Ostatnie rekolekcje Laudem Gloriae

Dzień drugi



3. «Dusza moja zawsze jest w moich rękach». Oto co rozbrzmiewało w duszy mego Mistrza. Oto także dlaczego wśród wszelkiej trwogi On zawsze trwał Spokojny i Mocny. Moja dusza jest zawsze w moich rękach!… Cóż innego ma to wyrażać, jeśli nie to pełne posiadanie siebie w obecności [Króla] Pokoju? Jest jeszcze inny śpiew Chrystusa, który chciałabym nieustannie powtarzać: «Moc moją Tobie zachowam»… Moja Reguła mówi mi: «W milczeniu będzie wasza siła». Wydaje mi się, że zachować swoją moc Panu, jest to zaprowadzić jedność w całej swojej istocie poprzez wewnętrzne milczenie, to zebrać wszystkie swoje władze, by je zająć tylko ćwiczeniem się w miłości, to mieć to oko szczere, które pozwala światłu Bożemu nas opromieniać. Dusza, która prowadzi dyskusje ze swoim «ja», która zajmuje się swoimi czułostkami, która ugania się za myślą niepożyteczną, jakimkolwiek pragnieniem, ta dusza rozprasza swoje siły, ona nie jest całkowicie nastawiona na Boga: jej lira nie drga unisono i kiedy Mistrz jej dotyka, nie może z niej wydobyć boskich harmonii, jest bowiem jeszcze zbyt ludzka, co powoduje dysonans. Dusza, która zachowuje jeszcze cośkolwiek w swoim «wewnętrznym królestwie», którego wszystkie władze nie są «zamknięte» w Bogu, nie może śpiewać doskonałej sławy chwały. Ona nie jest w stanie bez przerwy śpiewać tego «canticum magnum», o którym mówi św. Paweł, ponieważ nie panuje w niej jedność. Zamiast bowiem szczerze zdążać do Jego chwały we wszystkich rzeczach, musi wciąż stroić struny swego instrumentu, które po trochu rozbiegają się w różne strony.

4. Jak bardzo jest nieodzowna ta piękna jedność wewnętrzna duszy, która już tu na ziemi chce żyć życiem błogosławionych, to znaczy, życiem istot szczerych, duchów. Wydaje mi się, że Mistrz patrzył na to, gdy mówił do Magdaleny o «Unum necesarium»! Jak bardzo to zrozumiała ta wielka święta! Oko jej duszy, oświecone światłem wiary, rozpoznało swego Boga pod zasłoną człowieczeństwa i w milczeniu, w zjednoczeniu swoich władz, słuchała słowa, które On do niej mówił. Ona mogła śpiewać: «Dusza moja zawsze jest w rękach moich» oraz to jeszcze krótkie słowo: «Nescivi». Tak, ona nie znała już niczego poza Nim! Można było wokół niej hałasować, robić zgiełk: «Nescivi»! Można ją było oskarżać: «Nescivi»! Ani sprawy honoru, ani rzeczy zewnętrzne nie mogły wytrącić jej z jej świętego milczenia.

5. Tak samo dzieje się z duszą, która weszła do twierdzy świętego skupienia: oko jej duszy, otwarte na jasności wiary, odkrywa swego Boga obecnego, żyjącego w niej. Z kolei ona pozostaje tak bardzo obecna w Nim, w swojej pięknej prostocie, której On w niej strzeże z zazdrosnym zatroskaniem. Wtedy mogą przychodzić z zewnątrz wstrząsy, z wewnątrz burze, wtedy można dotknąć ją na punkcie honoru: «Nescivi»! Bóg może się ukryć, odebrać jej wdzięk dostrzegalny: «Nescivi»… I jeszcze ze świętym Pawłem: Dla Jego miłości straciłam wszystko. Wtedy Mistrz jest wolny, wolny, by wejść w nią, oddać się jej «według swojej miary». A dusza w ten sposób uproszczona, zjednoczona w sobie, staje się tronem Niezmiennego, albowiem jedność jest tronem Trójcy Świętej.