Dzień czwarty
9. Wczoraj św. Paweł, uchylając nieco zasłony, pozwolił mi zatopić mój wzrok w «dziedzictwie świętych w światłości», abym zobaczyła, jakie jest ich zajęcie i żebym się starała o tyle, o ile będzie to możliwe, dostosować moje życie do ich życia, żeby spełniać mój obowiązek Laudem gloriae. Dzisiaj zaś św. Jan, uczeń, «którego Jezus miłował», ma mi uchylić «bramy wieczne», abym mogła złożyć moją duszę w “świętym Jeruzalem, słodkiej wizji pokoju”!… A najpierw mi mówi, że nie ma światła w tym mieście, «gdyż je oświeciła jasność Boga, a lampą jego jest Baranek»…
Jeżeli chcę, aby moje wewnętrzne miasto, miało jakąś zgodność i podobieństwo do miasta «Króla wieków nieśmiertelnego» oraz otrzymało wielkie oświetlenie Boże, muszę wygasić wszelkie inne światła, tak żeby, jak w świętym mieście, Baranek w nim był «jedyną lampą».
10. Oto ukazała mi się wiara, piękne światło wiary. To ona sama powinna mnie oświecać, abym szła naprzeciw Oblubieńca. Psalmista śpiewa, że On «uczynił ciemność kryjówką swoją», a potem zdaje się jak gdyby sobie zaprzeczać mówiąc, że przyodział się światłością jakby szatą. To, co dla mnie wynika z tej pozornej sprzeczności, to to, że ja powinnam zanurzyć się w “świętej ciemności”, tworząc noc i pustkę we wszystkich moich władzach. Wtedy spotkam mojego Mistrza i światłość, która Go otacza jakby szata, okryje także mnie, albowiem On chce, aby oblubienica była oświecana Jego światłem, tylko Jego światłem, posiadającym światłość Bożą.
Jest powiedziane, że Mojżesz, który był niezachwiany w wierze, «jakby widział Niewidzialnego». Wydaje mi się, taka powinna być postawa sławy chwały, która chce we wszystkim kontynuować swój hymn dziękczynny: niezachwiana w wierze, jakby widziała Niewidzialnego…, niezachwiana w wierze w «zbytnią miłość»… «Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam»…
11. «Wiara zaś — mówi św. Paweł — jest podstawą tych rzeczy, których się spodziewamy, przeświadczeniem o rzeczach niewidzialnych».
Czy to jest takie ważne dla duszy, która skupiła się w świetle, jakie stworzyło w niej to słowo, czy będzie odczuwać lub nie będzie odczuwać, czy będzie w nocy czy też w świetle, czy będzie rozkoszować się czy nie będzie się rozkoszować?… Ona doświadcza pewnego rodzaju wstydu, czyniąc różnicę między tymi rzeczami; a gdy czuje, że jeszcze one ją dotykają, gardzi sobą głęboko ze względu na swoją małą miłość i zaraz patrzy na swego Mistrza, żeby On ją od nich uwolnił. Ona Go «wywyższa» — według wyrażenia pewnego wielkiego mistyka — “na najwyższy szczyt góry swego serca, ponad słodycze i pociechy, jakie od Niego spływają, albowiem postanowiła przekraczać wszystko, aby zjednoczyć się z Tym, którego miłuje”. Wydaje mi się, że do tej niezachwianej duszy, tej duszy niezachwianej w swojej wierze w Boga-Miłość, można zastosować słowa Księcia Apostołów: Ponieważ «wierzycie, ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały».