Początki samopoznawania
Bramę, poprzez którą wchodzi się do wewnętrznej twierdzy, stanowi rozważanie i modlitwa — ustna lub myślna. Zasadniczym warunkiem wejścia jest jednak świadomość tego, co w ten sposób czynimy. Teresa od Jezusa pisze bowiem, że “kto modli się bez zastanowienia się nad tym, do kogo mówi, o co prosi, i kto jest on, który prosi, a kto Ten, którego prosi, tego modlitwy, jakkolwiek by długo i pięknie ruszał wargami, ja nie nazwę modlitwą” (T I, 1, 7).
Niezliczone są sposoby, za pomocą których wchodzimy do pierwszego mieszkania, albowiem składa się ono z mnóstwa komnat. Chociaż jest to pierwszy krok w samopoznawaniu, św. Teresa zwraca uwagę, by proces wnikania w siebie łączyć od początku z poznawaniem uosobionego Boga-Człowieka. Jezus przecież swym wcieleniem objawił Boga, a zarazem pełnię człowieczeństwa. Umiejętność nawiązywania coraz bliższej relacji z Nim pozwala zatem na rozświetlanie własnych ciemności i autentyczne rozwiązywanie wszelkich wewnętrznych problemów. Jeśli potrafimy ten proces umiejętnie kontynuować, to ostatecznie możemy uzyskać wgląd, kim w najgłębszej istocie jesteśmy.
Zwykle jednak — gdy człowiek nawet zamierza siebie prawdziwie poznawać — nie idzie konsekwentnie tą drogą w głąb. Łatwo poddaje się bowiem naturalnym, zewnętrznym przywiązaniom. Często kieruje się bardziej wzorcami, które czerpie ze świata. Na przykład porównuje się do ludzi, którzy go otaczają, albo do idoli, których kreują mass-media. Człowiek wszakże pragnie być doceniony i lubiany, wobec tego zwykle pielęgnuje taki obraz samego siebie, który wpisuje się w oczekiwania swego środowiska. Ponieważ wizerunek ten jest często iluzyjny i fałszywy, więc stanowi przeszkodę w rozwoju wewnętrznym.