O budowaniu człowieka wewnętrznego

Otwarcie na głos Bożych wezwań



Gdy człowiek odnosi się do Jezusa w tym, czego pragnie, o czym myśli i co czyni, i gdy ma odwagę wzorować się na Nim, wówczas przechodzi do drugiego mieszkania.

Według św. Teresy, są to ci, którzy zaczęli praktykować modlitwę wewnętrzną i pojmują, jak ważne jest, by nie pozostawać wmieszkaniu pierwszym. Wówczas człowiek staje się otwarty na głos Bożych wezwań. Zaczyna więc już słyszeć wezwania Króla, aby się zbliżyć do najgłębiej ukrytej komnaty. To jednak rodzi rozdarcie i potęguje cierpienie. Nadal bowiem na człowieka oddziałują przyjemności zmysłowe i silna jest jeszcze skłonność ku zewnętrznym bodźcom.

“Tutaj to czart […] rzeczy tego świata i uciechy jego, tak powabnie duszy przedstawia, jakby wiecznie trwać miały: i szacunek, i wziętość, jakich tam używała, i wspomnienia krewnych i przyjaciół, zgubne dla zdrowia skutki pokuty i umartwień” (T II, 3).

Wezwania Boże dochodzą na razie za pośrednictwem oddziaływań zewnętrznych, np. poprzez wysłuchane kazanie, lekturę, inspirującą muzykę, obrazy czy poprzez lectio divina. Mogą też wynikać z pewnej jasno doznanej prawdy, którą w danej chwili odbieramy jako znaczącą, ale mogą przychodzić także poprzez rozmaite trudności czy nawet choroby.

W tym wszystkim potrzeba wytrwałości, konsekwencji i czujności, gdyż walka duchowa zaczyna przybierać na sile. “O, Jezu! W jakiż to odmęt, w jakie udręczenie wtrąca tu duch biedną duszę, tak iż sama nie wie, co począć: czy iść naprzód czy też do pierwszego mieszkania zawrócić” (T II, 1, 4).

Z drugiej strony rozum jest w stanie odkrywać rozmaite pułapki. Chodzi jednak o to, aby tym rozeznaniom towarzyszył akt woli i aby z nim była odpowiednio zharmonizowana sfera emocjonalna.

“Ale, niestety, Panie i Boże mój, panujący na świecie obyczaj próżności i widok tłumów za nim idących wszystko niweczy! Taka bowiem w nas martwa wiara, że raczej wierzymy w to, czego dotykamy zmysłami” (T II, 1, 5).

W pierwszym mieszkaniu dusza była jakby głuchoniema i ponieważ nie słyszała wezwań Króla, stąd też jakby mniej cierpiała. Gdy już dusza zaczyna słyszeć, a jest niema, wówczas bardziej cierpi. Św. Teresa przestrzega jednak, aby podążający za głosem wewnętrznym nie myśleli o pociechach.

“Trzeba być przygotowanym na to, że nigdy tu nie zabraknie smutków i pokus. Nie w tych bowiem pierwszych mieszkaniach jest miejsce, kiedy się zbiera mannę z nieba” (T II, 1, 7). W innym miejscu czytamy znamienne słowa: “Bóg w nieskończonej mądrości swojej lepiej wie, co nam pożyteczno i nie do nas należy wskazywać Mu, co i kiedy ma nam dawać […] Wszystek wysiłek początkującego […], by z wszelką pilnością, na jaką zdoła się zdobyć, nad tym pracował i o to z całą gotowością się starał, by wola jego stała się zgodna z wolą Bożą. Upewniam was, że na tym […] zasadza się wszystka najwyższa doskonałość. […] Jeśli na samym wstępie chcemy, by Pan czynił wolę naszą i prowadził nas tak jak nam się podoba, jakąż moc i trwałość może mieć budowanie nasze” (T II, 1, 8).

Dlatego też w odczytywaniu bożych wezwań tak niezbędna jest pomoc doświadczonego duchowego przewodnika.