Dzień szósty
15. «Ujrzałem: A oto Baranek stojący na górze Syjon, a z Nim sto czterdzieści cztery tysiące, mające imię Jego i imię Jego Ojca wypisane na czołach. I usłyszałem… głos jakby głos mnogich wód i jakby głos wielkiego gromu. A głos, który usłyszałem, brzmiał jak gdyby harfiarze uderzali w swe harfy. I śpiewają jakby pieśń nową przed tronem…: a nikt tej pieśni nie mógł się nauczyć prócz stu czterdziestu czterech tysięcy…, bo są dziewicami; ci, którzy Barankowi towarzyszą, dokądkolwiek idzie…».
Istnieją istoty, które już tu na ziemi stanowią część tego rodzaju czystego jak światło, one już noszą na swych czołach imię Baranka i imię Jego Ojca. «Imię Baranka»: ze względu na ich podobieństwo do tego, którego św. Jan nazywa «Wiernym i Prawdziwym» i nam pokazuje Go odzianego w szatę we krwi skąpaną; tamte istoty także są wierne, prawdziwe, a ich szata jest skąpana we krwi ich ustawicznej ofiary. «Imię Jego Ojca»: albowiem On promieniuje w nich piękno swoich doskonałości, wszystkie Jego atrybuty odbijają się w tych duszach; a one są niczym tyleż strun, które drgają i śpiewają «pieśń nową». One «towarzyszą Barankowi, dokądkolwiek idzie», nie tylko na drogach szerokich i łatwych do przebycia, ale na ścieżkach ciernistych, wśród przydrożnych jeżyn; a to dlatego, że te dusze są dziewicze, to są wolne, oddzielone, ogołocone, uwolnione od wszystkiego z wyjątkiem ich miłości, oddzielone od wszystkiego, a nade wszystko od siebie samych, ogołoconych ze wszystkich rzeczy zarówno w porządku nadprzyrodzonym, jak i naturalnym.
16. Jakież wyjście z siebie to zakłada! Jakąż śmierć! Powiedzmy to słowem świętego Pawła: «Quitodie morior». Wielki ten święty pisał do Kolosan: «Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu».
Oto warunek: trzeba umrzeć! Bez tego możemy być ukryci w Bogu w pewnych godzinach, ale nie możemy habitualnie żyć w tej Istocie Bożej, ponieważ wszelkie rodzaje zmysłowości, szukanie siebie i cała reszta, wyciągają nas stamtąd.
Dusza, która patrzy na swego Mistrza tym okiem szczerym, które czyni świetlistym całe ciało, jest wybawiana z głębi nieprawości, jaka jest w niej, a na którą skarżył się prorok. Pan wprowadza ją na «miejsce przestronne», które nie jest niczym innym, jak Nim samym: tam wszystko jest czyste, wszystko jest święte!
O błogosławiona śmierci w Bogu! O jakże miła i słodka jest zatrata siebie w umiłowanej Istocie, która pozwala stworzeniu wołać: «Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w [śmiertelnym] ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie».