Rozmowa z ks. Guy Gaucher, francuskim karmelitą bosym, biskupem pomocniczym Bayeux i Lisieux, miasta rodzinnego św. Teresy od Dzieciątka Jezus.
Który z aspektów duchowej doktryny św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza jest dzisiaj – zdaniem Księdza Biskupa – najbardziej aktualny?
Sądzę, że jest nim ewangeliczna rzeczywistość, to znaczy odkrycie Boga jako Ojca, który kocha swe dzieci i wyraża tę miłość posyłając nam swego Syna Jezusa. Św. Teresa miała wielkie wyczucie Wcielenia, niesłychanej tajemnicy przyjścia Boga do ludzi, miała wyczucie tego serca chrześcijańskiego przesłania, które mimo dwóch tysięcy lat ewangelizacji nie jest jeszcze dobrze zrozumiane, zwłaszcza w dialogu pomiędzy różnymi religiami. Jej “mała droga” pozwala nam odkryć oblicze Boga, który jest Miłością Miłosierną, który pochyla się, przebacza, podnosi człowieka. Jest to ważne, bo wielu ludzi zachowuje jeszcze ideę Boga odległego, jakiejś Wszechmocy będącej zagrożeniem dla człowieka.
Czym według Księdza Biskupa jest “droga dziecięctwa duchowego” św. Teresy? A także jaka jest relacja między tą “małą drogą” a Ewangelią?
“Mała droga” to sposób życia, nasz stosunek do Boga i do ludzi. Wynika ona właśnie z tego ewangelicznego odkrycia Miłości Miłosiernej i z odkrycia Boga, który jest naszym Ojcem, a my Jego dziećmi. Mała droga to bycie dzieckiem Bożym, tak jak Jezus był dzieckiem Bożym. Mała droga odsyła nas do synostwa Jezusa. W tym sensie życie chrześcijańskie staje się proste, nie uproszczone, lecz proste, to znaczy, że mamy żyć jak dzieci Boże, które ufają Ojcu całkowicie, “ufnością śmiałą”, “ufnością zuchwałą” – cytuję słowa Teresy. Ta miłość wyzwala Świętą z wszelkiej trwogi w stosunku do Boga.
Czy ta “mała droga” jest w jakimś sensie obowiązkowa dla każdego chrześcijanina?
Tak, ponieważ to nie Teresa powiedziała: Jeśli nie staniecie się jako dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego. Są to słowa Jezusa. A Jezus nie zachęca nas do infantylizmu, Jezus nie zachęca nas, byśmy byli małymi dziećmi, lecz abyśmy żyli jak dzieci Boże i tak jak żył On sam. Teresa nie mówi o “drodze dziecięctwa” w sensie ścisłym; kiedy mówi o dziecku, to nie po to, by pokazać jego braki i wady, ale jego zaufanie wobec swych rodziców.
Atutem św. Teresy jest jej młodość i – jak sądzę – przede wszystkim jej kobiecość. Wydaje się, że nauczanie Świętej jest skierowane przede wszystkim do kobiet, a nie do mężczyzn. Jakim językiem należałoby przemawiać dzisiaj, aby orędzie św. Teresy znajdowało odbiorców także wśród mężczyzn?
Ja się z tym stwierdzeniem nie bardzo zgadzam. Po pierwsze dlatego, że wzbudziła ona tysiące powołań zakonnych i kapłańskich wśród mężczyzn. Po drugie znam ludzi, którzy dzięki niej się nawrócili, a którzy są takimi mężczyznami, jakich można by sobie życzyć.
Doktryna św. Teresy posiada więc znamiona kobiecości, które jak Ksiądz Biskup uważa, są jednakowo potrzebne tak dla kobiet, jak dla mężczyzn.
Tak, oczywiście. Zdarza się jednak, że niektórzy teologowie uważają tę najmłodszą Doktor Kościoła za dziewczynkę nie mającą wielkiego znaczenia. Zwracam uwagę, że nigdy Kościół nie ogłosiłby Teresy Doktorem, gdyby rzeczywiście była taką dziewczynką. Trzeba ją poznać i rozumieć. Niektórzy – jak Jan Paweł II – podkreślają tzw. “kobiecy geniusz” tej Świętej. Ja uważam, że wkład świętych kobiet w teologię jest bardzo ważny. Teologia była zmaskulinizowana, ponieważ kobiety nie miały dostępu do wiedzy. Zawsze istniały jednak takie kobiety, które miały coś do powiedzenia o Bogu, czy to św. Teresa z Avila, Katarzyna Sieneńska, Katarzyna z Genui, Aniela z Foligno, Edyta Stein, czy wiele innych. To odkrywanie ich zasług ma miejsce dopiero teraz i dlatego przywiązuję wielką wagę do doktoratów nadanych kobietom.
Symbolika św. Teresy jest bardzo bogata. Jednak symbole przez nią stosowane są właśnie kobiece. Czy nie należałoby wyakcentować symboli bardziej męskich np. twierdzy warownej czy uzbrojonego wojownika? Sama Teresa grała z mieczem w ręku rolę Joanny d’Arc. Mamy tu do czynienia z walką duchową tak bardzo obecną w ostatnich miesiącach jej życia.
Po pierwsze, kobiety nie mając swobodnego dostępu do wiedzy i uniwersytetów, nie posługiwały się językiem pojęć, lecz wyrażały się za pomocą symboli – jak to często czyni Biblia – nie dlatego, że nie były inteligentne, po prostu dlatego, że nie studiowały. Kiedy zatrzymujemy się nad symbolami Małej Teresy: kropla rosy, kwiat, ptaszek, wydają się one śmieszne i mdłe. Lecz można wykazać, że te symbole odpowiadają w zupełności pojęciom takiego św. Tomasza z Akwinu. Istnieją zbieżności w myśleniu pomiędzy świętymi kobietami a największymi teologami, z tym że one nie miały środków do ich wyrażenia. Trzeba więc właściwie rozumieć te symbole u Teresy. Wyznaje ona na przykład: “Chcę Cię kochać jak małe dziecko”, a jednocześnie: “Chcę walczyć jak dzielny rycerz”. Innym razem mówiła: “Umrę z bronią w ręku”.
Dzisiaj powinniśmy szukać nowych sposobów wyrażenia jej “małej drogi” poprzez takie symbole i obrazy, które będą bliższe dzisiejszemu człowiekowi.
To właśnie próbuję czynić od trzydziestu lat.
Ksiądz Biskup starał się zawsze ukazać nie sentymentalny, lecz jak najbardziej rzeczywisty obraz św. Teresy. Dziś ukazywana jest ona bardziej jako nauczyciel codzienności, przeżywanej w komunii z Jezusem, niż jako święta, która zsyła z nieba łaski. Czy taka prezentacja św. Teresy nie sprawia, że jest ona bardziej wymagająca, a mniej atrakcyjna?
Najpierw chcę zaprotestować przeciwko nazywaniu Teresy sentymentalną. Ona wcale nie jest sentymentalna, mimo że niektóre z jej pism mogłyby na to wskazywać – zważyć trzeba jednak na styl dziewiętnastowiecznego języka. Teresa kieruje się rozumem, jest racjonalna i badawcza. To ona walczyła przeciwko pewnego rodzaju chorobliwej wrażliwości, z której sama została uzdrowiona łaską w noc Bożego Narodzenia 1886 r. Od tej chwili stała się kobietą mężną, która walczyła dzielnie o wstąpienie do Karmelu. Cudów, jakie dokonały się za jej wstawiennictwem – a było ich przecież bardzo wiele – nie należy więc przeciwstawiać jej życiu, które polegało na czynieniu najprostszych rzeczy z miłością. I ten właśnie fakt, że można stać się świętym nie dokonawszy żadnych nadzwyczajności, tak bardzo porusza wielu ludzi. Jest rzeczą pewną, że wymagania Teresy dotyczą praktyki miłości w życiu codziennym i – jak mówiła – w rzeczach drobnych. A to wymaga tyle samo heroizmu, co walka na polu bitwy. Równocześnie św. Teresa otwiera nowe perspektywy. Sobór Watykański II mówi, że wszyscy ochrzczeni są powołani do świętości. Gdy przeciętni chrześcijanie myślą o świętości, często wyobrażają sobie ludzi nieprzeciętnych i gigantów. Teresa prowadzi nas do tego, o czym Ojciec Święty mówi bardzo często: do świętości w zwykłym życiu, dostępnej dla matki w rodzinie, szofera taksówki… Każdy może stać się świętym, kimkolwiek jest.
Chciałbym zadać Księdzu Biskupowi pytanie bardziej osobiste. Czy to nie paradoks, że 75–letni mężczyzna, z dwudziestoletnim stażem w biskupstwie jest uczniem młodej karmelitanki?
Myślę, że należę do niezliczonych mężczyzn, którzy odkryli Teresę. Ich listę zamieściłem w “Positio” doktoratu. Jest ona długa, a mimo to niepełna. Podam przykład, który mnie bardzo uderzył. Gdy św. Rafał Kalinowski otrzymał rękopis z polskim tłumaczeniem Dziejów duszy, stwierdził, że nie nadaje się on do wydania. Jednak pewnego dnia – gdy przeżywał wielkie trudności wewnętrzne – otworzył jeszcze raz Dzieje duszy i trafił na poemat Żyć miłością. Ten poemat dogłębnie go przemienił. Święty napisał wtedy list przepraszający do Karmelu w Lisieux, w którym przyznał się do swej pomyłki popełnionej wobec “małej świętej”. “Muszę dzisiaj stwierdzić – pisał w zakończeniu listu – że jej obietnica: «Moim niebem będzie dobrze czynić na ziemi»… rzeczywiście się spełniła”. Oto polski przykład, lecz jest wielu innych wielkich teologów jak Yves Congar, Urs von Balthasar, Charles Journet, ojciec Maksymilian Kolbe…
Jak to się stało, że Ksiądz Biskup związał swe życie z karmelitanką z Lisieux?
Jako młody chłopak nie interesowałem się św. Teresą w ogóle. Uważałem, że jej posągi są brzydkie i nie zajmowałem się różami. Gdy miałem 22 lata przechodziłem obok Karmelu i nie wszedłem do środka. W czasie moich studiów na Sorbonie napisałem pracę dyplomową o Bernanosie, wielkim katolickim pisarzu, który był dla mnie kimś bardzo ważnym. Pewnego dnia odkryłem, że Bernanos był biedny i miał tylko kilka książek, a wśród nich jedną do poduszki – to znaczy Novissima Verba Teresy z Lisieux. To mnie zainteresowało. Odkryłem, że był on wielkim wielbicielem św. Teresy i że w jego dziełach były myśli pochodzące od niej, jak na przykład “Wszystko jest łaską”. I tak od Bernanosa doszedłem do św. Teresy. W seminarium przeczytałem jej pisma. W latach pięćdziesiątych opublikowano jej rękopisy autobiograficzne, a kilka lat później jej prawdziwe fotografie. Od tej chwili wszystko się wiązało: wstąpiłem do Karmelu po pięciu latach kapłaństwa, a następnie zostałem dołączony do ekipy przygotowującej wydanie krytyczne dzieł wszystkich św. Teresy. Ta praca trwała 25 lat.
Do tak żmudnej pracy trzeba mieć prawdziwe zamiłowanie…
Tak, oczywiście, lecz w końcu to nie ja sam jej dokonałem. To było dla mnie łaską. Mówię to dlatego, że to nie my wybieramy świętych, lecz święci nas sobie wybierają. Świętą Teresę o nic nie prosiłem.
Polska jest jednym z pierwszych krajów, które przed stu laty przyjęły duchowe orędzie tej Świętej. Jej Relikwie przybywają do nas w tym roku. Jakie jest aktualne – zdaniem Księdza Biskupa – przesłanie św. Teresy dla naszej ojczyzny?
Jest to trudne pytanie, ponieważ słabo znam Polskę, choć odwiedzałem Wasz kraj cztery czy pięć razy. Polska będzie trzydziestym piątym krajem, który przyjmie Relikwie Teresy, od dziesięciu już lat wędrujące po świecie. Wszędzie, i to w bardzo różnych krajach, cieszyły się one olbrzymią popularnością, czy to w krajach muzułmańskich, czy ostatnio w Kolumbii, gdzie toczy się wojna domowa. Peregrynacja Relikwii Teresy poprzez świat to nie jest zwykła wędrówka. Jest to pewna misja, ponieważ Teresa żyła po to, “by kochać Jezusa i sprawić, by był kochany”.
Właśnie dlatego hasłem peregrynacji są słowa Teresy “z ufnością i miłością”…
Jest to istota jej przesłania, z tym że chodzi tu o miłość Boga. Sądzę, że te dwa znaczące słowa mogą poruszyć ludzi.
Na zakończenie chcę jeszcze zapytać, jakie zadania stoją przed karmelitami bosymi, którzy w tym roku obchodzą czterechsetną rocznicę swej obecności w Polsce?
Sądzę, że najpierw trzeba, aby zakon karmelitański był zakonem karmelitańskim, to znaczy, żeby był skupiony na modlitwie kontemplacyjnej i na uznaniu wielkości Boga: “Żyje Pan, przed którego obliczem stoję”, na całej tej głębokiej tradycji. Ten element jest absolutnie niezbędny, aby charyzmat karmelitański mógł się urzeczywistniać. Posiadamy wspaniałe dziedzictwo świętości, które może służyć ludziom pośród ich życia i tutaj Mała Teresa ma wielką rolę do odegrania. Na zakończenie życzyłbym więc, by wędrówka Relikwii św. Teresy po Polsce przyniosła wielkie ożywienie żarliwości i pobudziła refleksję nad współczesnymi świętymi, w tym nad świętymi Karmelu, których życie było ukryte, ale przyniosło ogromne owoce łask.
Rozmawiał Łukasz Kasperek OCD
Tłumaczyła Elżbieta Kułakowska
Głos Karmelu, 3/2005
fot. radionotredame.net