„Bylebym tylko dostała się do nieba z moim ukochanym Ludwikiem”
br. Tomasz od Matki Bożej Różańcowej OCD
(Tomasz Kozioł)
Wstęp
Czytając korespondencję rodzinną św. Zelii i Ludwika Martin odnosi się słuszne wrażenie, że dla nich, mimo wielu problemów, zmartwień i trosk, których Bóg im nie szczędził , On zawsze był dla nich najważniejszy, zawsze Bóg i Jego prawo było na pierwszym miejscu. Nigdy też nie zwątpili w Jego bezwarunkową, odwieczną, miłosierną miłość do każdego, która najpełniej się dla nich wyraziła w łasce uświęcenia grzesznego, słabego człowieka, w łasce świętości, której tak gorąco pragnęli dla siebie i dla innych. Prośmy w tej nowennie nowych świętych, by Bóg był dla nas najważniejszy, by On zajmował rzeczywiście pierwsze miejsce pośród wielu spraw, którymi żyjemy, by dzięki temu wzrosło w nas pragnienie świętości, pragnienie, które kierunkowało, nadawało sens życiu świętych małżonków.
Zakończenie
Pośród wielorakich powołań, którymi obdarowuje człowieka opatrzność Boża, małżeństwo jest jednym z najbardziej nobliwych i wzniosłych. Ludwik i Zelia zrozumieli, że mogli się uświęcić nie tyle pomimo swego małżeństwa ale na drodze małżeństwa, w małżeństwie i dzięki niemu i że ich zaślubiny powinny stać się wspólnym punktem wyjścia we wspólnej drodze do świętości.
kardynał Jose Saraiva Martins Świadkowie miłości małżeńskiej Homilia wygłoszona podczas Mszy św. beatyfikacyjnej Zelii i Ludwika Martin Lisieux, 19 października 2008 r.
Małżonkowie Zelia i Ludwik Martin zostali świętymi i na wieki już będą świecić na niebie niczym gwiazdy, wskazując innym drogę do Boga, drogę do świętości. Zostali nimi, bo tego gorąco pragnęli, ale może przede wszystkim dlatego, że wcale się nimi nie czuli. Więcej, byli przekonani, że daleka, ciężka i żmudna droga do osiągnięcia tego ideału, jaki pragnęli osiągnąć. Wiedzieli, że świętość jest darem, darem samego Boga, który jedynie jest święty. Otworzyli się na to uświęcające działanie Stwórcy i pozwolili działać Mu w swoim życiu. Za wszystko byli wdzięczni swojemu Panu, a wszelkie smutki i strapienia traktowali jako obciosywanie, szlifowanie tego opornego materiału jakim się czuli. Wiedzieli również, że żadnego daru nie należy zatrzymywać dla siebie, ale się nim dzielić z innymi, bądź wskazać im drogę do jego zdobycia i cieszyli się bardzo, gdy widzieli, że ktoś zaczął pić z tego źródła, do którego wskazali mu drogę. My również zaczerpnijmy z tego bogactwa, które nam zostawili nowi święci, by to szczęście, którym się teraz cieszą, będzie także naszym udziałem.