu pracy. Zawsze możemy odnaleźć Boga pod warunkiem, że sami pozwolimy mu się wypełnić jego obecnością.

Dodałbym jeszcze coś, co jest bardzo piękne u Elżbiety. Mianowicie to, że miała ona wielu przyjaciół i w ostatnich wersach listu, jaki napisała do swojego wielkiego przyjaciela Karola, pisze: “Mój kochany Karolu, mój Braciszku, jeszcze bardziej będę Cię kochać w niebie niż na ziemi.” Jest to ostatnie zdanie napisane przez Elżbietę. Miała ona także wiele przyjaciółek, które posiadały inne niż ona powołanie, wyszły za mąż, urodziły dzieci. Elżbieta pisywała do nich. Koresponduje także ze swoją siostrą Małgorzatą, przyszłą matką dziewięciorga dzieci. Do tych wszystkich młodych mam odnoszą się słowa: “Jesteście sakramentami Boga i musicie nauczyć swoje dzieci, aby kochały Jezusa, aby modliły się do Jezusa i do Maryi. To właśnie wy jesteście narzędziami Boga.” Do swojej siostry Małgorzaty wypowiedziała to sławne zdanie: “Działając w tobie, Bóg pragnie sprawiać, aby Go kochano.” I takie jest właśnie nasze powołanie w świecie. Mamy nieść miłość Boga, Bóg ma działać w nas, w naszym życiu. Wtedy właśnie jesteśmy wypełnieni Jego obecnością. Elżbieta postrzegała to jako łaskę mistyczną.

Chce oddać tę obecność tak wielu ludziom na całym świecie. Elżbieta mówiła: “Trzeba wychować nasze serce do modlitwy. A do tego trzeba powracać świadomością o obecności Boga wiele razy w ciągu dnia.” Twierdzi także: “Istnieje niebo w waszej duszy, istnieje wasza wewnętrzna cela, to wewnętrzne sanktuarium. W tym sanktuarium znajduje się Trójca Święta. A więc po prostu podczas paru chwil spójrzcie na Boga obecnego w was, spotkajcie się spojrzeniem z tym Bogiem, powiedzcie Mu, że Go kochacie, powiedzcie Mu, że jesteście szczęśliwi ponieważ On was kocha i powtarzajcie to po kilka razy dziennie. Właśnie w ten sposób staniecie się kontemplatykami, osobami modlitewnymi. W sposób jakby automatyczny i na pewno po jakimś czasie odczujecie także, ze to nie wy szukacie Boga, ale Bóg sam was szuka i chce się z wami spotkać. Odkryjecie, że Bóg was kocha, odczujecie to wcześniej, jeszcze niż zaczniecie o Nim myśleć. Obudzi się w was łaska, obecność Boga, która wytworzy w was potrzebę wzajemnej obecności.” Dlaczego Bóg miałby ograniczyć ten dar do Teresy czy do Elżbiety? Przecież istnieją miliardy ludzi, miliardy kobiet i mężczyzn, którzy tak bardzo Go potrzebują. A jeżeli otworzymy drzwi naszego serca i naszej duszy, to Bóg na pewno w nich zagości.